REKLAMA

Protestują przeciwko kasom samoobsługowym. Sieć: klienci nie potrzebują obsługi

Tesco podjęło w ubiegłym roku decyzję dotyczącą likwidacji dużej części tradycyjnych kas i zastąpienia ich stanowiskami do samoobsługi. Pracownicy zareagowali bardzo gwałtownie. Pod petycją sprzeciwiającą się automatyzacji pracy podpisały się setki tysięcy osób, a zjazd akcjonariatu firmy może zostać sparaliżowany przez potężną manifestację.

Protestują przeciwko kasom samoobsługowym. Sieć: klienci nie potrzebują obsługi
REKLAMA

Sieci handlowe lubią podkreślać, że instalacja kas samoobsługowych nie spowoduje spadku zatrudnienia, ale matematyka jest nieubłagana. Na każdych kilka kas automatycznych wystarczy przydzielić jednego kasjera.

REKLAMA

Co stanie się z resztą? Planów przekwalifikowywania pracowników sklepów na księgowych, ekspertów od social mediów, albo członków zarządu nie widać. Najprawdopodobniej dostaną po prostu wypowiedzenia.

Kasjerzy Tesco protestują przeciwko takiemu scenariuszowi

„Grocery Gazette” donosi, że w Wielkiej Brytanii sieć uznała, że klienci nie wyrażają zapotrzebowania na tradycyjne kasy obsługiwane przez ludzi. Detalista podjął więc decyzję o likwidacji stanowisk, by zrobić więcej miejsca dla automatów.

Efekt? Tesco musi szykować się na jeden z większych protestów w swojej historii. Pod petycją wyrażającą sprzeciw wobec nowej polityki firmy podpisało się ponad 240 tys. osób.

Kasjerzy planują pojawić się 16 czerwca przed dworcem kolejowym Welwyn Garden City, by zakłócić przebieg corocznego walnego zgromadzenia. Pracownicy mają nadzieję, że przyjeżdżający na dworzec akcjonariusze zobaczą zza liczb i tabelek także „ludzką” twarz swojego biznesu.

Masowa instalacja kas samoobsługowych budzi szersze protesty

I to nie tylko u pracowników. Sieć Marks&Spencer została skrytykowana przez starszych klientów za likwidację stanowisk do przyjmowania zamówień w swoich kawiarniach. W niektórych placówkach ten proces został w całości przerzucony na konsumentów, którzy dostali do dyspozycji dotykowe ekrany. Wielu osobom się to jednak nie podoba, „The Telegraph” pisał, że ruch M&S został określony mianem „odrażającego”.

REKLAMA

Czy taka krytyka ma szanse coś zmienić? Wszystko zależy od jej skali i nasilenia, zdarza się bowiem, że sieć handlowa wycofuje się z automatyzacji pod naporem ataków ze strony kupujących.

Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia na przykład w brytyjskim miasteczku Skipton. Szefowie sieci supermarketów Morrisons zaczęli wymieniać w jednym ze sklepów sieci tradycyjne na samoobsługowe, ale klienci urządzili im potężną awanturę. Detalista wycofał się z decyzji, a klienci dostali dodatkowo bon o wartości trzech funtów. Jak widać, na Wyspach Brytyjskich proces automatyzacji handlu idzie z dużymi oporami i wcale nie jest powiedziane, że zakończy się dla sieci handlowych 100 proc. sukcesem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA