H&M obiecał dać drugie życie starym ubraniom. Ciuchy trafiły na wysypiska śmieci w Afryce
Trudno o gorszy przykład idei zero waste. H&M prosiło klientów o przynoszenie starych ubrań, by można było je potem sprzedać w internetowym second handzie. Dziennikarze szwedzkiego dziennika Aftonbladet ustalili, że część z tych ciuchów pokonało setki kilometrów, by następnie trafić do krajów znanych z wyrzucania używanej odzieży na śmietnik.
Rok 2014. H&M z dużą pompą uruchamia w Szwecji sklep internetowy, służący do sprzedaży używanych ubrań. Idea jest prosta. Konsumenci szukają w szafach niepotrzebnych tekstyliów, zanoszą je do punktów zbiórki, a w zamian dostają kupony rabatowe na zakupy. Producent sortuje następnie wszystkie ciuchy, sortuje w magazynach i wystawia do powtórnej sprzedaży.
Model rozwija się błyskawicznie. Siedem lat później H&H ma już w swoim portfolio wyspecjalizowaną platformę Sellpy, w której nabył 70 proc. udziałów i ogłasza wejście z inicjatywą do 20 europejskich krajów jednocześnie. Obecnie program jest dostępny także w Polsce
Segregacja z H&M nie taka ekologiczna
Dziennikarze „Aftonbladet” postanowili sprawdzić, co naprawdę dzieje się z ubraniami, które klienci oddają szwedzkiemu potentatowi. Na dziesięciu ubraniach umieszczono nadajniki GPS. Okazało się, że przynajmniej w części przypadków program H&M nie ma nic wspólnego z troską o środowisko naturalne.
Dziennikarze zauważyli, że chociaż wszystkie ze śledzonych ubrań były w dobrym stanie i nie miały na sobie plam, całość odzieży została wywieziona ciężarówkami do magazynów w Niemczech. To ponad 160 km przebytych za pomocą emisyjnego środka transportu.
Ale to nie koniec. Jedna ze sztuk odzieży trafiła do Beninu. Dziennik zauważa, że ten afrykański kraj otrzymuje ogromne ilości używanych ubrań. Wiele z nich jest wyrzucana albo spalana.
Kolejne ubranie wylądowało w Indiach, które zmagają się z podobnym problemem co Benin. Dwie sztuki zostały rozerwane na włókna, choć wciąż nadawały się do użytku. Na podstawie danych z urzędów celnych Aftonbladet ustalił też, że trzej niemieccy partnerzy H&M wyrzucili w Ghanie od końca 2022 r. co najmniej milion ubrań.
Unia walczy z fast fashion
Ustalenia szwedzkich dziennikarzy z pewnością nie przysporzą popularności producentom wpisującym się w nurt tzw. fast fashion, czyli zajmującym się masową sprzedażą ubrań — modnych, ale tanich i wykonanych z gorszej jakości materiałów.
Biuro Analiz Parlamentu Europejskiego policzyło niedawno, że H&M wypuszcza rocznie 12 do 16 nowych kolekcji. Z raportu PE wynika, że połowa ubrań kupowanych przez mieszkańców Europy po przyniesieniu ze sklepu nigdy nie opuszcza szafy.
Ale nawet nie to jest największym problemem. Co trzeci wyprodukowany ciuch nigdy nie zostaje sprzedany. Miliony ton tekstyliów ląduje na wysypiskach w Afryce i Azji. Światowe marki wolą je spalić w krajach Globalnego Południa niż sprzedać klientom po niższych cenach.
Parlament Europejski pracuje nad przepisami, które mają ukrócić to zjawisko. Unia chce, by ubrania były produkowane z trwalszych materiałów, a firmy miały obowiązek naprawiania uszkodzonych spodni i koszulek. Zakazane będzie także palenie ubrań.
W pierwszym kwartale 2023 r. Sellpy po raz pierwszy zostało ujęte w wynikach finansowych grupy. Okazało się, że platforma jest rentowna. H&M dopisało sobie dzięki niej do zysku miliard szwedzkich koron, czyli ok. 90 mln euro. Jak widać bazowanie na hasłach chwalących odpowiedzialne podejście do konsumpcji może przynosić niemałe zyski. Sęk w tym, że w przypadku korporacji stoi za nimi czasami zwykły greenwashing.
Jak zatem dbać o planetę?
Najlepiej ograniczając zakupy ubrań. Instagramerka Something White radziła w rozmowie z Bizblog.pl (całość rozmowy w tym miejscu), by zamiast na liczbę ubrań, postawić na odpowiednie dopasowanie kolorystyczne. tak, by w szafie znajdowały się wyłącznie ubrania, których potrzebujemy i które nosimy.