REKLAMA

„I to jest dobra zmiana”. Robi furorę na Instagramie, namawiając Polki do… niekupowania ubrań

Odkąd przestałam bezmyślnie wydawać pieniądze na ubrania, zdarza mi się kupować 3-4 nowe rzeczy przez cały rokopowiada w rozmowie z Bizblog.pl Anna Nowak-Krzywańska znana z profilu Something White na Instagramie. I przekonuje, że taka transformacja nie musi być bolesna, jeżeli będziemy pamiętać o kilku zasadach. Jakich? No właśnie, też byliśmy ciekawi.

„I to jest dobra zmiana”. Robi furorę na Instagramie, namawiając Polki do… niekupowania ubrań
REKLAMA

Adam Sieńko, Bizblog.pl: Zerknąłem chwilę temu na badania i w raporcie KPMG oraz Akademii Biznesu i Prawa Mody Uczelni Łazarskiego wyczytałem, że 80 proc. Polaków chodzi do sklepu odzieżowego lub obuwniczego przynajmniej raz na kwartał. A co trzeci z naszych rodaków robi to miesiąc w miesiąc. Jaki jest sens namawiać Polaków, by się wstrzymywali z zakupami ubrań?

REKLAMA

Anna Nowak-Krzywańska: Staram się nie tyle namawiać, co pokazywać na przykładzie mojej szafy, że można mieć te same ubrania przez kilka lat i one mogą z jednej strony dobrze wyglądać, a z drugiej dodatkowo fajnie się prezentować w różnych stylizacjach. Część z nas, szczególnie kobiet, ma przekonanie, że zakładanie tej samej sukienki drugi raz z rzędu to faux paux. Na szczęście trochę się to zmienia. I zmienia się w tę dobrą stronę.

Szczególnie ważne są małe kroki. Jeżeli ktoś kupuje dziesięć par butów miesięcznie, a są takie osoby, i pod wpływem takich treści jak moje, zacznie kupować o jedną parę mniej, to już jest to dobra zmiana. Narzucanie sztywnych wymogów powoduje, że ludzie się zniechęcają. Mniejsze cele, takie, które nas nie przerażają, szybciej jesteśmy w stanie zrealizować i docenić tę zmianę. To jest klucz do sukcesu. A zamkiem jest koncepcja szafy kapsułowej.

Wstyd się przyznać, ale nie wiem co to takiego.

To szafa kompletna. Mamy w niej wyłącznie ubrania, których potrzebujemy i które nosimy. Nie mniej, nie więcej. Powinna być mocno dopasowana do naszego stylu życia. Otwieramy ją i zawsze mamy się w co ubrać, ale nie dlatego, że jest tam tak dużo ciuchów, tylko dlatego, że jest dobrze skomponowana. Są w niej kolory i kroje, które lubimy. Jest w niej także serce szafy kapsułowej czyli dobra baza, która pozwala nam łączyć ubrania w przeróżne stylizacje.

 class="wp-image-1491553"
Anna Nowak-Krzywańska, fot. Piotr Szulawski @brodatafotografia

Brzmi fajnie, ale ogólnikowo.

Bo definicji szafy kapsułowej jest bardzo dużo. Termin sięga lat 70. XX w. i od tego czasu mocno ewoluował. Często spotyka się w tych definicjach konkretne liczby dotyczące ubrań w szafie, ale przecież każdy z nas jest inny. Mamy inny styl życia, żyjemy w różnych miejscach na świecie, a klimat także ma znaczenie.

Inaczej to wygląda w krajach, w których przez cały rok jest od 15 do 25 stopni Celsjusza, a inaczej w Polsce. Nowe definicje zwracają przede wszystkim uwagę na dopasowanie szafy kapsułowej do stylu życia i aktywności. Lubimy swoje ubrania, chcemy je nosić. Dzięki temu pokusy związane z reklamami wyprzedaży, które bombardują nas z każdej strony, nie są tak pociągające.

I jak taką szafę skonstruować? Kupujemy to, co nam się podoba, a potem kombinujemy?

To jeden z błędów. Jasne, rzeczy, które mamy w szafie kapsułowej, muszą nam się podobać, ale są ubrania, które podobają nam się tylko na manekinie w sklepie. Gdy sami je zakładamy, nie do końca czujemy się sobą. Można oczywiście iść do stylistki, która dopasuje ubrania do sylwetki, czy zrobić analizę kolorystyczną, ale to nie zawsze daje gwarancję, że będziemy się w tym dobrze czuć.

Jestem zwolenniczką tego, by słuchać intuicji. Moment, w którym uświadamiany sobie, że są ubrania, które podobają nam się wyłącznie na innych, to moment przełomowy.

I co po tym przełomie?

Wiele osób sięga po poradniki i czyta: zrób porządek w swojej szafie. Zaczyna się wyrzucanie ubrań, w których najrzadziej chodzimy. Po wywietrzeniu garderoby dalej są niezadowoleni, bo okazuje się, że muszą iść na zakupy, a wciąż nie widzą, co powinni kupić.

A co powinni?

Na początku warto zrobić krótką analizę tego, co już mamy.

Jak?

Przez 2-3 tygodnie codziennie rano przed wyjściem z domu powinniśmy robić zdjęcie telefonem tego, co mamy na sobie. Potem kładziemy zdjęcia obok siebie i patrzymy, co się powtarza. Na pewno są rzeczy i kolory, po które sięgamy częściej niż po inne. To daje wstępny obraz tego, co lubimy. Zgodnie z zasadą 20/80 najczęściej nosimy tylko 20 proc. ubrań, które mamy w szafie. Taki eksperyment pokaże nam, co jest tą bazą. Takich ubrań powinnyśmy mieć w szafie więcej.

I oszczędzamy sporo czasu przez lustrem.

Zdecydowanie tak. Jak już wiemy, co powinno się w naszej szafie znaleźć i uda nam się zbudować dopasowaną do nas garderobę, to znika problem, że nie mamy się w co ubrać. Cokolwiek na siebie nałożymy istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie do siebie pasować.

Dogadałabyś się z Markiem Zuckerbergiem. Same dżinsy i szare koszulki.

Widzisz, ale dzięki temu nie zajmuje sobie głowy tym, co musi dokupić. (śmiech) Mówiąc poważnie, szafa kapsułowa może być bardziej kolorowa i wzorzysta, nie musi być neutralna, ale wtedy baza jest jeszcze ważniejsza i musi być bardzo dobrze skomponowana.

Baza w przypadku każdej szafy kapsułowej musi być neutralna, pozwalająca łączyć ze sobą kolory. Dzięki temu reszta ubrań może być taka, jak lubimy, a wciąż będzie nam łatwo tworzyć stylizacje i nosić ubrania na wiele sposobów.

Budowa takiego zestawu wymaga specjalnego pomieszczenia? 

Chodzi raczej o same ubrania. Aczkolwiek fajnie, jeżeli mamy szafę, która pozwala poukładać ubrania, tak byśmy mieli je cały czas w zasięgu wzroku. Szerokie i głębokie półki temu nie sprzyjają.

Dużo czasu poświęciłaś, by dojść do swojego minimalistycznego stylu?

Od dzieciństwa miałam wpojone wartości związane z minimalizmem. W moim domu zawsze było mniej rzeczy niż więcej. Gdy się usamodzielniłam i zaczęłam zarabiać własne pieniądze szybko wpadłam w pułapkę pt.: mogę kupować, co i ile chcę. Ten epizod trwał 2-3 lata. Uznałam jednak, że źle się czuję, mając zbyt dużo ubrań i wróciłam do korzeni. Do kupowania w sposób przemyślany i racjonalny.

I wtedy zaczęłaś promować to na Instagramie?

Na początku mój profil miał charakter lifestylowy. Nie sądziłam, że ktoś będzie zainteresowany taką nudną szafą jak moja. Noszę przecież w kółko te same rzeczy, a wtedy ogromne zasięgi miały dziewczyny, które codziennie pokazywały nowe zestawy.

Ale któregoś dnia pokazałam skrawek mojej szafy i spotkałam się z bardzo dobrym odbiorem. Zaczęłam więcej mówić o swojej filozofii ubierania się. Okazało się, że wiele kobiet nie ma pieniędzy, żeby co chwilę kupować nowe ciuchy. A potem trend zaczął się odwracać, pojawiało się coraz więcej kont nawołujących do minimalizmu.

O tym się łatwo mówi, trudniej realizuje. Czasem kupuję t-shirt, który po kilku praniach wygląda, jakbym miał go od 2 lat. Minimalizm leży tu chyba wyłącznie w jakości produkcji.

Dlatego ważna jest wiedza na temat materiałów i szycia. W sklepach jest mnóstwo poliestru i innych materiałów syntetycznych. Nie dość, że są one szkodliwe dla środowiska, bo to plastik, który potem zalega, to jeszcze nasza skóra w tym nie oddycha. Gdy zwracamy większą uwagę na proces produkcji….

...Z tym jest czasami ciężko.

Tak, bo większość ubrań jest szyta w miejscach, do których jako konsumenci nie mamy dostępu. Marki mogą mówić różne rzeczy na temat ekologicznej produkcji, ale nie mamy jak tego zweryfikować. Na szczęście powstają polskie firmy, które są w tym bardzo transparentne. Informują, czy len był tkany i uprawiany w Polsce, czy w innym kraju. Wtedy jesteśmy w stanie bardziej przypilnować tego procesu. Prawo w Europie narzuca pewne standardy.

Ważne jest też dbanie o ubrania. Często po zakupie wycinamy metkę, a przecież jeżeli jest na niej napisane: „prać w 30 stopniach”, to musimy się do tego stosować. Wtedy zwiększamy szanse, że ubrania będą nam służyć przez lata.

Na co warto zwrócić uwagę?

To dość indywidualna kwestia i ważna jest tutaj praca własna. Przez lata nosiliśmy mnóstwo ubrań, więc mieliśmy okazję przetestować różne materiały. Gdy zaczniemy zwracać uwagę na metki, to sami możemy się wyedukować. Warto spojrzeć z czego są zrobione ubrania, które ubieramy, zastanowić się, czy to są materiały, w których dobrze się czujemy.

Jeżeli chodzi o ogólną wiedzę na temat materiałów, to poświęcam im dużo miejsca na Instagramie i w e-bookach. Każdy z nas ma ubrania, które lubi bardziej niż inne. Każdy materiał ma wady i zalety. Często demonizuje się materiały sztuczne, myląc je z syntetycznymi. A przecież te pierwsze są wytworzone w sposób sztuczny, ale z naturalnego surowca jak np. wiskoza, modal. To nie są złe materiały. Są często trwalsze niż bawełna.

Z drugiej strony mamy syntetyki: poliamidy, poliestry, nylony, akryle. Skóra w nich nie oddycha, ale jeżeli producent doda je do naturalnych materiałów, to ubranie może nam dłużej posłużyć. Trzeba wyważyć plusy i minusy tego rozwiązania. Chociaż warto, by ten syntetyczny dodatek nie przekraczał 20 proc.

Czyli hasło „bawełna rządzi” jest trochę na wyrost?

Wiele zależy od rodzaju ubrania. Dżinsy ze 100 proc. bawełny mogą być sztywne i niekoniecznie wygodne do noszenia. Koszula ze 100 proc. bawełny może być bardzo wygodna, ale już sweter będzie się prawdopodobnie wypychać na łokciach.

