Żaden kraj UE nie płaci tak dobrze swoim pielęgniarkom jak Polska. No, może poza Belgią, która ex aequo z Polską zajmuje pierwsze miejsce, jeśli chodzi o wysokość wynagrodzeń personelu pielęgniarskiego. Dziwne? Trochę tak, bo my w tym worku pieniędzy na zdrowie mamy bardzo mało do rozdysponowania, znacznie mniej niż inne kraje. Rozrzutność? Wariactwo? Raczej szantaż, chyba słuszny.
Kto jest starszy niż pokolenie Z, z pewnością pamięta białe miasteczka przed rządowymi budynkami i rzesze pielęgniarek na ulicach protestujące przeciwko pensjom urągającym ich godności. Ze mną ten obrazek został do dziś. Dlatego tym bardziej szokujący jest dla mnie najświeższy raport Komisji Europejskiej i OECD „Health at a Glance 2024”, z którego wynika, że nasze pielęgniarki są wyjątkowo szczodrze opłacane na tle ich koleżanek z innych krajów.
Polskie pielęgniarki na pierwszym miejscu w UE
Średnio w UE pielęgniarki zarabiają 120 proc. średniej krajowej - Polska w tym zestawieniu wypada nie tylko powyżej średniej, ale jest w ogóle na szczycie tego rankingu, bo zarobki personelu pielęgniarskiego w Polsce są najwyższe w UE w odniesieniu do średniej krajowej i wynoszą aż 160 proc. średniej krajowej.
To o tyle zaskakujące, że Polska wcale nie jest krajem, który ma duże zasoby do wydania na publiczny system ochrony zdrowia, przeciwnie, ten nasz worek z pieniędzmi jest z kolei jednym z najmniejszych w UE, bo o ile średnio w Unii wydatki na opiekę zdrowotną w 2022 r. wynosiły 10,4 proc. PKB, tak w Polsce jedynie 6,4 proc., co z kolei sytuuje nas w ogonie Europy, dając czwarte miejsce od końca. Pod tym względem jest w Polsce bardzo źle.
Więcej na temat składki zdrowotnej przeczytasz tu:
Dziwne? Wychodzi, jakby pielęgniarki miały w naszym kraju niezwykle silną pozycję, a tu zaraz przeczytacie o proteście przed Kancelarią Premiera, podczas którego pielęgniarki we wtorek domagały się podwyżek.
Walka o pensje pielęgniarek trwa
Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych przygotował obywatelski projekt ustawy o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia, bo uważa, że rząd nie rozumie ich problemów.
Ten projekt został zresztą już złożony w Sejmie w poprzedniej kadencji, obecny Sejm niby zajął się nim na nowo, ale już na początku 2024 r. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało, że na podwyżki pieniędzy nie ma.
Tak, bo chodzi o pieniądze. Jak duże? To skomplikowane, bo inaczej niż w przypadku na przykład nauczycieli, tu nie ma postulatów podwyżki o 10-20-30 proc. dla każdego. Siatka płac pielęgniarek dzieli je na dziesięć grup. OZZPiP domaga się podwyżek tylko w czterech z nich. A przede wszystkim domaga się, by wynagrodzenia pielęgniarek opierały się nie o kwalifikacje wymagane, ale o to realnie posiadane. To ma sens.
Ale spójrzmy na przykładowe żądania płacowe. W grupie piątej, gdzie obecnie współczynnik wynagrodzenia wynosi 1,02, pielęgniarki chciałyby podniesienia go do 1,19, co dałoby 8515,02 brutto. Co ciekawe, według Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, średnie wynagrodzenia pielęgniarek i położnych w tej piątej grupie już w 2023 r. było wyższe i wynosiło średnio 9 209 zł brutto.
Jak to możliwe? Zwyczajnie AOTMiT podaje nie gołe pensje, ale łącznie z dodatkami stażowymi, za wysługę lat, za pracę w godzinach nocnych i świątecznych.
Tyle teoria. A praktyka? OZZPiP podaje, że 66 proc. pielęgniarek to te z wykształceniem licencjackim lub średnim, czyli bez specjalizacji, i one zarabiają średnio 6726,15 zł brutto.
Kolejne 23 proc. to pielęgniarki z wykształceniem magisterskim lub ze specjalizacją, a ich średnie zarobki to 7298,59 zł brutto. Tylko 6 proc. pielęgniarek ma wykształcenie magisterskie i specjalizację i one zarabiają 9230,57 zł brutto.
Pielęgniarki: stoimy nad przepaścią
Ta dyskusja o zarobkach ma jeszcze drugie dno. Nie chodzi bowiem jedynie o pieniądze, ale również o przepracowanie. A jesteśmy nad przepaścią. Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych argumentuje, że w 72 proc. szpitali pielęgniarek brakuje. I mogą mieć rację, bo wracając do raportu "Health at a Glance 2024” dowiemy się, że w 2022 r. na 1 tys. mieszkańców przypadało 5,7 pielęgniarek/pielęgniarzy, podczas gdy średnia dla UE to 8,4 na 1. tys. mieszkańców.
A będzie coraz gorzej, bo 66 proc. pielęgniarek ma więcej niż 55 lat, a według OZZPiP pielęgniarki pracujące w trudnych warunkach dożywają średnio zaledwie 62 lat.
No i w sumie co z tego, że obecnie polskie pielęgniarki może i zarabiają statystycznie najlepiej w UE, skoro to za mało, żeby przyciągnąć do zawodu młodsze pokolenie? Te protesty to taki szantaż demograficzny - jeśli rząd nie chce doprowadzić do zaniknięcia tego zawodu wraz z odejściem pokolenia, nie może stać bezczynnie.