REKLAMA

Nowy wariacki pomysł Trumpa. Prezydent USA chce kupić Grenlandię

Być może marynowany śledź pomoże wycenić lodową wyspę. Albo za oceanem wykombinują jakąś inną metodę. Tak, czy siak po sugestiach prezydenta USA Grenlandia znalazła się w centrum światowej uwagi

Trump chce kupić Grenlandię
REKLAMA

W ostatnim miesiącu o Grenlandii było bardzo głośno. Trudno się dziwić skoro w lipcu tego roku największa wyspa straciła 197 mld ton lodu. Tylko jednego dnia 11 mld ton lodowca spłynęło do oceanu. To tyle wody, ile zmieści się w 4,4 mln basenach olimpijskich. Wcześniej Grenlandię nękały niespotykane pożary.

REKLAMA

Grenlandia - nowy cel handlowy Trumpa.

Teraz lodowa wyspa znowu znalazła się w centrum uwagi. Wszystko za sprawą Donalda Trumpa, którego prezydencka taktyka wydaje się coraz bardziej przejrzysta. To rzucanie mniej lub bardziej kontrowersyjnych haseł (np. przez Twittera) i obserwowanie, jak świat na nie zareaguje. Przy tym prezydent USA wydaje się mieć spore pokłady wiary w moc sprawczą własnych słów. Chociaż, co chociażby pokazują kolejne próby rakietowe Koreańczyków, przykładów, że tak rzeczywiście jest - po prostu nie ma.

Ale zgodnie z zasadą, żeby byle jak, ale grunt, to mówić - Donald Trump znowu postanowił o sobie dać znać i wyraził zainteresowanie zakupem Grenlandii. Na tyle, że miał nawet poprosić doradców o zbadanie możliwości finansowych i nie tylko takiej transakcji. 

Pomoże marynowany śledź?

Znany z ekstrawagancji prezydent USA taką sugestią postawił służby finansowe na nogi. Bo skoro Trump mówi, że chce kupić Grenlandię, to może rzeczywiście tak jest. A wtedy trzeba byłoby znać wycenę lodowej wyspy, żeby ewentualnie Duńczykom złożyć jakąś konkretną ofertę. Ale okazało się, że z wyceną Grenlandii może być problem. Bo nie do końca wiadomo, na jakich wartościach opierać się przy takiej wyliczeniach. Doradcy Trumpa mieli nawet rozważać sprawdzenie wartości wyspy za pomocą marynowanego śledzia.

Trump w Danii ma być na początku września.

W kontekście planowanej wizyty Trumpa w Danii na początku września sugestie prezydenta USA tym bardziej nabierają mocy. Czy podczas oficjalnych rozmów ten temat będzie w ogóle podjęty? Na razie trudno dywagować. Dania oficjalnie nie skomentowała jeszcze tych rewelacji. Słowa nie powiedzieli także przedstawiciele samej Grenlandii.

Sojusz wojskowy z Danią w tle.

Grenlandia dla Amerykanów ważna jest nie od dzisiaj. Podpisując wieloletnią umowę obronną z Danią, zagwarantowali sobie tam sporą swobodę wojskową. Bardzo istotnym elementem systemu obronnego USA jest przecież najbardziej na północ wysunięta amerykańska baza lotnicza Thule Air Base. Położona 750 mil na północ od koła podbiegunowego, zawiera stację radarową, która jest częścią amerykańskiego systemu wczesnego ostrzegania przed rakietami balistycznymi. Baza jest również wykorzystywana przez Dowództwo Sił Powietrznych USA (Air Force Space Command) oraz Dowództwo Obrony Powietrznej Ameryki Północnej (North American Aerospace Defense Command).

A może tak naprawdę chodzi o gospodarczą wojnę z Chinami?

Tymczasem przynajmniej na razie tylko gospodarczy przyczółek na Grenlandii starają się zdobyć też Chińczycy. Tym samym lodowa wyspa staje się kolejnym elementem gospodarczej wojny między potęgami. Podczas majowej wizyty sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo na Grenlandii podkreślano wagę zrównoważonego rozwoju. Amerykańscy urzędnicy zaś przekonywali, że nie wszyscy tak właśnie na lodowej wyspie postępują i jako przykład krajów, które mają nie podejmować w tym zakresie wspólnych zobowiązań wskazywali właśnie Chiny.

Bo też w Państwie Środka zdają sobie sprawę, że zmiany klimatyczne powoli zmieniają charakterystykę Grenlandii, której część regionów przybrzeżnych otwiera się na potencjalne projekty wydobywcze. I Chiny, odpowiadające za przeszło 90 proc. wydobywanych metali rzadkich, widzą w tym przyszłość. Grenlandia pojawia się także jako kolejny kluczowy element powstającego w Pekinie “Jedwabnego Szlaku Lodowego”. Taka zaś aktywność zainteresowania tym regionem największego obecnie wroga gospodarczego USA miała wywołać u Trumpa zdecydowaną reakcję.

Grenlandia nie pierwszy raz na amerykańskim celowniku.

REKLAMA

Chociaż słowna wolta Donalda Trumpa może znowu wprawiać większość w osłupienie, to pamiętajmy, że to nie byłyby debiutanckie zakusy Amerykanów, skierowane w stronę Grenlandii. Pierwsze w historii postępowanie w sprawie zakupy lodowej wyspy Departament Stanu USA wszczyna już 1867 r. Pół wieku później Stany Zjednoczone przejmują duńskie Indie Zachodnie, które potem stają się Wyspami Dziewiczymi.

W 1946 r. ówczesny prezydent USA Harry Truman uważa, że tym razem z Grenlandią pójdzie mu znacznie lepiej. Zwłaszcza, że na stole kładzie okrągłe 100 mln dolarów. Ale Dania nie jest zainteresowana i odrzuca ofertę. A jak będzie teraz?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA