Marże deweloperów są wysokie? Aż 37 proc. ceny mieszkania ląduje w budżecie państwa
A skoro tak, na miejscu rządzących też nic bym nie robiła, by zahamować zakupy inwestycyjne mieszkań pompujące ceny dla zwykłego Kowalskiego i jeszcze trzymałabym kciuki za dalszy rajd. Ale to też oznacza, że skoro mieliśmy ostatnio rekordową liczbę mieszkań oddanych do użytku, można było państwowe zyski z tych rekordów przeznaczyć na budownictwo społeczne.
Pamiętacie, jak na początku roku minister rozwoju i technologii Waldemar Buda piał z zachwytu i dumnie prężył pierś, informując, że w 2022 roku znów pobiliśmy rekord w liczbie wybudowanych w Polsce mieszkań?
Kto wybudował, ten wybudował
Rzeczywiście dane GUS pokazały, że w ubiegłym roku wybudowano 238,6 tys. Ale krytycy od razu rzucili się ministrowi do gardła, wskazując, że nie „my” wybudowaliśmy, tylko deweloperzy wybudowali, a minister najwyraźniej chciał przypisać ten sukces rządowi. Wskazywał na to jego tweet, w którym porównuje te wyniki do czasów rządów opozycji.
I owi krytycy mają absolutną rację, zasługa rządu w tym mieszkaniowym rekordzie jest niewielka, a nawet malejąca. GUS pokazuje bowiem, że za 98,4 proc. inwestycji mieszkaniowych w 2022 r. odpowiadają deweloperzy i osoby prywatne. Budownictwo komunalne, czynszowe, spółdzielcze, czy nawet zakładowe to łącznie zaledwie 3,8 tys. lokali oddanych do użytku w całej Polsce w ubiegłym roku.
A na dodatek, mimo że budownictwo generalnie biło rekordy, to liczba lokali wybudowanych przez nieprywatne podmioty jeszcze się zmniejszyła i to w liczbach bezwzględnych, bo rok wcześniej wyniosła 4,6 tys. lokali.
Marże deweloperów to pikuś przy zyskach budżetu państwa
Ale wiecie co? Ja nawet zaczynam rozumieć, dlaczego minister się tak ucieszył. I wcale nie chodzi o to, że to jakaś udawana radość z nieswojego sukcesu, żeby sobie go przypisać. Budżet państwa na tych rekordach ogromnie korzysta — im więcej i im drożej sprzedają deweloperzy, tym więcej pieniędzy wpływa do budżetu państwa. W ostatnim ogólnopolskim raporcie o kredytach mieszkaniowych i cenach transakcyjnych nieruchomości AMRON-SARFiN czytam bowiem, że z ceny płaconej deweloperowi przy zakupie mieszkania na rynku pierwotnym, aż 37 proc. trafia do budżetu państwa w postaci równego rodzaju opłat i podatków!
Czujny czytelnik powinien się za to teraz zmartwić. To oznacza, że państwo z rynku mieszkaniowego zgarnia coraz więcej pieniędzy, ale jednocześnie coraz mniej na niego wydaje. A my się zżymamy na marże deweloperów…
A czy nie logiczniej byłoby, żeby te pieniądze wróciły na rynek mieszkaniowy, ale stymulując podaż mieszkań, a nie popyt na nie? Teraz też bardziej zrozumiałe staje się, dlaczego stymulujemy popyt, a nie podaż — dzięki temu do kasy państwa wpływa jeszcze więcej pieniędzy.
Hitowe programy, który są niewypałem
No i jasne jest, dlaczego rząd odstawia na bok pomysły, które realnie mogłyby zahamować inwestycyjny popyt na mieszkania, jak podatek od pustostanów czy ten nieszczęsny kataster, a stawia na wydmuszki.
Wielkim wyciągnięciem ręki do Polaków, którzy ciągle nie mogą sobie pozwolić na własne mieszkanie, miał być kredyt bez wkładu własnego. Wiecie, ile osób z tego rozwiązania w zeszłym roku skorzystało? Dokładnie 329 - wynika z raportu AMRON.
Hitem miały być domy budowane bez pozwolenia. Tu też szału nie ma — z tej opcji skorzystało 1058 osób w Polsce.
A tymczasem w ramach programu Mieszkanie Plus powstało dotąd 19,8 tys. mieszkań, a miało 100 tys. I to do 2019 r.