Krach na giełdach, w USA zawieszono notowania, frank najdroższy od lat
Akcje na warszawskiej giełdzie i złoty poleciały na złamanie karku. W ślad za notowaniami ropy naftowej i indeksami w Azji i Europie WIG20 zwalił się do najniższego poziomu od 11 lat, notując na otwarciu 6-proc. stratę. Głębokie spadki za oceanem, spowodowały, że zawieszono notowania na S&P.
Aktualizacja: 17.29
Indeks największych spółek WIG2o stracił w poniedziałek 7,9 proc., najwięcej w ciągu jednej sesji od października 2008 roku, WIG spadł o 7,50, mWIG – 6,23 proc., a sWIG – 7,76 proc.
Ze spółek o największej kapitalizacji najsłabiej wypadły mBank, który na zamknięciu przecenił się aż o 12,66 proc., Alior (-11,81 proc.), CCC (-11,48 proc.) i KGHM (-11.09). CD Projekt zakończył dzień prawie 8-proc. spadkiem (7,91 proc.) Orlen, który cały dzień radził sobie bardzo dobrze, przed południem jego akcje jako jedyne notowały wzrosty, na koniec sesji stracił minimalnie (-0,18 proc.). Drugi najlepszy Lotos odnotował już ponad 4-proc. spadek (-4,26 proc.).
W Europie najwięcej traciły giełdy w Atenach (-13,39 proc.), we Włoszech (-11,17 proc.) i Bułgarii (-10, 25 proc.).
Z najważniejszych rynków najsłabiej wypadła Francja, gdzie CAC40 pod koniec dnia tracił 8,39 proc., w Niemczech DAX kończył dzień na blisko 8-proc. minusie. (-7,94 proc.), podobnie było w Wielkiej Brytanii (-7,69 proc.)
Po otwarciu na Wall Street było najgorzej
Po południu zamiast spodziewanego rano uspokojenia nastąpiła eskalacja. WIG20 w pewnym momencie tracił już 8,8 proc. O 16. nadal spadki oscylowały w okolicach 8 proc. Jeśli dzień zakończy się takim wynikiem, będzie to największy dzienny spadek o 1999 r. Indeksy w Warszawie i całej Europie pociągnęła w dół Wall Street.
Amerykańska giełda zaczęła dzień dawno nieoglądanymi spadkami. Niedługo po otwarciu indeks S&P500 tracił na wartość ponad 7 proc., co doprowadziło do zawieszenia notowań. Po ich przywróceniu sytuacja na chwilę się uspokoiła, ale po 16. naszego czasu indeks największych amerykańskich spółek znów tracił 6,45 proc.
Po południu liderami spadków wśród spółek o największej kapitalizacji na GPW były CCC, KGHM, JSW i Alior (ok. -11 proc.), najmniej tracił Orlen (-1,14), Lotos (-3,88 proc.) i Play (5,5 proc.), CD Projekt tracił 7,91 proc.
Wśród spółek wchodzących w skład indeksu blue chipów notowanych na giełdzie w Warszawie przed 11. najwięcej traciły Santander (-9 proc.), KGHM (-7,55 proc.) i mBank (ok. -7 proc.). Bijący niedawno rekordy popularności CD Projekt spadł o ponad 5 proc.
Na minimalnym plusie znalazły się jedynie akcje PKN Orlen (+0,66 proc.). Lotos, druga najlepsza spółka w WIG20, traciła przed południem prawie 3 proc.
Frank szwajcarski powyżej 4,10 zł
Złoty traci do wszystkich najważniejszych walut, oprócz dolara, którego kurs spadł do poziomu 3,78 zł. Związane to jest z obawami o stan amerykańskiej gospodarki w związku z pandemią koronawirusa, który szybko rozprzestrzenia się za oceanem.
Euro podrożało do ok. 4,32 zł, frank do 4,07 zł, przy czym trzeba zaznaczyć, że jego notowania przebiły dzisiaj rano granicę 4.10 i osiągnęły 4,11 zł, najwyższy poziom od końca 2016 r.
Ciekawie się dzieje na funcie brytyjskim. Jego kurs wystrzelił rano do prawie 5 zł, ale potem zaczął spadać aż po 11. zaświecił się na czerwono.
Giełdy spłynęły czerwienią
Poniedziałkowy poranek przyniósł 30-proc. załamanie cen ropy, spadki na giełdzie w Azji i Europie i ich zapowiedź na giełdzie w USA.
Indeksy w Europie zniżkowały rano 6-8 proc. Najwięcej z dużych giełd traciła mediolańska, gdzie spadki przekraczały nawet 10 proc.
– Nie wiesz, co się dzisiaj stanie. Bardzo trudno jest teraz coś wyceniać
– skwitowała Sarah Hunter, główna ekonomistka BIS Oxford Economics.
Japońska giełda straciła ponad 5 proc., w Szanghaju 2,8 proc., Hang Seng w Hongkongu prawie 4 proc. W Australii główny indeks spadł o 7,33 proc., najwięcej od wybuchu kryzysu we wrześniu 2008 r.
– Ropa stała się większym problemem dla rynków niż koronawirus
– stwierdził Adam Crisafulli, założyciel Vital Knowledge, wcześniej związany z JP Morgan.
Na fali spadków kontrakty terminowe giełdy nowojorskiej też poszły w dół i to o maksymalną dopuszczalną przez Wall Street wartość, czyli o 5 proc. Bardzo prawdopodobne, że gdyby nie ten limit, byłoby jeszcze gorzej.
Prognozy PKB w dół
Ostrzejszy przebieg epidemii koronawirusa, trwałe spowolnienie handlu światowego i pogorszenie nastrojów w firmach, przełoży się na obniżenie prognozowanego wzrostu gospodarczego w Polsce - podał w poniedziałek rano Narodowy Bank Polski.
NBP opublikował „Raport o inflacji”, w którym prognozuje, że PKB wzrośnie w 2020 r. o 3,2 proc., w 2021 r. o 3,1 proc., a 2022 r. o 3 proc.
Jednym z czynników zwiększających prawdopodobieństwo materializacji takiego scenariusza jest dłuższy i ostrzejszy niż się obecnie zakłada przebieg epidemii koronawirusa. W scenariuszu bazowym założono, że epidemię uda się opanować dość szybko, a jej przejściowe negatywne skutki ekonomiczne ograniczone będą głównie do sektora usługowego w Chinach (transport, turystyka, działalność związana z rozrywką), gospodarkach najbardziej zintegrowanych z Państwem Środka oraz w niektórych gospodarkach europejskich
– podał NBP.
O wiele gorszej myśli są ekonomiści bankowi. W poniedziałek prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego zrewidowali też i to bardzo mocno ekonomiści mBanku.
COVID-19 + recesja w strefie euro plus recesja w USA to o jeden szok za daleko dla polskiej gospodarki. Rewidujemy prognozy wzrostu PKB w dół na 2020 rok do 1,6 proc. (z 2,8 proc.). Wraz ze wzrostem spadnie inflacja. Nasz obecny szacunek to 3,2 proc.
– podali.