REKLAMA

Rząd prowadzi cholernie niebezpieczną grę. Jak górnicy dadzą się nabrać, będzie dym na całą Europę

Przyglądając się aktywności Ministerstwa Aktywów Państwowych można odnieść wrażenie, że jego działalność ogranicza się do kolejnych spotkań z górnikami. Od miesięcy trwa mydlenie oczu pracownikom kopalni na temat dekarbonizacji i umowy społecznej, A jaki będzie efekt tego zamieszania wiadomo z góry. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w Niemczech. Oczywiście rząd gra na to, by na koniec rozłożyć ręce i wkurzonym górnikom powiedzieć, że to wina Brukseli.

wegiel-Rosja-embargo-premier
REKLAMA

Ministerstwo Aktywów Państwowych organizuje kolejne spotkanie z górnikami w sprawie notyfikacji umowy społecznej, która zakłada wielomiliardową pomoc publiczną dla całej branży. Tymczasem podobny mechanizm wsparcia w Niemczech znalazł się na celowniku Komisji Europejskiej. To z kolei sugeruje, że brukselskie negocjacje dotyczące dotowania polskiego górnictwa do łatwych i przyjemnych raczej nie będą należeć.

REKLAMA

Resort aktywów państwowych przekazał spółkom węglowym, objętym pomocą publiczną wyliczaną do 2031 r. na 28,8 mld zł, że mogą już składać dokumenty, które będą podstawą do późniejszych dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych.

Chodzi o Polską Grupę Górniczą, Węglokoks Kraj oraz spółkę Tauron Wydobycie, których też dotyczy podpisana między rządem a górnikami umowa społeczna. Ale zarówno te ustalenia, jak i zapisy podpisanej już przez prezydenta ustawy górniczej muszą być jeszcze zaakceptowane przez Komisję Europejską.

Wcześniej rząd obiecywał górnikom przesłanie wniosku notyfikacyjnego do Brukseli do końca stycznia, ale tak się jednak nie stało. Teraz podobno ma to stać się na dniach. Ministerstwo o szczegółach zaś ma poinformować na spotkaniu z górnikami, organizowanym 11 lutego w Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog w Warszawie. 

Polskie górnictwo czeka na pomoc publiczną

Górnicy nie tylko chcą znać szczegóły wniosku notyfikacyjnego (planują m.in. zweryfikować w ten sposób plotki o wcześniejszym, niż to zakłada harmonogram do 2049 r. zamykaniu kopalni), ale celują też w obecność w całym procesie notyfikacyjnym. Już napisali w tej sprawie list do KE.

Nie jest też tajemnicą, że głównym celem tych rozmów będzie zgoda unijnego rządu na dotowanie polskiego górnictwa, które bez pieniędzy z zewnątrz po prostu nie przetrwa. Szefostwo największej spółki węglowej w UE - PGG już wcześniej zapowiadało, że pieniędzy starczy jej tylko do lutego - na wypłatę wynagrodzeń i 14. pensji (razem to ponad 600 mln zł świadczeń dla 38-tysięcznej załogi).

Dlatego PGG ma dostać jeszcze w 2022 r., z tytułu pomocy publicznej, 5 mld zł. W 2023 r. PGG dostanie przeszło 2,7 mld zł, w 2024 r. już 1,9 mld zł i docelowo transza zmniejszy się w 2031 r. do poziomu 1,2 mld zł. W sumie PGG z budżetu państwa przez najbliższe 10 lat ma dostać 20,7 mld zł.

Niemcy mają kłopot z rekompensatami dla energetyki

I chociaż od miesięcy przedstawiciele rządu powtarzają, że atmosfera rozmów w Brukseli na ten temat jest bardzo przyjazna i sugerują jednocześnie, że ze zgodą KE na taką pomoc publiczną dla polskiego górnictwa nie powinno być większych problemów, to finalnie może być bardzo różnie.

Dobrze obrazuje to stanowisko KE względem systemu rekompensat zaproponowanych dla dwóch niemieckich grup energetycznych: RWE i LEAG. W ramach programu o stopniowym wycofywaniu węgla z niemieckiego miksu energetycznego do 2038 r. zarówno RWE jak i LEAG mają dostać w sumie 4,35 mld euro rekompensat.

Taką formę pomocy wcześniej przyjął Bundestag. Założona kwota ma pokryć utracone zyski koncernów energetycznych oraz koszty następcze w elektrowniach i w kopalniach węgla. 

Ale taka forma pomocy spółkom energetycznym w Niemczech nie do końca podoba się KE, która podjęła decyzję o wszczęciu szczegółowego postępowania wyjaśniającego w tej sprawie.

Bruksela uważa, że to nic innego jak pomoc publiczna, która jest zbyt duża. Wcześniej think-tank Oko-Institut wyliczał, że warte na razie 4,35 mld euro wsparcie może być nawet o 2 mld euro za wysokie. 

Po kłótni z Czechami, szykuje się awantura z Brukselą?

Eksperci zza naszej zachodniej granicy twierdzą, że najprawdopodobniej KE zażąda od niemieckiego rządu zmniejszenia wysokości przygotowanych dla RWE i LEAG rekompensat.

Warto w tym miejscu zauważyć, że przy obecnym kursie euro/złoty założone 4,35 mld euro przekłada się na ponad 19,6 mld zł. To dalej o ponad 9 mld zł więcej niż zakłada pomoc publiczna dla polskiego górnictwa, co ma być przedmiotem negocjacji w Brukseli. A do tego dochodzą jeszcze, wyliczane na kolejne ok. 2,4 mld zł, umorzenie spółkom górniczym należnych spłat wobec ZUS-u i PFR-u.

Wcześniej wielu ekspertów klimatycznych wskazywało, że KE - w dobie Zielonego Ładu, pakietu „Fit for 55” i w końcu neutralności klimatycznej od 2050 r. - po prostu nie może zgodzić się na takie dotowanie polskiego górnictwa przez najbliższe 10 lat.

REKLAMA

Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego, w rozmowie z Bizblog.pl, zwraca uwagę, że mowa jest w tym przypadku jednak o bardzo dużej interwencji państwa i sporym zaburzeniu wolnego rynku. Doświadczenia innych zaś państw UE wskazują, że szansę na akceptacje mają głównie projekty miękkie: odprawy, przekwalifikowania i inne.

Moim zdaniem najbardziej prawdopodobne jest to, że polski rząd wejdzie w spór z KE 

– twierdzi Roszkowski.
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA