REKLAMA
  1. bizblog
  2. Nieruchomości

Rynek nieruchomości czeka na nowy program Bezpieczny Kredyt. Kto z niego skorzysta?

Liczba beneficjentów programu dopłat do kredytów hipotecznych - czysto teoretycznie - nie musi się zmienić w 2024 r., ale na pewno będą to inni ludzie niż dotąd, bo z pewnością zmienią się warunki programu. Na jakie? Mam uczciwą propozycję, która jednak wykluczy przynajmniej połowę chętnych.

03.01.2024
4:27
Rynek nieruchomości czeka na nowy program Bezpieczny Kredyt. Kto z niego skorzysta?
REKLAMA

No i mamy 3-4 miesiące odwyku od dopalacza cen mieszkań. Stary Bezpieczny Kredyt 2 proc. został już zawieszony i kolejnych wniosków nie można już składać, bo skończyły się pieniądze na dopłaty, a na nowy program, który ma być kontynuacją BK 2 proc., przyjdzie nam trochę poczekać, bo nie ma jeszcze nie tylko projektu ustawy, ale nawet ogólnego zarysu, na czym będzie polegał.

REKLAMA

Jest co najwyżej kierunek zmian. W ostatnich dniach 2023 r. Ministerstwo Rozwoju i Technologii poinformowało, że:

Naszym celem jest to, by nowy instrument był z jednej strony bardziej atrakcyjny dla osób o niższych dochodach i większych rodzin, z drugiej, by ograniczał jego nadużywanie przez osoby, których wysokie zarobki pozwalają na uzyskanie kredytu w zwykłej ofercie rynkowej.

A więc preferencyjny kredyt może i będzie jeszcze tańszy, ale ewidentnie szykuje nam się jakieś kryterium dochodowe. Na jakim poziomie? Ha! I to właśnie jest kluczowe. Bo jak je wyznaczyć? Na jakiej podstawie uznać, że czyjeś zarobki już są „za wysokie”, a inne są w sam raz? 

Tu rozdawnictwo, tam mur

Kluczowe jest przecież nie tylko, w jakim mieście żyjemy, bo w Warszawie ceny mieszkań są inne niż w Bydgoszczy, inna jest więc potrzebna kwota kredytu na zakup, inne są zarobki.

Żeby było rzeczywiście sensownie i wspierająco rodziny, program mógłby nie wykluczać wcale tych, którzy mają już jakieś mieszkanie, bo może to być 25-metrowa kawalerka kupiona niegdyś przez singla, ale wspierać zakup również drugiego mieszkania (pod warunkiem sprzedaży pierwszego), żeby móc założyć rodzinę, bo na 25 metrach raczej ciężko żyć we dwoje z dzieckiem.

No ale wracam zatem do pytania: co w takim razie znaczy „zarabiać za dużo”? Jeśli ustalimy jedną kwotę jako limit dochodu dla całej Polski i niezależnie od liczby osób w gospodarstwie domowym, to będzie kompletny bezsens. Na szczęście wiemy, że resort rozwoju ma zamiar uwzględnić liczbę dzieci.

Ale nadal — jeden limit dla wszystkich może powodować „rozdawnictwo” dopłat w mniejszych i miastach” i niemal ukatrupienie programu w największych.

A może by tak określić dolny limit zarobków — żeby zbyt mało zarabiających nie wpychać w zobowiązanie finansowe na 25 lat, a górnego limitu nie losować w maszynie albo wyczytywać ze szklanej kuli, ale uznać, że górnym limitem jest zdolność kredytowa na kredyt bez dopłaty?

Jeśli masz zdolność na mieszkanie, jakiego potrzebujesz, dopłaty nie dostaniesz, bo przecież nie trzeba ci pomagać. Jeśli jej nie masz, ale jesteś ponad tym dolnym limitem zarobków, czyli stać cię jednak na spłatę hipoteki, ale takiej tańszej, dostajesz pomoc państwa.

A więc kluczowa byłaby zdolność kredytowa! Musisz zarabiać wystarczająco dużo, żeby mieć zdolność kredytową do spłacania kredytu z dopłatą, ale nie na tyle dużą, by było Cię stać na spłacanie zwykłego kredytu bez dopłaty.

Jak dla mnie, brzmi sensownie. 

Więcej o rynku mieszkaniowym przeczytasz na Bizblog.pl:

Trzeba by ciąć jeszcze mocniej

Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors szacuje na łamach „Rzeczpospolitej”, że prowadzenie takie właśnie kryterium wykluczyłoby z grona obecnych beneficjentów Bezpiecznego Kredytu 2 proc. połowę albo i 2/3 chętnych. 

REKLAMA

Dużo? Nie bardzo w tym sensie, że takie ograniczenie skali „dopalania” rynku, jeszcze nie zdjęłoby wystarczająco presji na wzrost cen — mówił mi niedawno Jan Dziekoński, ekspert rynku mieszkaniowego, założyciel portalu FLTR.pl. Różnicę zrobiłoby dopiero ograniczenie skali działania programu o 80 proc.

Ale dobre i to, przynajmniej w kontekście jakiejkolwiek sprawiedliwości. Bo dotąd wydawaliśmy pieniądze zabierane w formie podatków od wszystkich, żeby dopłacać do kredytów na mieszkanie osobom, które stać na kredyt z dopłatą. Dowodów dostarczył już kilka miesięcy temu Waldemar Rogowski, główny analityk Grupy BIK, pokazując na twardych danych, że scoring kredytowy beneficjentów BK 2 proc. jest tak samo dobry jak zwykłych kredytobiorców. To po co im w ogóle pomagać?

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA