REKLAMA

Europa zrobiła głupio. Noblista nie pozostawia suchej nitki na wspólnej walucie

Wspólna waluta to błąd - tak sądzi Paul Krugman, noblista z dziedziny ekonomii. I powiedział to podczas wizyty w Polsce. Wygląda na to, że wiedział, komu najpierw to powiedzieć, bo Polacy są coraz mniej chętni do przyjęcia euro.

Europa zrobiła głupio. Noblista nie pozostawia suchej nitki na wspólnej walucie
REKLAMA

Rzecz w tym, że zdaniem Krugmana Europa nie dość, że nie spełniła kryteriów dobrze funkcjonującej waluty lata temu, kiedy skusiła się na zjednoczenie walutowe, to nie spełnia tych kryteriów do dziś.

REKLAMA

I nic dziwnego, że spotkał nas kryzys, który Krugman zresztą przewidział, jako przeciwnik koncepcji wspólne europejskiej waluty od samego początku.

A nie mówiłem?

Pamiętam, że gdy przyjęcie euro było dyskutowane, zastanawiałem się, dlaczego to robicie

- powiedział noblista w rozmowie z Polską Agencją Prasową podczas zakończenia roku akademickiego Szkoły Głównej Mikołaja Kopernika w Warszawie.

Rzecz w tym, że poszczególne kraje za bardzo się od siebie różnią w sensie ekonomicznym i kiedy muszą działać pod jednym sztandarem, tracą elastyczność. Dowód? Kiedy Europie przydarzył się kryzys finansowy, Islandia, która ma własną walutę, dostosowała ceny w zasadzie w jeden dzień, natomiast w Hiszpanii, która była w strefie euro, zajęło to pięć lat i kosztowało kraj wybuch bezrobocia.

I to nie jest tak, że noblista jest ślepy na zalety wspólnej waluty w Europie. Podnosi na przykład główny argument polskich zwolenników przyjęcia euro: prostota. Dodaje jeszcze drugi: euro było symbolem unifikacji w Unii Europejskiej. Tylko problem w tym, że zdaniem ekonomisty to właśnie ten symbol jedocześnie paradoksalnie ostatecznie prawdopodobnie opóźnił europejską integrację.

Więcej wiadomości na temat walut można przeczytać poniżej:

Polacy mądrzy jak amerykanki noblista

Ta jego wypowiedź rzuca ciekawe światło na to, co stało się w Polsce ze stosunkiem do przyjęcia euro. Niedawno pisałam, że Polacy tracą entuzjazm dla wejścia do strefy euro i już nawet przedsiębiorcy się tak do niej nie pchają, a to zwykle oni byli największymi entuzjastami.

Według badania Grant Thornton nawet nie uzbiera się w Polsce połowa szefów średnich i dużych firm, którzy uważaliby, że należy zamienić złotego na euro. Dokładnie zaledwie 48 proc. jest za przyjęciem euro.

A jeszcze w latach 2010-2012 poparcie szefów dużych i średnich firm dla przyjęcia euro sięgało aż 85 proc. Zmiana jest więc oszałamiająca.

Powszechnie zrzuca się to na karb kampanii PiS-u, który najwyraźniej skutecznie zohydził Polakom wejście do strefy euro. Ale może Polacy sami są mądrzejsi? W przypadku badań Grant Thornton mówimy jednak o elicie, jeśli chodzi o zrozumienie gospodarki i praw ekonomii. I można przypuszczać, że entuzjazm wobec wspólnej waluty spadł, bo spadło też przez te wszystkie lata ryzyko walutowe, więc argument za euro osłabł. A jednocześnie są przecież jakieś ryzyka jak te w Hiszpanii.

REKLAMA

Zwykli Polacy, nie tylko ci z dużego biznesu, też nie są aż takimi euroentuzjastami. Badanie CBOS zaledwie z czerwca 2024 r. pokazuje, że 49 proc. Polaków uważa, że nasz kraj w ogóle nie powinien przyjmować euro. 

Co prawda zobowiązaliśmy się do tego, wchodząc do Unii Europejskiej, bez konkretnego terminu, Polska może więc grać na czas bez końca. Aż w końcu projekt euro upadnie - pewnie dopowiedziałby Paul Krugman. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA