Oto podatkowy koszmar milionów Polaków. Dostajesz list, a w nim nowy podatek. Było 100 zł, jest 5000 zł
Obecny podatek od nieruchomości jest niesprawiedliwy, bo korzystają na nim najbogatsi. Nie dajcie sobie wmówić, że wprowadzenie katastru uderzy w emerytów, którzy mieszkają w centrum dużych miast, bo to nieprawda. Po pierwsze, można ustanowić tak znienawidzone przez obecną władzę kryterium dochodowe, po drugie kataster wcale nie musi oznaczać skokowej podwyżki podatku ze 100 zł do 5000 zł. To bzdura wymyślona przez krezusów, którzy sprzedali ją tchórzliwym politykom,
Przedstawiam drugi odcinek opowieści o podatku katastralnym. W pierwszej części dowodzę, że zamiana użytkowania wieczystego gruntu na własność, do której niedawno doszło, może być przygotowaniem pod wprowadzenie w końcu podatku katastralnego. A da się to zrobić tak, żebyście się nawet nie zorientowali. Jak? Stopniowo, na początek bardzo delikatnie, tak żeby za 50-metrowe mieszkanie w średnim mieście podatek wyniósł 500 zł rocznie, a nie 5000 zł. Zobaczcie, jakie stawki proponują eksperci, żeby was nie puścić z torbami.
Politycy zupełnie się od niego odcinają, ale jednocześnie od kilku lat porządkuje kwestie gruntów w Polsce, zupełnie jakby chciał przygotować przedpole do wprowadzenia daniny uzależnionej od wartości nieruchomości. W pierwszym odcinku powiedziałam wam, że gdyby jednak ktoś w końcu zdecydował się zmienić sposób opodatkowania nieruchomości, nawet byście się nie zorientowali.
Skoro rząd zdecydował, że likwiduje wieczyste użytkowanie na rzecz własności, to oznacza, że właściciele nieruchomości zamiast opłat za wieczyste użytkowanie będą płacić podatek od nieruchomości. A ten regularnie jest podnoszony, więc jak dostalibyście kolejną podwyżkę, to wielu nawet się nie zająknie. Inflacja, wiadomo, wszystko drożeje.
Nowy podatek od nieruchomości. Największy wzrost od ćwierć wieku
Tak w ogóle – to jak pisał niedawno Arek – przed nami właśnie największa podwyżka podatku od 25 lat. Dla wielu młodych właścicieli nieruchomości blisko 12-procentowy skok może być sporym zaskoczeniem. A właśnie o tyle stawki daniny płaconej na rzecz gmin od powierzchni mieszkań, domów i działek wzrosną od nowego roku. Większość gmin jest już pewnie po uchwaleniu budżetu na przyszły rok, a zatem i decyzji o podniesieniu stawek lokalnych podatków. Na podjęcie decyzji mają czas do końca roku. Ale jeśli mają „uzasadniony” powód mogą to zrobić do 31 stycznia 2023 r.
Decyzję o nowych stawek podatków lokalnych samorządy wysyłają do mieszkańców pocztą na początku nowego roku. Termin pierwszej płatności mija 15 marca, drugiej 15 maja, trzeciej 15 września i czwartej 15 listopada. Oczywiście można z góry opłacić należność za cały rok. Jeśli gmina nie prześle decyzji do połowy marca, termin płatności zostaje automatycznie wydłużony do 14 dni od dnia doręczenia dokumentu.
Maksymalne stawki podatków od nieruchomości w 2023 r. ustalone przez Ministerstwo finansów po 11,8-proc. podwyżce mogą wynieść:
- podatek od budynków mieszkalnych wzrośnie z 89 gr do 1 zł
- podatek od gruntów pozostałych, w tym zajętych na prowadzenie odpłatnej statutowej działalności pożytku publicznego przez organizacje pożytku publicznego wzrośnie z 54 gr do 61 gr
- podatek od budynków związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej wzrośnie z 25,74 zł do 28,78 zł
- podatek od budynków zajętych na prowadzenie działalności gospodarczej w zakresie obrotu kwalifikowanym materiałem siewnym wzrośnie z 12,04 zł do 13,47 zł
- podatek od budynków związanych z udzielaniem świadczeń zdrowotnych w rozumieniu przepisów o działalności leczniczej zwiększy się z 5,25 zł do 5,87 zł
- podatek od pozostałych budynków, w tym na prowadzenie odpłatnej statutowej działalności pożytku publicznego wzrośnie z 8,68 zł do 9,71 zł
- podatek od gruntów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej bez względu na sposób zakwalifikowania w ewidencji gruntów i budynków wzrośnie z 1,03 zł do 1,16 zł
- podatek gruntów pod wodami powierzchniowymi stojącymi lub wodami powierzchniowymi płynącymi jezior i zbiorników sztucznych wzrośnie z 5,17 zł do 5,79 zł
- gruntów niezabudowanych objętych obszarem rewitalizacji wzrośnie z 3,40 zł do 3,81 zł
Czytaj także: Pomoc społeczna – dla kogo i kiedy, w jakiej wysokości
Kataster nie musi oznaczać podwyżki ze 100 do 5000 zł
No to teraz pomyślcie. Wielu z was zapewne nie zwróci uwagi na mały druczek z numerem paragrafu, który widnieje w liście o podwyżce, który wyjaśnia, z czego właściwie ta podwyżka wynika. A jeszcze mniej osób zada sobie trud, żeby to sprawdzić.
Oczywiście, że gdyby nagle wasz podatek skoczył ze 100 zł do 5 tys. zł, każdy zorientuje się, że coś tu nie gra.
Ale podatek katastralny wbrew pozorom wcale nie musi być aż tak wysoki. Już kilka lat temu eksperci zaproponowali, by nie obowiązywała jednak stawka dla wszystkich, ale zależna od wartości nieruchomości, tak by tych mniej majętnych dotknęła mniej niż właścicieli pałaców i apartamentów w centrum miasta.
Zobaczcie, jak to może działać.
Podatek od nieruchomości jest niesprawiedliwy, bo daje fory krezusom
Doskonała analizę dotyczącą podatku katastralnego zawierająca propozycje, jak go wymyślić mądrze, już w 2019 r. przygotowała Fundacja Batorego. Wiecie, jaka jest największa siła tego podatku? Po pierwsze, od podatku od nieruchomości bogatym trudno się wywinąć, tak jak z innych danin, bo nieruchomości nie da się wytransferować za granicę w ucieczce przed fiskusem.
A po drugie, jeśli stawkę tego podatku uzależnimy od wartości nieruchomości, to zyskamy kapitalne narzędzie podatkowe do zredukowania nierówności społecznych.
Dziś sprawiedliwie nie jest. Weźmy 50-metrowe mieszkanie w Warszawie i taki sam lokat w jednej z najmniejszych gmin miejskich w kraju – Górowie Iławeckim. Zgodzicie się, że zarówno zarobki w tych dwóch miastach różnią się diametralnie, tak samo jak wartość tych mieszkań.
Fundacja Batorego wylicza, że w 2019 r., kiedy przygotowywała ten raport, właściciel mieszkania w Warszawie płacił podatek od nieruchomości w wysokości 50 zł rocznie, a właściciel mieszkania w Górowie Iławeckim - 33 zł. Różnica niewielka.
Wniosek? Im bardziej zamożny podatnik, tym mniej odczuwa obciążenie, a więc mamy do czynienia z degresywnością podatkową, z którą cały cywilizowany świat walczy, jak może. Jak to zmienić? Fundacja Batorego proponuje nawet bardzo konkretną skalę podatkową, którą można by zastosować w przypadku podatku katastralnego
To teraz konkretnie. Weźmy 50-metrowe mieszkanie w średnim mieście, gdzie średnia cena metra kwadratowego to 6 tys. zł. To na przykład taka Częstochowa, Radom czy Sosnowiec. Podatek katastralny według zaproponowanej skali wyniósłby 780 zł rocznie.
W przypadku jeszcze mniejszego miasta i starszej nieruchomości wartej 200 tys. zł, roczny podatek katastralny wyniósłby zaledwie 200 zł.
A z drugiej strony, w takiej Warszawie, gdzie 50-metrowe mieszkanie w dobrej lokalizacji potrafi być warte spokojnie i 750 tys. zł, podatek wyniósłby już 4,5 tys. zł rocznie.
Zanim zaczniecie krzyczeć, o biednych emerytkach, które mają mieszkania w centrum stolicy, ale za Chiny Ludowe nie wytrzasną 4,5 tys. zł, od razu dodam, że tę społeczną bombę bardzo łatwo rozbroić. Wystarczy w kataster wbudować ulgi i zwolnienia, bazujące na sytuacji dochodowej osobistej podatników. Voila!
Nie będę rozpaczać, jeśli rząd coś zatai ws. prac nad nowym podatkiem
Wiecie, co jest największym problemem podatku od wartości nieruchomości? To, że jak celnie zauważyli eksperci fundacji Batorego, zgłoszenie idei podatku katastralnego to jeden z najskuteczniejszych pomysłów na przegranie wyborów. W dodatku zdecydować musiałaby o tym władza centralna, ale nic z tego nie będzie miała, bo korzyści płyną do samorządów.
Tylko kiedyś trzeba to będzie zrobić. Polska jest jednym z nielicznych krajów w gronie OECD, czyli najbardziej rozwiniętych państw świata, które podatek naliczają od powierzchni nieruchomości, nie od jej wartości.
Jeśli ukrycie przed nami wprowadzenia katastru i zrobienie tego cichaczem może to zmienić, to ja jestem za. Ten jeden raz nie będę walczyć o przejrzystość działań państwa. A skalę Fundacji Batorego można zawsze jeszcze bardziej obniżyć, żeby podwyżki podatków na początek były mniej bolesne i przez to mniej zauważalne.
Czytaj też: Drugi próg podatkowy - kogo dotyczy, ile wynosi