Kolejna wpadka Ministerstwa Klimatu. „Gotowiec dla kabaretu”
Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie ma łatwo. Na początku roku kadencji potknęło się o własne nogi, zaliczając falstart nowelizacji ustawy wiatrakowej, która notabene cały czas nie ujrzała światła dziennego. Potem resort zdenerwował kolegów i koleżanki z Ministerstwa Przemysłu, proponując nowe normy jakości węgla. Z nimi też nie do końca wiadomo, jak będzie. Teraz z kolei wiceminister Urszula Zielińska postanowiła wyprowadzić z równowagi ekspertów od żeglugi śródlądowej. I trzeba przyznać, że udało jej się to znakomicie.
Oczekiwałem, że po zmianie rządu Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) rozpocznie swoją ofensywę, odblokuje wreszcie lądową energetykę wiatrową i zlikwiduje fatalną zasadę 10H, przedstawi nową wersję Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. i zacznie na poważnie walkę z greenwashingiem, raz na zawsze zakazując nazwy „ekogroszek”, która niezmiennie od lat robi klientów w zielonego konia. Niestety, szybko okazało się, że w resorcie pod nowymi sterami więcej jest polityki niż strategii. A niekonsultowane i nie do końca przemyślane wypowiedzi reprezentantów MKiŚ robią więcej szkody niż pożytku. Mamy właśnie kolejny tego przykład. Wiceminister klimatu i środowiska Urszula Zielińska postanowiła odezwać się w sprawie Odry. I tego, że zrobienie z tej rzeki szlaku handlowego jest niemożliwe. Bo handel zabija rzeki.
Transport rzeczny jest dzisiaj kompletnie nieopłacalny. Są inne środki transportu. To były kompletne miraże z piasku, to się nie spinało finansowo i doprowadziło do katastrofy, to jest technika z lat 70. - stwierdziła Zielińska.
Żegluga odpiera zarzuty wiceminister
Takie słowa rozsierdziły przedstawicieli żeglugi śródlądowej. Stanowisko w tej sprawie postanowił podjąć Stowarzyszenie Absolwentów Szkół Zawodowych Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu, który odnosi się w ten sposób również do zarzutów wiceminister klimatu środowiska dotyczących całkowitego zabetonowania polskich rzek, przez co - jak przekonuje Urszula Zielińska - ryby nie mają wody, a barki są za ciężkie żeby się utrzymać na wodzie.
Jako fachowcy od lat związani z żeglugą śródlądową i budownictwem wodnym nie możemy się nie odnieść do tej kuriozalnej wypowiedzi. Nie chodzi nam nawet o to, co wygadywała ta pani - z małymi poprawkami gotowiec do kabaretu - czytamy w oświadczeniu.
Stowarzyszenie sprzeciwia się temu, że głos w tej sprawie zajmują osoby, które nie mają najmniejszego pojęcia o sprawach, o których mówią. Twierdzą, że to obraża wszystkich związanych z branżą żeglugową. I apelują do Arkadiusza Marchewki, wiceministra infrastruktury, który odpowiada za żeglugę śródlądową, o przedstawienie stanowiska rządu w tej sprawie.
Transport śródlądowy receptą na emisje gazów cieplarnianych?
Dobrze, jakby przedstawiciele MKiŚ w przyszłości jednak ważyli swoje słowa i przy okazji poszukali najnowszych ustaleń w temacie, który chcą podjąć. Być może wtedy uda się uniknąć takich wpadek. A informacji o perspektywie handlu rzecznego w Europie naprawdę nie brakuje.
Znam koszty takiej żeglugi. On jest nieopłacalny. I dodatkowo zabija nasze rzeki - przekonuje Urszula Zielińska.
Więcej o handlu przeczytasz na Spider’s Web:
Tymczasem okazuje się, że ta nieopłacalna, zabijająca rzeki żegluga śródlądowa i handel rzeczny mogą okazać się dla Europy wielką szansą w kwestii zaplanowanej redukcji emisji gazów cieplarnianych, związanych z transportem o dwie trzecie do 2050 r.
Śródlądowe drogi wodne Europy – jej rzeki, kanały i jeziora – mają potencjał, aby służyć jako zrównoważona alternatywa dla dróg w transporcie ludzi i towarów - nie ma wątpliwości Nils Meyer-Larsen, kierownik projektu IW-NET transport śródlądowy, który finansuje Bruksela, w niemieckim Instytucie Ekonomiki Żeglugi i Logistyki.
Projekt IW-NET ma na celu utorowanie drogi dla bardziej wydajnego, przyjaznego dla środowiska i konkurencyjnego transportu śródlądowego. Wykreowane w ten sposób rozwiązania już trafiają na europejskie drogi wodne.
