Rządowe polowanie na cztery miliony Polek. Panika niepotrzebna, pop corn również
Państwo zapewnia opiekę tylko dla 15 proc. dzieci w wieku 1-3 lata. Ponad dwie trzecie gmin nie oferuje żadnego miejsca w żłobku. Tymczasem w Ministerstwie Rodziny wymarzyli sobie, jak zwiększyć w Polsce dzietność: uzależnić wysokości emerytur od zarobków dzieci. Szkoda tylko, że nikogo nie obchodzi niska aktywność zawodowa kobiet, a dziura między Polkami i Europejkami tylko się powiększa.
Zachwycaliśmy się ostatnio danymi GUS na temat bezrobocia, no dobrze robiła to głównie minister rodziny Marlena Maląg, bo okazało się, że w grudniu 2021 r. wyniosło ono 5,4 proc.
Skąd jej zachwyt? Po pierwsze dlatego, że to bardzo niecodzienna sytuacja, aby bezrobocie nie wzrosło pomiędzy listopadem a grudniem, a dokładnie tak się tym razem stało. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 2016 roku, jest więc się z czego cieszyć.
Po drugie – w danych widać spadek samej liczby bezrobotnych między listopadem i grudniem, a to z kolei nie zdarzyło się od co najmniej 20 lat.
Fanfary?
Poczekajcie. Bo sam odczyt bezrobocia to jedno, ale na rynek pracy należy patrzeć jeszcze od drugiej strony: przez pryzmat aktywności zawodowej Polaków.
I te dane też się poprawiają.
No to jeszcze jedna perspektywa: aktywność zawodowa Polek. Z tym też jest coraz lepiej, ale… Nadal Polki są mniej aktywne niż Polacy. Są też mniej aktywne zawodów niż Europejki. I tak, to jest problem.
Patriarchat, luka płacowa i żłobki
Wskaźnik aktywności zawodowej Polek wynosił w 2020 roku 67,9 proc., podczas gdy w Unii Europejskiej osiągnął 71,9 proc. I Europejki coraz bardziej nam odjeżdżają. W ciągu ostatnich 16 lat średni wskaźnik aktywności europejskich kobiet wzrósł o 7 proc., Polek – podniósł się zaledwie o 4,3 proc.
Pytanie, dlaczego tak odstajemy od średniej europejskiej? Lewiatan wymienia następujące przyczyny.
- Patriarchat. To nie wymaga komentarza.
- Gorsza sytuacja ekonomiczna kobiet. Luka płacowa pomiędzy kobietami a mężczyznami nadal istnieje, przez co kiedy w rodzinnie pojawia się dziecko, jasne jest, kto na jakiś czas wycofa się z rynku pracy. Kobiety zresztą ciągle zarabiają na tyle mało, że szybki powrót na rynek pracy zwyczajnie się nie opłaca, bo cała zarobiona pensja i tak musiałaby zostać poświęcona na opłacenie opieki nad dzieckiem.
- Prorodzinny system społeczny. Według Lewiatana programy finansowe jak 500+ przekazywane rodzinom odraczają moment powrotu na rynek pracy kobiet, choć przecież samej dzietności nie poprawiają.
- Niewydolny system opieki nad dziećmi do trzeciego roku życia. Z danych GUS wynika bowiem, że państwo zapewnia opiekę żłobkową tylko dla 15 proc. dzieci w wieku 1-3 lata. Więcej! Ponad dwie trzecie gmin nie oferuje żadnego miejsca dla dzieci do lat trzech
Ja dodam jeszcze, że wcześnie wypuszczamy, a często niestety wypychamy ze względu na ageizm, kobiety pod koniec aktywności zawodowej, a Polska w całej Unii Europejskiej ma najniższy ustawowy wiek emerytalny kobiet.
A niech dzieci na was pracują!
I co z tym robimy? Wiele miesięcy temu pisałam, że Rząd zaczyna polowanie na 4 mln Polek o tym, że w ówczesnym Ministerstwie Rozwoju Pracy i Technologii toczą się prace nad wielką reformą urzędów pracy oraz projektem ustawy o wspieraniu zatrudnienia.
Przez odejście Jarosława Gowina w koalicji nastąpiło wielkie przetasowanie polityczne w resortach, projekt przejął ktoś inny i sprawa ucichła. Od miesięcy Ministerstwo Rodziny nie jest w stanie odpowiedzieć mi na pytanie, co dzieje się w tej sprawie. Wiadomo jedynie, że projekt został przekierowany do tego właśnie ministerstwa. Jak widać Marlena Maląg nie jest zainteresowana tego typu zmianami.
W ten sposób aktywizacja zawodowa kobiet została najwyraźniej odwieszona na kołku, za to z wielkim impetem PiS zabrał się za aktywizowanie Polaków do zakładania rodzin.
Najpierw chciał powołać Polski Instytut Rodziny i Demografii z budżetem 30 mln zł i uprawnieniami prokuratorskimi. Jeszcze zanim Sejm zakończył prace nad powołaniem tej jednostki, premier powołał Instytut Pokolenia, który ma się zajmować dokładnie tym samym.
A teraz okazuje się, że pełnomocniczka rządu ds. polityki demograficznej Barbara Socha wpadła na pomysł, by wysokość emerytury uzależniona była od dochodów dzieci emeryta, a jak pisze „Rzeczpospolita”, Ministerstwo Rodziny poważnie taki pomysł rozważa.
A więc: rodzić dzieci!
A kto się nimi będzie opiekował, kiedy już się urodzą, skoro dwie trzecie polskich gmin nie oferuje żadnego dostępu do żłobków? A kogo to obchodzi!
Może jednak warto byłoby zacząć od początku, a nie od końca?