REKLAMA

Polacy budują domy, ale nie są przyłączani do sieci energetycznej. Infrastruktura nie wyrabia

O tylko pogarszającej się kondycji sieci przesyłowych w Polsce eksperci mówią nie od dziś. W odpowiedzi Polskie Sieci Elektroenergetyczne przekonują, że to bardziej kwestia nadmiarów mocy niż możliwości technicznych sieci. Analityk Instytutu właśnie pokazał dane, które jednoznacznie rozstrzygają ten spór.

OZE-miks-energetyczny-paliwa-kopalne
REKLAMA

Pamiętacie, co się stało 23 i 30 kwietnia? Doszło wtedy do solidnej redukcji mocy fotowoltaicznych. Już wtedy jako przyczynę takiej sytuacji eksperci wskazali na kiepską kondycję sieci przesyłowych, ale PSE była zgoła odmiennego zdania i przekonywała, że do tych cięć doszło tylko i wyłącznie przez nadmiar mocy.

REKLAMA

Po prostu nie było chętnych do zagospodarowania tak dużej ilości energii, jak była generowana - tłumaczył wtedy Maciej Wapiński z PSE.

PSE nie zmienia tej narracji od lat i broni kondycji sieci elektroenergetycznej własną piersią jak tylko może. Nie do końca wiadomo po co, skoro kolejne opracowania uparcie wskazują na wiek i kondycję infrastruktury przesyłowej. Tak jak raport Fundacji Instrat „Modelowanie kosztów niskiej elastyczności polskiego systemu elektroenergetycznego”, który wylicza, że straty wynikające z niskiej elastyczności Krajowego Systemu Elektroenergetycznego (KSE) w scenariuszu ambitnego rozwoju OZE w 2030 r. bedą na poziomie 10–14 mld zł.

Sieci przesyłowe: rekord odmów przyłączenia

I to przez coraz starsze, będące w coraz gorszej formie sieci przesyłowe musimy redukować moce OZE. Kamil Moskwik, Dyrektor Wykonawczy w Instytucie Jagiellońskim, zwraca uwagę na X (dawniej Twitter,), że w 2022 r. padł absolutny rekord pod względem wolumenu odmów wydania warunków przyłączenia do sieci elektroenergetycznej w Polsce. Na podstawie dostępnych danych PSE i URE wykazuje, że w ten sposób w ub.r. odmówiono przyłączenia w sumie 51,1 GW mocy. Dla porównania: w 2019 r. to było raptem 5,7 GW; w 2020 r. - 6,2 GW; a w 2021 r. - 14,5 GW. 

Powyższe zjawisko wskazuje na wyczerpywanie możliwości technicznych przyłączenia mocy oraz przyjęcia energii przez sieci (głównie dystrybucyjne) w wielu miejscach w skali kraju - twiedzi Kamil Moskwik.

Więcej o sieciach przesyłowych przeczytasz na Spider’s Web:

To właśnie przez starą i niezmodernizowaną sieć duża część taniej energii z zależnych od pogody OZE może być zmarnowana na skutek przymusowych wyłączeń zleconych przez operatora.

Do takich sytuacji doszło już dwa razy w kwietniu i jeden raz w lipcu 2023 r. Przy dalszym dynamicznym rozwoju OZE w Polsce, będą one coraz częstsze - przekonują eksperci z Fundacji Instrat.

Lepsza kondycja sieci to konkretne oszczędności

Jak czytamy w raporcie Instrat: obecnie produkcja energii elektrycznej przez tzw. źródła niesynchroniczne, do których należą turbiny wiatrowe i panele fotowoltaiczne, ograniczana jest po osiągnięciu przez nie ok. 55–60 proc. udziału w chwilowym miksie elektroenergetycznym kraju. Jednocześnie zwiększenie zdolności polskiego systemu elektroenergetycznego do przyjmowania produkcji źródeł niesynchronicznych do ok. 80–85 proc. pozwoliłoby na zaoszczędzenie w 2030 r. 5–6 mld zł w scenariuszu bazowym oraz aż 10–14 mld zł w scenariuszu ambitnym.

Dlatego trzeba jak najszybciej podjąć odpowiednie działania. Uczestnicy rynku energii powinni poznać konkretne powody, dla których w niektóre słoneczne dni produkcja energii elektrycznej z OZE jest wstrzymywana, choć elektrownie konwencjonalne wciąż pracują w podstawie. Po drugie, konieczność tej pracy w podstawie należy redukować. 

Dobrym przykładem jest Irlandia, gdzie operatorzy sieci przesyłowej wyznaczyli sobie na 2030 r. cel osiągalnego udziału źródeł niesynchronicznych w miksie na poziomie 95 proc. – co oznacza, że w każdej chwili pracę elektrowni konwencjonalnych będzie można zredukować do 5 proc. chwilowego zapotrzebowania - twierdzi Patryk Kubiczek, autor analizy Fundacji Instrat.

REKLAMA

Nasza bierność w tym zakresie może mieć też inne, równie kosztowne, konsekwencje. Przez kiepską kondycję sieci w 2030 r. możemy bezpowrotnie tracić 15–20 proc. produkcji energii z OZE. Takie, nadmiarowe wyłączanie elektrowni na wiatr i słońce zniechęci z pewnością inwestorów, co z kolei wyhamuje ich rozwój. I utrudni Polsce spełnienie zobowiązań dotyczących ograniczenia emisji CO2. 

Jeszcze kilka lat temu perspektywa szybkiego rozwoju OZE w Polsce nie była powszechna – dziś nawet dokumenty rządowe mówią o ok. 50 proc. udziału OZE w produkcji energii elektrycznej w 2030 r. Nawet osiągnięcie tego średnio ambitnego celu wymaga zwiększenia elastyczności KSE - nie ma wątpliwości Kubiczek.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA