Nie da się udzielać kredytów hipotecznych pod warunkiem uczestniczenia w nabożeństwach niedzielnych przez okres otrzymywania dopłat. Ale jak już się ludziom te kredyty wciśnie, nic (poza wspólnym dzieckiem) tak nie zwiąże ze sobą pary jak hipoteka na kilka dekad. Nawet małżeństwo tego nie potrafi. A kredyt - owszem, do tego może skłonić ludzi do pójścia do ołtarza.
Komu najbardziej zależy na wprowadzeniu Kredytu 0 proc.? Wiem, wiem, zaraz odpowiecie, że bankom i deweloperom, ale w sumie ani środowisko bankowe nie sprawia wrażenia, jakby jakoś mocno publicznie za pomysłem dopłat kredytowych lobbowało, ani nawet deweloperzy ostatecznie nie biorą czynnie udziału w tej publicznej dyskusji.
Ba! Część z nich ma już dość tej przepychanki i mówi głośno o tym, że już lepiej, żeby dopłat nie było, ale żeby wiedzieli na czym stoją zamiast przez kolejne kwartały tkwić w zawieszeniu. A więc odpowiedź jest inna: śledząc tę mydlaną operę jasno widać, że najbardziej zależy PSL-owi. Polska 2050 jest przeciw, Lewica jest przeciw, a Koalicja Obywatelska może i za, ale biorąc pod uwagę, że to ona te dopłaty kredytowe wyniosła na sztandary, jest dość cicho „za”.
Więcej wiadomości na temat nieruchomości można przeczytać poniżej:
Szukanie teorii spiskowych
Głównym walczącym na froncie jest PSL - najpierw z Krzysztofem Hetmanem z PSL na czele Ministerstwa Rozwoju, potem z Krzysztofem Paszykiem na jego miejscu. Dlaczego akurat PSL-owi tak bardzo zależy? Na X roi się od amatorskich śledztw, które mają pokazywać związek pomiędzy wpłatami na partie polityczne dokonywanymi przez osoby związane z branżą budowlaną a ugrupowaniami promującymi wprowadzenie dopłat do kredytów.
Ostatnio nawet jest nowy trop: Ministerstwo Rozwoju i Technologii w tym roku nie wyślę przedstawiciela na kongres deweloperów. Były minister cyfryzacji w rządzie PiS Janusz Cieszyński podłapał wątek i prowadzi kontrolę poselską, w ramach której ujawnia, że rząd nie ma potrzeby spotykać się z branżą na kongresach, bo spotyka się z nią w KPRM. I co z tego? Moim zdaniem jeszcze nic, ale pożywka dla hejterów jest.
Najbardziej konserwatywni z konserwatywnych
Ale ja mam inne wyjaśnienie. Nagle mnie olśniło, że PSL widzi kryzys Kościoła katolickiego w Polsce i kombinuje, jak tu zrobić, żeby zatrzymać tę laicyzajcję. Oczywiście nie da się udzielać kredytów hipotecznych pod warunkiem uczestniczenia co tydzień w nabożeństwach niedzielnych przez okres otrzymywania dopłat. Zapędzić ludzi do kościoła więc nie można w ramach zatrzymywania laicyzacji. Ale można tworzyć protezy - na przykład scalać rodziny w ramach zapędów konserwatywnych.
Kto jest w polskiej polityce największym hamulcowym związków partnerskich? PSL! Kto najmocniej sprzeciwiał się ustawie o depenalizacji aborcji? PSL! To już nawet niby „kościółkowa” Polska 2050 nie obstawała aż tak ostro przeciw tej ustawie.
No to teraz dodajcie dwa do dwóch - co najmocniej scala rodziny i nie pozwala im się rozpaść? Nawet nie małżeństwo, a właśnie posiadanie kredytu hipotecznego - wynika z badań zrealizowanych na zlecenie ANG Odpowiedzialne Finanse, firmy pośrednictwa finansowo-ubezpieczeniowego.
Owszem, jest coś, co scala związki jeszcze lepiej niż kredyt hipoteczny - posiadanie dzieci. Ale umówmy się, że rodzenie dzieci poza małżeństwem dla PSL-u byłoby nie do pomyślenia. Tak na marginesie, GUS podawał, że w 2019 r. już co czwarte dziecko w Polsce rodziło się w związku pozamałżeńskim. To teraz porównajcie te 25 proc. w 2019 r. z 12 proc. w 2000 r. i 6-7 proc. w latach 90. i macie jasny obraz laicyzacji społeczeństwa.
Żeby nie było - wieś wcale jakoś bardzo nie odstaje. O ile odsetek dzieci urodzonych poza małżeństwem w 2019 r. dla ogółu Polski wynosił 25 proc., o tyle dla samych obszarów wiejskich 21 proc. Nie ma przepaści. PSL jednak nie po drodze z taką zmianą społeczną, a wciskanie ludziom kredytów, które ich połączą na dekady, może być całkiem niezłym remedium.
Dopóki kredyt nas nie rozłączy
W badaniu „Jak kredyt hipoteczny wpływa na relacje w związkach?” zapytano respondentów, co ich zdaniem najmocniej wpływa na fakt, że ludzie trwają w związku, nawet jeśli myślą o rozstaniu. I okazuje się, że 73 proc. odpowiada, że posiadanie wspólnych dzieci. Wspólny kredyt hipoteczny zostaje daleko z tyłu z 35 proc. odpowiedzi, ale jeszcze dalej jest ślub - odpowiada tak tylko 20 proc. Na dodatek wspólna hipoteka potrafi popychać ludzi nawet do tego, żeby pójść wspólnie do ołtarza. Z badań wynika, że wzięcie kredytu miało wpływ na decyzję o formalizacji związku dla 16 proc. osób, a w 11 proc. wskazań przyspieszyło zawarcie małżeństwa.
Jeśli to nie to skłania PSL do takiego uporu przy kredycie 0 proc., to ja już nie wiem co.