86 tysięcy firm idzie pod lupę, by sprawdzić, czy nie blokują pracownikom dostępu do PPK, czyli najkorzystniejszego w historii programu oszczędzania na emeryturę. Bo każda firma, nawet mikroprzedsiębiorca, musi dać pracownikom możliwość skorzystania z PPK, no, chyba że ci sami nie chcą. Ale gdyby chcieli, a nie mogą, firmom grożą duże kary.
Zaczyna się coroczna akcja szturchania przedsiębiorców przez PFR. To bowiem Polski Fundusz Rozwoju sprawuje nadzór nad Pracowniczymi Planami Kapitałowymi i to on kontroluje, czy firmy nie ograniczają pracownikom dostępu do programu emerytalnego.
Tylko co trzeci pracodawca ma PPK
Na początku zobaczcie, jaki jest obraz sytuacji: teoretycznie wszyscy pracodawcy na obecnym etapie wdrożenia programu mają obowiązek zaoferować PPK swoim pracownikom, ale jak wynika z danych PFR, obecnie PPK uruchomiło tylko 326 tys. firm w Polsce, a to jedynie niecałe 33 proc. pracodawców.
W gronie tych dużych podmiotów zatrudniających od 50 do 249 osób jest niemal idealnie, bo PPK oferuje pracownikom 95 proc. firm. W gronie firm od 250 do 999 pracowników też jest nieźle - odsetek ten wynosi 90,5 proc.
Dlaczego nie 100 proc.? Trudno uwierzyć, że tak wielkie firmy ryzykują, że nikt ich nie złapie za rękę. Otóż można nie mieć PPK dla swoich pracowników pod warunkiem, że oferuje im się w zamian PPE, czyli Pracownicze Programy Emerytalne, to taki starszy brat PPK, który nigdy nie był jakoś bardzo popularny, ale jeśli gdzieś był dostępny, to właśnie w największych firmach. I obstawiam, że tu właśnie kryje się wyjaśnienie.
Idźmy dalej, bo z kolei w najmniejszych firmach zatrudniający mniej niż dziesięciu pracowników, tylko 16 proc. oferuje PPK swoim pracownikom.
Można tak? Teoretycznie można, mikroprzedsiębiorcy akurat nie mają obowiązku mieć PPK, ale tylko pod warunkiem, że żaden z ich pracowników nie chce z tego programu skorzystać.
Tu oczywiście pojawia się pytanie, czy serio nikt w gronie pracowników aż w 84 proc. mikrofirm w Polsce nie jest tym zainteresowany? Trudno w to uwierzyć, raczej można się domyślać, że pracodawca mówi ludziom: nie ma, nie będzie i kropka, a oni mają małą siłę przebicia, a wojny nie chcą rozpoczynać, bo gdzie znajdą inną pracę w swojej gminie.
Czym grozi zignorowanie listu z PFR?
To oczywiście spekulacje, ale PFR co roku stara się wywierać nacisk na przedsiębiorców i do tych, którzy PPK nie prowadzą dla swoich pracowników, pyta o przyczyny. W tym roku takiej kontroli zostanie poddanych 86 tys. firm - pisze ”Rzeczpospolita”.
Dużo? W 2021 r. PFR wysłał aż 680 tys. listów do firm z pytaniem, dlaczego nie mają PPK. Ta liczba z roku na rok maleje, bo i uczestników PPK przybywa. W ubiegłym roku takich listów było 129 tys.
Więcej o PPK przeczytasz tutaj:
I tu się zatrzymajmy, bo okazuje się, że na te 129 tys. pytań odpowiedziało tylko 46,5 tys. firm, z czego w prawie 40 tys. przypadków odpowiedź brzmiała: jestem mikroprzedsiębiorca, a moi pracownicy nie są zainteresowani PPK - czyli wszystko zgodnie z prawem.
Ale co z tymi pozostałymi ponad 82 tys. firm, które nawet nie raczyły odpowiedzieć? To tak w ogóle można bezczelnie zignorować PFR? Czyli pewnie złamać prawo, zignorować potrzeby emerytalne pracowników i nic się nie stanie?
Oczywiście, że nie można.
PFR wyjaśnia „Rzeczpospolitej”, że w tym roku wysyła pytania do nowych firm. Te, które pytali w poprzednich latach i zostali zignorowani, odpuścili, bo jak ktoś przez trzy lata ich olewa, to już nie zmieni zdania. A więc dalej zajmie się nimi Państwowa Inspekcja Pracy, bo to ona ma narzędzie kontroli wypełnienia obowiązków z ustawy o PPK.
Co może PIP? Nałożyć karę w wysokości do 1,5 proc. wartości rocznego funduszu wynagrodzeń, czyli dokładnie tyle, ile przez rok firma wpłaciłaby na konta PPK wszystkich swoich pracowników.