Nie żebym był świadomym konsumentem, ale zauważyłem, że nie mogę nosić szalików, które nie są z bawełny. A w sieciówkach dominują akryle. I szukam tych szalików po sklepach internetowych, marnując czas…

To też trochę zniechęca. Chcąc wybierać dobre składy ubrań, musimy się trochę naszukać. Często ludzie czują się zrezygnowani. Nie każdy też lubi kupować z drugiej ręki. W tym roku wpadłam na pomysł, by pomóc znaleźć rzeczy z dobrych materiałów i stworzyłam e-booki sezonowe.

Teraz pracuję nad edycją jesienną, szukam różnych elementów garderoby na tę porę roku i rozdział po rozdziale opisuję, jaki jest najlepszy skład materiałowy na ten rodzaj ubrania, na co zwrócić uwagę i czego się wystrzegać. A potem podaję przykłady ubrań, które są  aktualnie dostępne w sklepach.

Ile ubrań rocznie kupujesz?

Kupuję wtedy, gdy uważam, że naprawdę czegoś potrzebuję. Nie trzeba być ascetą, bo wtedy bardzo szybko się do minimalizmu zniechęcimy. Wiadomo, że jeżeli potrzebujemy butów na zimę, to nie powinniśmy odkładać zakupu tylko dlatego, że nie mieścimy się w jakimś odgórnym limicie.

Każdy zakup staram się za to kilkukrotnie przemyśleć. Co roku robię podsumowanie, żeby mieć nad tym kontrolę. Odkąd przestałam bezmyślnie wydawać pieniądze na ubrania, zdarza mi się kupować tylko 3-4 nowe rzeczy przez cały rok. Ale to nie jest reguła, bo są lata, gdy kilka ubrań naraz się zużyje i wymagają wymiany.

Na początku tego roku zrobiłam spis, w mojej szafie jest nieco ponad 50 rzeczy. To nie jest dużo, biorąc pod uwagę okrycia wierzchnie, ubrania codzienne i ubiór do poprzedniej pracy, w której obowiązywał dress code. Oprócz tego mam też nieco prototypów do testowania, bo współpracuję na stałe z jedną z niewielkich polskich firm odzieżowych.

A ostatnio także z Polską Akcją Humanitarną, która zbiera pieniądze na rzecz dostępu do wody (akcję można wesprzeć w tym miejscu). Czemu zdecydowałaś się na udział w tym projekcie i dorzucenie e-booka za darmo w ramach podziękowania za wpłatę?

Mamy zalew informacji, często sprzecznych, dotyczących dbałości o środowisko. Z jednej strony słyszymy, że jako jednostki powinnyśmy zmieniać nawyki. Z drugiej, że to kropla w morzu i szary człowiek nie ma na to dużego wpływu, a potrzebne są regulacje na poziomie firm.

Myślę jednak, że jesteśmy w stanie dołożyć cegiełkę jako pojedyncze jednostki. Każda taka akcja jest potrzebna. Gdy pojawiła się propozycja PAH, by wesprzeć zbiórkę na rzecz dostępu do wody bardzo się ucieszyłam. W Polsce ten problem nie jest duży, ale świat nie kręci się wokół nas. Warto o tym mówić.

REKLAMA

Może musiało minąć 50 lat od czasu stworzenia idei szafy kapsułowej żebyśmy doszli do wniosku, że samoograniczenia się przynosi nam korzyści?

W ostatnich latach dużo mówimy się o kryzysie klimatycznym. Wiadomo, że globalne rozwiązania mają duży wpływ na powstrzymywanie zmian klimatu, ale jeżeli zaczniemy działać w bardziej przemyślany sposób, to oddolnie damy sygnał firmom i rządom, że oczekujemy zmian. Koncerny zaczną się zastanawiać nad swoją polityką. Teraz nie czują aż tak dużej presji, by zwracać uwagę na rzeczy związane z ekologią. Warto to zmieniać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA