REKLAMA

Najgorsze na giełdach za nami? Akurat. Teraz to dopiero będzie ciekawie

Po poniedziałkowym armagedonie giełdy na otwarciu notowań próbowały odreagowywać paniczną przecenę akcji. Większość giełd otworzyła się na nieśmiałych plusach, ale niektóre – jak nasz WIG20 – szybko spłynęły czerwienią. W kolejnych godzinach i zapewne dniach częściej będziemy świadkami dużych wahań na rynkach. Chociaż większość ekspertów uważa, że reakcja giełd na publikację danych o produkcji w Stanach Zjednoczonych oraz wydarzenia w Japonii była mocno przesadzona, to sytuacja wciąż jest napięta, a w takiej sytuacji będziemy świadkami bardzo dużej zmienności.

Najgorsze na giełdach za nami? Akurat. Teraz to dopiero będzie ciekawie
REKLAMA

Giełdy po poniedziałkowych breweriach próbowały odrabiać cześć spadków. Nikkei 225, który w poniedziałek jako pierwszy padł ofiarą paniki, kończąc dzień -12,5 proc. pod kreską (największy spadek od czarnego poniedziałku w 1987 roku), rósł ponad 10 proc. Jak jednak wskazał w porannym komentarzu Kamil Cisowski, analityk DI Xelion, rano sesja w Azji miała mieszany charakter, bo o ile w Japonii oglądaliśmy wzrosty, o tyle w Chinach spadki.

REKLAMA

W Europie liderem wzrostów po otwarciu były giełda w Pradze (+2,5 proc.), Kopenhadze oraz w Brukseli (+2 proc.). Niemiecki DAX, brytyjski FTSE250 i francuski CAC40 zyskiwały, ale symbolicznie, nie przekraczając 1 proc. Podobnie zresztą jak WIG i WIG20 w Warszawie.

Początek sesji z umiarkowanym odreagowaniem. Po 15 minutach od startu notowań indeks WIG20 rośnie około 0,7 proc. Pierwszym oporem dla wzrostów jest w tej chwili poziom około 2300 punktów (minima z marca i lutego). Kolejny zaś to już strefa 2380-2400 punktów. Wsparcie to okolice poziomu 2200 punktów – relacjonował sytuację na GPW Marcin Mierzwa ze Stooq.pl.

Z największych spółek notowanych na warszawskim parkiecie najwięcej w pierwszej godzinie zyskiwały JSW (1,9 proc.), Allegro (1,5 proc.) i Orlen (1,5 proc.). Najgorzej radziły sobie Budimex (-1,8 proc.) i mBank (-1,2) i PKO BP (-0,5 proc.). Niestety po godzinie od otwarcia notowań WIG20 znów wybrał czerwień, tracąc około 0,5 proc. I niestety takie giełdowe hocki-klocki potrwają.

Więcej wiadomości na temat spadków na giełdzie

Co nas czeka na giełdach? Będzie nerwowo

W opinii analityków na rynkach wciąż jest nerwowo i możemy spodziewać się sporych wahań notowań.

Obecne ruchy na rynku akcji to przede wszystkim pochodna paniki rynkowej i obaw inwestorów. W takiej sytuacji rynek notuje podwyższoną zmienność, a negatywne informacje mogą generować przesadzone reakcje – ostrzega Tymoteusz Turski, analityk rynku akcji XTB.

Kamil Cisłowski z Domu Inwestycyjnego Xelion uważa, że poniedziałkowa reakcja giełd była mocno przesadzona.

Pierwsza część wczorajszej sesji była aberracją, a niewielka podwyżka stóp w Japonii i słabsze dane z rynku pracy na pewno nie zasługują na rangę wydarzeń w rodzaju upadku Lehman Brothers czy wybuchu pandemii COVID, co mógł sugerować wczoraj VIX (amerykański indeks zmienności giełdowej – przyp. red.) – wskazał w porannym komentarzu.

Nie oznacza to jednak, że powinniśmy spodziewać się teraz wzrostów na giełdach.

Prawdziwym problemem pozostaje naszym zdaniem fakt, że akcje, w szczególności w USA, pozostają drogie, co tworzy przestrzeń do dalszych spadków, zapewne jednak znacznie spokojniejszych niż na przełomie ubiegłego i tego tygodnia – zapowiada analityk Xelionu.

Giełdy w Europie straciły naprawdę niedużo

Wczorajsza panika – jak wspomnieliśmy – zaczęła się w Japonii, gdzie główny indeks Nikkei 225 stracił 12,5 proc. KOSPI, główny indeks giełdy koreańskiej, stracił 10 proc. Potem spadki przeniosły się do Europy, ale nie miał tak dramatycznego przebiegu jak w Tokio. WIG20 na otwarciu tracił 3 proc., a w najgorszym momencie 5 proc. Gdy okazało się, że po fatalnym początku w Stanach Zjednoczonych – S&P500 tracił na otwarciu 3,6 proc., a Nasdaq 100 – 5,4 proc. – tamtejsze giełdy zaczęły odrabiać straty, Europa poszła w ich ślady. Pomogły w tym kolejne dane z USA.

O godzinie 16.00 pojawił się raport ISM o sytuacji w usługach w gospodarce USA, który generalnie nie potwierdził kasandrycznych wizji, jakie się pojawiły po raporcie ISM dotyczącym produkcji oraz po danych o sytuacji na rynku pracy. I choć raport nie był na tyle dobry, żeby diametralnie zmienić nastroje w średnim terminie (wskazanie na poziomie 51,4, to wciąż blisko granicy 50), to wystarczyło to do wyprowadzenia odbicia – tłumaczy Marcin Mierzwa na Stooq.pl.

Ostatecznie WIG20 stracił na zamknięciu 3 proc., prawie wszystkie główne indeksy w Europie straciły powyżej 2 proc. Jedynym wyjątkiem okazał się francuski CAC40, który niewiele brakowało, a wyszedłby na plus – ostatecznie spadł zaledwie 0,15 proc.

REKLAMA

Na zamknięciu notowań na Wall Street S&P500 stracił 3 proc. podobnie zresztą jak NASDAQ 100, choć dla spółek technologicznych sesja miała o wiele bardziej dramatyczny przebieg. Dość powiedzieć, że Apple tracił w najgorszym momencie sesji 9 proc., a nVidia, inny pupilek inwestorów, 11 proc. Pierwsza z tych spółek zakończyła dzień na prawie 5-proc. minusie, druga straciła niecałe 6,4 proc.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA