Piątkowe przedpołudnie przyniosło idealne podsumowanie tygodnia na rynku walutowym. Złoty jeszcze w poniedziałek miał za sobą niesamowitą, kilkumiesięczną passę – jedną z najlepszych w historii, ale od wtorku do piątku rano zachowanie naszej waluty mogło wielu napędzić niezłego stracha. Potem nagle nastąpił zwrot, pewnie jeszcze nie ostatni w piątek i w kolejnych dniach.
Złoty ma za sobą burzliwy tydzień, a jego finisz wcale nie jest spokojniejszy. W piątek rano też nie wyglądało to dobrze. Do pewnego momentu nasza waluta osłabiała się do nawet 0,2 proc. do euro i dolara. Rano za EUR płacono już 4,47 zł, za USD 4,08 zł.
Ekonomiści PKO BP w porannym komentarzu wskazywali, że „kluczowym poziomem technicznym, który mógłby zatrzymać wzrost EURPLN są okolice 4,47. Po jego przekroczeniu kolejnym celem będzie już 4,50”. I rzeczywiście, euro od 4,47 zł odbiło się najpierw w czwartek, a po nie udanej piątkowej szarży zatrzymało się dopiero na 4,4470 zł. Do godz. 10. kurs euro poruszał się w widełkach 4,4524-4,4470 zł.
Co tam obniżka ratingu. USD i tak się umacnia
Identycznie zachował się w piątek dolar, który po osiągnięciu 4,0807 zł, osunął się do 4,0607 zł. W przypadku amerykańskiej waluty do piątku do godz. 14.30, kiedy opublikowane zostaną dane z rynku pracy, możemy oglądać dużą zmienność. Ekonomiści PKO BP wyjaśniają, że słabsze dane mogłyby zmniejszyć obawy przed restrykcyjną polityką pieniężną Fed i ograniczyć presję na umocnienie dolara.
Zwiększałoby to prawdopodobieństwo zatrzymania się spadków notowań EURUSD w okolicach 1,0850. Dodatkowo w scenariuszu bazowym zakładamy, że kurs na koniec sierpnia wyniesie 1,09, a EURPLN zakończy miesiąc w okolicach 4,45 – zapowiadają.
Amerykańskiej walucie w ogóle nie zaszkodziła decyzja agencji ratingowej Fitch, która nieoczekiwanie obniżyła ocenę wiarygodności długu Stanów Zjednoczonych.
Oczywiście obniżenie oceny wiarygodności kredytowej jest ważne dla rynku, ale warto pamiętać, że mamy obniżkę z najwyżej oceny do nieznacznie niższej – Michał Stajniak, wicedyrektor działu analiz XTB.
Jak podkreśla, dane z amerykańskiego rynku pracy, będą dla Rezerwy Federalnej zdecydowanie ważniejsze niż obniżenie ratingu kredytowego. Z kolei decyzja Fed dotycząca ewentualnych podwyżek zaważy na wycenie amerykańskiej waluty.
Co się wydarzy przekonamy się w piątek po południu i w poniedziałek rano. Praktyka bowiem pokazuje, że pierwsza reakcja na dane z USA może być myląca. Rynek oczekuje wzrostu etatów poza rolnictwem o 200 tys., utrzymania stopy bezrobocia na poziomie 3,6 proc. i spadku tempa wynagrodzeń do 4,2 proc.
Osłabienie złotego robiło wrażenie
Do końca lipca złoty należał do walut, które zyskiwały najmocniej na świecie, mając za sobą nieprawdopodobnie dobrą passę, zapewne jedną z najlepszych w historii. Od jesieni ubiegłego roku dolar osłabił się o 22 proc., a euro 10 proc. Sygnał do odwrotu pojawił się 1 sierpnia, kiedy amerykańska waluta wystrzeliła z 4,40 do 4.45 zł, a europejska z 4 do 4,06 zł.
Rekordy padły w czwartek, kiedy kurs EURPLN osiągnął 4,47 zł, a USDPLN 4,10 zł.
Obecne osłabienie złotego zdaje się być i tak niewielkim, przy ostatnim etapie jego umocnienia względem walut obcych. Niemniej jednak tempo wyprzedaży może robić wrażenie – zauważył w czwartkowym komentarzu Daniel Kostecki, główny analityk CMC Markets.
I dodaje, że ostatni raz tak gwałtowna wyprzedaż złotego miała miejsce w lutym 2023 r. Euro w ciągu tygodnia umocniło się wówczas o ponad 1 proc. Jeśli chodzi o kurs dolara, to w ciągu kilku dni wzrósł o niemal 2 proc.! Jak wskazuje Daniel Kostecki, najwięcej od lutego 2023 r.
Wzrosty te następują po 22 proc. przecenie amerykańskiej waluty, czyli po największym spadku kursu dolara od roku 2016. Wydaje się, że obecnie istotnym miejscem mogą być okolice 4,20 zł – dodał.
Co teraz ze złotym? Zdecyduje gospodarka
Kostecki uważa, że osłabienie złotego to konsekwencja pogorszenia się nastrojów na globalnych rynkach i powrót do dolara. Amerykańską walutę wspiera rozpędzająca się gospodarka, z kolei z Europy spływają gorsze dane.
Indeksy PMI dla przemysłu jasno pokazują, że ożywienie może być bardziej kruche i niepewne, zwłaszcza w Niemczech, co nie jest bez znaczenie dla polskiej gospodarki. Pogorszyć może się także saldo bilansu handlowego, które były istotne w ostatnich kilku kwartałach dla kreowania kursu walutowego. Ostatni wzrost cen ropy naftowej może być tu kluczowy – wylicza analityk CMC Markets.