Wyłączyli fotowoltaikę, bo sieć wymiękła. Zapłacą za to
Jeszcze kilka lat temu wszyscy przecieralibyśmy oczy ze zdumienia, ale dzisiaj specjalnie nikogo nie dziwi to, że Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) już kolejny raz musiały redukować moce OZE. Część ekspertów zwraca uwagę, że to wszystko przez kiepską kondycję naszej sieci. Ruszyła już wypłata rekompensat dla właścicieli instalacji PV, którzy dokonali takiego energetycznego cięcia.
To już powoli staje się normą, że PSE są zmuszone do redukcji mocy OZE. Niektórzy uważają, że to przez to, że nasza sieć elektroenergetyczna jest po prostu za stara. Bo jej wydolność jest coraz mniejsza w stosunku do potencjału rozwijania OZE. I albo zaczniemy naszą sieć mocno modernizować, albo dalej będziemy związani głównie z paliwami kopalnymi, co będziemy też coraz bardziej odczuwać na rachunkach za prąd w kolejnych latach. Ale PSE uważa, że problem leży gdzie indziej. Bo bywa tak, że jak jest bardzo dużo energii z OZE, to też nie ma tylu odbiorców, którzy by ją zużyli.
Rozwój sieci, choć oczywiście konieczny, nie jest rozwiązaniem problemu okresowych nadwyżek generacji, które zdarzają się w każdym systemie z dużym udziałem OZE - tłumaczył Maciej Wapiński z biura prasowego PSE, przy okazji redukcji mocy OZE, do jakich doszło pod koniec kwietnia ub.r.
I właśnie mamy do czynienia z bardzo podobną sytuacją. PSE już po raz drugi w tym roku zarządziły ograniczenie pracy instalacji OZE. Ścięto w ten sposób w szczytowym momencie (godz. 12–13) moce fotowoltaiczne aż o 2,6 GW.
OZE, czyli zbyt duża produkcja, a małe zapotrzebowanie
Podobno nie było innego wyjścia, jak tylko redukować moce instalacji fotowoltaicznych. Bo znowu prądu mieliśmy za dużo i trzeba było postarać się o zbilansowanie całego systemu. Zwłaszcza, że weekendowe zapotrzebowanie poleciało na łeb i szyję i wyniosło tylko 14689 MW, tymczasem prognoza PSE wskazywała na 16476 MW. Sporo udało nam się też tej zielonej energii sprzedać do Niemiec, bo blisko 9 GWh energii, ale na więcej już nie mogliśmy sobie pozwolić i trzeba było ciąć.
Więcej o OZE przeczytasz na Spider’s Web:
To kłopot, o którym część ekspertów mówi od lat, ale do tej pory panowało ciche przyzwolenie wyłącznie na powiększanie mocy OZE, jednocześnie bagatelizując koszty bilansowania i także coraz większą awaryjność jednostek cieplnych. I to, że kiedyś nie chcieliśmy wydawać na to pieniędzy odbija nam się powoli finansową czkawką. Redukcja mocy OZE przecież oznacza konkretne straty po stronie wytwórców.
Zobaczymy, jak to policzymy i rozliczymy. No ale niestety koszty będą. Liczymy, że w przyszłości ceny Rynku Bilansującego będą dobrym motywatorem, aby niesprzedana na rynku energia zaniżyła się sama - tłumaczy na platformie X Konrad Purchała z PSE.
Redukcja mocy OZE oznacza wypłatę rekompensat
Za chwilę może okazać się, że takie wymuszone redukcje mocy coraz więcej kosztują PSE i zaczną się jeszcze większe kłopoty. Przecież wytwórcy, którzy posłuchali nakazu PSE i zredukowali swoją produkcję energii, ponieśli bardzo konkretne straty i teraz mają prawdo do stosownych rekompensat. Operator tłumaczy, że wynika to z unijnego rozporządzenia z 2019 r. w sprawie rynku wewnętrznego energii elektrycznej i przypada z tytułu niewyprodukowania energii elektrycznej w ilości, w jakiej zostałaby wyprodukowana w przypadku niewydania polecenia przez PSE z uwzględnieniem zasad określonych w Prawie energetycznym.
O rekompensatę finansową za Redysponowanie Nierynkowe PV mogą ubiegać się właściciele instalacji PV, których instalacje PV zrealizowały polecenia zaniżenia wytwarzania energii - przypomina PSE.
Szczegóły dotyczące tych rekompensat znajdziemy na stronach PSE. Dowiemy się tam, jakie potrzebujemy w tym celu dokumentu (np. wzór wniosku o rekompensatę) i jak je prawidłowo wypełnić. PSE przypomina, że rekompensata będzie wypłacana w terminie do 21 dni od otrzymania dokumentu rozliczeniowego od właściciela instalacji PV.