REKLAMA

Poziom życia w Wielkiej Brytanii może być niższy niż w Polsce. Tak uważa przyszły brytyjski premier

Już za siedem lat poziom życia w Wielkiej Brytanii będzie niższy niż w Polsce, jeśli utrzymają się trendy z ostatniej dekady – ostrzega sir Keir Starmer, lider labourzystów i niemal murowany kandydat na kolejnego premiera Wielkiej Brytanii. Jeśli te kasandryczne wizje się sprawdzą – w dużej mierze za sprawą brexitu – byłaby to niezwykła ironia losu, bo Wielka Brytania przez lata była głównym kierunkiem emigracji Polaków poszukujących poprawy warunków życia. Fot. Jacek Bereźnicki/Bizblog.pl

Poziom życia w Wielkiej Brytanii może być niższy niż w Polsce. Tak uważa przyszły brytyjski premier
REKLAMA

Partia Pracy ma obecnie tak wielką przewagę w sondażach nad rządzącą Partią Konserwatywną przy niezmiennie marginalnym poparciu dla pozostałych partii, że musiałoby wydarzyć się coś nieprawdopodobnego, by labourzyści nie odzyskali władzy, którą utracili w 2010 roku. Lider Labour Party mimo to straszy wizją kolejnej wygranej torysów – na wyobraźnię wyborców ma zadziałać to, że w 2030 roku poziom życia w Wielkiej Brytanii może być niższy niż w Polsce.

REKLAMA

Poniedziałkowe spotkanie Keira Starmera z szefem Tesco Johnem Allanem oraz byłym szefem brytyjskiego banku centralnego Markiem Carneyem ma być początkiem nowej ofensywy Partii Pracy. Główna partia opozycyjna chce przedstawić kompleksowy plan dźwignięcia gospodarki Wielkiej Brytanii z obecnego marazmu. Ostrzega, że bez stanowczych działań kraj czeka dalsze staczanie się w chroniczny kryzys.

Najpierw Brytyjczyków wyprzedzą Polacy, a potem Rumuni

Jak wskazuje szef labourzystów za Bankiem Światowym, realny wzrost brytyjskiej gospodarki w latach 2010 – 2021 wyniósł średnio 0,5 proc. rocznie. W tym samym czasie Polska notowała średni wzrost 3,6 proc. rocznie. Starmer ostrzega, że wystarczy, by te trendy się utrzymały, a w 2030 roku PKB na mieszkańca Wielkiej Brytanii będzie niższe o 500 funtów niż w Polsce. 10 lat później Brytyjczyków wyprzedzą nawet Rumuni.

Za jedną z głównych przyczyn obecnych, bardzo kiepskich danych z brytyjskiej gospodarki uznaje się brexit, który zupełnie zasłużenie przypisuje się Partii Konserwatywnej. To właśnie torysi zdecydowali o przeprowadzeniu referendum w tej sprawie, a potem prowadzili negocjacje z Unią Europejską zakończone obowiązującą umową. Keir Starmer zamierza przeprowadzić brexitowy reset, renegocjując warunki umowy w UE w kierunku bliższej integracji ze Wspólnotą.

Brexit to oczywiście tylko jeden z obszarów gospodarczych, którymi chcą zająć się labourzyści. Partia Pracy chce podwyższyć poziom usług publicznych, w tym głównie system ochrony zdrowia NHS (National Health Service), zreformować edukację, postawić na zrównoważoną zieloną energię czy zapewnić najwyższy wzrost gospodarczy spośród krajów grupy G7. To wszystko oczywiście brzmi jak typowy kampanijny koncert życzeń, ale Parta Pracy nie ma innego wyjścia niż zmierzyć się z największymi problemami społeczno-gospodarczymi pobrexitowej rzeczywistości.

Polacy wracają z emigracji

Fala emigracji Polaków do Wielkiej Brytanii ruszyła w 2004 roku po otwarciu brytyjskiego rynku pracy dla obywateli naszego kraju. Wyspiarski kraj już wcześniej był bardzo popularnym kierunkiem wyjazdów zarobkowych Polaków, ale możliwość podjęcia legalnej pracy przez niemal każdego diametralnie zmieniła skalę tej emigracji zarobkowej.

REKLAMA

W kolejnych latach Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii było coraz więcej, a szczyt osiągnięto w 2017 roku, gdy według oficjalnych danych Zjednoczone Królestwo zamieszkiwało ponad milion naszych rodaków. Potem trend się odwrócił i liczba polskich imigrantów w tym kraju stale maleje. Dziś jest ich mniej niż 700 tys. i nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach powroty do Polski miały zahamować.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA