REKLAMA

Greenwashing po polsku. Zamek w Stobnicy idealnie się nadaje

Niestety, ale greenwashing to coraz bardziej powszechne zjawisko. Co gorsza: w zieloną butelkę nabijają nas nie tylko przy okazji zakupu np. ekogroszku, który ma tyle wspólnego z ekologią, co pięść z nosem. Okazuje się bowiem, że bajki o ekologii mogą po prostu być pomysłem na biznes. Doskonałym tego przykładem jest zamek w Stobnicy. Ta kontrowersyjna inwestycja od początku raczej demolowała okoliczne środowisko, niż je wspierała. A teraz nęci ekologiczną ścieżką edukacyjną. To trochę tak jakby w fabryce parówek promować kotlety wege.

ekologia-greenwashing-zamek-w-Stobnicy
REKLAMA

Południowy Koncern Węglowy nabrał wody w usta, po tym, jak zapytałem ich, dlaczego dalej robią swoich klientów w zielonego konia i ciągle oferują im opał pod nazwą „ekogroszek”, która po prostu wprowadza w błąd. Bo z ekologią nie ma nic wspólnego, wręcz odwrotnie, co już lata temu wykazali naukowcy z Politechniki Warszawskiej. Ale z greenwashingiem już tak jest: złapiesz jakąś firmę na gorącym uczynku, to zderzysz się z falą zaprzeczeń i przekręcania faktów. I niezależnie czy dotyczy to prywatnego podmiotu, czy państwowej spółki. O tym, że w Polsce walka z greenwashingiem w najlepszym razie kuleje, dobrze widać również na przykładzie słynnego zamku w Stobnicy. Bo przecież nabijać z zieloną butelkę można nie tylko przy okazji sprzedawania węgla, czy rejsów lotniczych. Jak się okazuje, budując hotel na obszarze objętym programem Natura 2000, na skraju Puszczy Noteckiej, jak najbardziej też można.

REKLAMA

Ekologiczna ścieżka kosztem ekologii?

Bo moda na ekologię działa cały czas. I swoje kosztuje przy okazji. Taki też jest od wielu lat mechanizm: jak coś jest bardziej eko, to od razu zyskuje na wartości. Z automatu. Doskonale zdają sobie z tego sprawę w zamku w Stobnicy, w którym niedawno otwarto Leśną Ścieżkę Edukacyjną.

W trakcie spaceru po Leśnej Ścieżce Edukacyjnej przy Zamku w Stobnicy czekają na Państwa nie tylko zapierające dech w piersiach widoki i nastrojowa sceneria naturalnego pejzażu, ale także wiele ciekawostek przyrodniczych, ornitologicznych i architektonicznych - zachęca turystów informacja online.

Do środka zamku jeszcze nie wejdziemy, bo wiadomo: trwa budowa. Ale za to czekają na nas zapierające dech widoki. Cena? Dla standardowej rodziny 2+2 od 118 do 166 zł. A to wszystko na terenie obszaru Natura 2000, który z definicji ma stanowić ochronę dla specyficznych siedlisk przyrodniczych i żyjących w nich gatunków. Tymczasem od lat prowadzona jest tam inwestycja budowlana na szeroką skalę.

Greenwashing, czyli płać, bo ekologia kosztuje

To bodaj jedna z najbardziej kontrowersyjnych inwestycji w kraju od wielu lat. Budowa zamku w Stobnicy - z czternastoma nadziemnymi kondygnacjami i kilkudziesięciometrową wieżą - prowadzona jest na sztucznej wyspie. Ogłoszonym planom przez poznańską firmę D.J.T. sprzeciwiali się politycy i ekolodzy. Interweniowała prokuratura, Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska i CBA. Nic to nie dało. W 2015 r. ruszyły prace budowlane, po tym jak Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu nie miała żadnych zastrzeżeń do tej inwestycji. 

Więcej o ekologii przeczytasz na Spider’s Web:

Ale w 2019 r. GDOŚ zmieniła zdanie i postanowiła pójść do sądu. W marcu 2024 r. NSA jednak odrzucił tę skargę. Powód? Złożono ją z pięciodniowym opóźnieniem. Teraz inwestycja ma być już na finiszu. Zorganizowano już tutaj tegoroczną majówkę. Tanio nie było. Wstęp dla rodziny 2+2 (dzieci w wieku powyżej 3, ale poniżej 18 lat) kosztował blisko 200 zł. W połowie maja z kolei zorganizowano wydarzenie pt. „Oblężenie w Stobnicy”. Bilet wstępu? Normalny od 65 do 85 zł, a ulgowy od 50 do 65 zł (o cenie decydowała data zakupu). Czyli dla czterososnowej rodziny to od 230 do 300 zł. 

Biznes lubi zieloną legendę

Walory ekologiczne zamku w Stobnicy, do których można mieć obiektywne wątpliwości, widać, że swoje kosztują. Zamek w Stobnicy doczekał się nawet swoistej legendy, wypracowanej w social mediach przez amatorów turystyki i zabytkowej architektury. Np. promująca na Ganjing World stronę o odkrywaniu starożytnej architektury, zamkach i podróżach Bella Nguyen tak o polskiej budowli pisze pierwotnie na Facebooku:

Ma on średniowieczne korzenie, sięgające co najmniej XII wieku. Na przestrzeni wieków zamek był świadkiem licznych wydarzeń historycznych i zmian własnościowych, w tym zniszczeń i odbudów podczas różnych konfliktów, takich jak wojna stuletnia. Zamek jest doskonałym przykładem architektury średniowiecznej, z późniejszymi modyfikacjami odzwierciedlającymi wpływy renesansu i bardziej nowoczesne.

Potem zmieniła wersje wpisu. I polski zamek nagle jest już z XIV wieku. Post rzecz jasna okraszony jest zdjęciem - oczywiście zamku w Stobnicy. W komentarzach wrze.

 class="wp-image-2488990"

Zamek powstał nielegalnie na obszarze Natura 2000 - przypomina jeden z internautów.

Kultura minojska, okres średnich pałaców, północny zasięg. 1500 p.n.e., datowane węglem aktywnym, brunatnym - kpi ktoś inny.

 class="wp-image-2489017"
REKLAMA

Możliwe, że to właśnie negatywne komentarze zmusiły autorkę do zmiany wpisu, bo legendę o rzekomo XII-wiecznym zamku zastąpiła inną historią - o zamku de Montfort we Francji. Zdjęcie również zmieniono.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA