REKLAMA

Deregulacja według Brzoski. Oto co się kryje pod propozycjami miliardera

Jeszcze większe osłabienie Państwowej Inspekcji Pracy i poluzowanie zasad zatrudniania cudzoziemców w Polsce. Takie efekty przyniesie głośno zapowiadana deregulacja proponowana przez zespół Rafała Brzoski, jeśli premier Donald Tusk postanowi ją przeforsować. Wśród ogłoszonych pomysłów nie zabrakło postulatów poluzowania reguł panujących na rynku pracy, co nie jest żadnym zaskoczeniem. Na razie najszybciej zderegulowała się strona sprawdzamy.com, która po kilku godzinach przestała działać.

Deregulacja według Brzoski. Oto co się kryje pod propozycjami miliardera
REKLAMA

Szef zespołu, który ma zderegulować polską gospodarkę i poprawić warunki prowadzenia biznesu w naszym kraju, pochwalił się w poniedziałek, że „5 minut przed wyznaczonym przez niego deadline na 8 rano” strona sprawdzamy.com zaczęła działać. Znalazły się na niej efekty tygodniowej pracy zespołu ds. deregulacji. Na ironię, po kilku godzinach strona przestała działać i wyświetla się błąd 504.

REKLAMA

Deregulacja to więcej miejsc pracy, wyższe wynagrodzenia i mniej barier dla tych, którzy chcą rozwijać swoje biznesy, ale także dla pracowników i konsumentów, którzy korzystają z efektów zdrowej gospodarki. To bardziej dostępne usługi, tańsza energia, łatwiejszy dostęp do rynku pracy i lepsza jakość życia, a przede wszystkim poprawa konkurencyjności polskich firm w starciu z zagranicznymi – napisał Rafał Brzoska w serwisie X.

Deregulacja według zespołu Brzoski

Wśród propozycji zespołu miliardera znalazły się między innymi takie propozycje:

  • domniemanie niewinności podatnika w rozliczeniach podatkowych,
  • niekaranie podatników i księgowych za nieumyślne błędy i pomyłki,
  • ograniczenie stosowania kar w VAT oraz podwyższonych o 50 proc. odsetek za zwłokę,
  • zmiana agresywnej praktyki egzekucji komorniczej,
  • nienaliczanie odsetek za zwłokę w przypadku, gdy kontrola podatkowa przekroczy pół roku,
  • wprowadzenie obowiązku stosowania się organów podatkowych do korzystnych dla podatników orzeczeń TSUE,
  • nienaliczanie składek zdrowotnych od sprzedaży środków trwałych oraz nieruchomości gruntowych wykorzystywanych do działalności,
  • rozszerzenie katalogu usług dostępnych w apce mObywatel.

W projekcie znalazły się jednak także takie propozycje, które wzbudzają duże kontrowersje. Zespół Brzoski chce, by została wprowadzona instytucja „milczącego załatwienia sprawy”, czyli zasada, że jeśli urzędnicy nie zmieszczą się w ustalonym czasie na zajęcie się daną sprawą, to z automatu jest ona uznana za załatwioną pozytywnie.

Więcej wiadomości na temat rekrutacji można przeczytać poniżej:

Co w tym kontrowersyjnego? Jak przypomniał dziennikarz WP Patryk Słowik, takie rozwiązanie próbowano wprowadzić w Polsce kilka lat temu, ale zakończyło się to fiaskiem. W praktyce albo trzeba by zatrudnić wielu urzędników, żeby usprawnić pracę urzędów, albo absurdalnie wydłużyć terminy, by obronić się przed zalewem niesłusznie wydanych pozytywnych decyzji.

Pytanie, co miałoby być teraz: tysiące nowych etatów urzędniczych, wydłużenie terminów czy może wolnoamerykanka w istotnych dla społeczeństwa kwestiach bazująca na niewydolności urzędów? – pyta Słowik.

Co więcej, pojawiłoby się pole do nadużyć – nieuczciwi przedsiębiorcy mogliby celowo zalewać urzędy olbrzymią liczbą bardzo skomplikowanych wniosków, aby przeciążyć urzędy i uzyskać pozytywną decyzję w przypadkach, gdy jest to rażąco niezgodne z interesem publicznym.

Kolejnym bardzo kontrowersyjnym pomysłem jest ograniczenie kontroli w firmach o połowę. Problem polega na tym, że w wielu branżach i wielu regionach kontrole Państwowej Inspekcji Pracy, Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska czy skarbówki zdarzają się raz na wiele lat i nieprawidłowości wręcz kwitną. Legendy o opresyjności urzędów nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością.

Cudzoziemcy na śmieciówkach i B2B

Zdecydowanie największe poruszenie wywołała jednak propozycja poluzowania zasad dotyczących zatrudniania. Zespół Brzoski proponuje zniesienie regulacji, która nakłada na polskie firmy obowiązek zatrudniania cudzoziemców wyłącznie na podstawie umowy o pracę. Zespół Brzoski przekonuje, że ograniczając cudzoziemców tylko do umów o pracę, wprowadza się nieuzasadnioną różnicę w traktowaniu pracowników na podstawie ich narodowości.

Taka sytuacja jest sprzeczna z zasadami równego traktowania, które są fundamentem prawa pracy i współczesnych standardów demokratycznych – przekonują deregulatorzy.

Czy promocja umów cywilnoprawnych oraz wypychanie pracowników na samozatrudnienie, by udawali przedsiębiorców, kogoś zaskakuje? Jeśli tak, nie powinna. O tym, co może kryć się pod pojęciem deregulacji rynku pracy, można było się dowiedzieć jeszcze w zeszłym roku, gdy ukazał się raport GIGbarometr 2024, który został określony jako badanie elastyczności rynku pracy w Polsce. Swój wkład w ten raport miał także InPost.

Autorzy raportu tłumaczą, że elastyczność rynku pracy polega na „otwartości jego uczestników na niestandardowe formy zatrudnienia”, takie jak umowy cywilnoprawne czy kontrakty B2B. Warto zauważyć, że w dokumencie tego rodzaju rozwiązania, w tym tzw. śmieciówki i samozatrudnienie, są przedstawiane wyłącznie w pozytywnym kontekście. Zjawiska te interpretowane są jako przejaw „rozwoju gospodarki i społeczeństwa”.

Jakie korzyści niesie ze sobą stosowanie „elastycznych form współpracy”? Autorzy raportu wprost wskazują, że kluczową zaletą uelastyczniania rynku pracy jest „mniejsze obciążenie publicznoprawne”. Pod tym pojęciem kryją się przede wszystkim zaliczki na podatek dochodowy oraz składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne, których ograniczenie poprzez niestandardowe formy zatrudnienia pozwala firmom znacząco redukować koszty.

Elastyczne formy współpracy

To jednak niejedyne istotne wnioski płynące z raportu. Jego autorzy z entuzjazmem zauważają, że „małe firmy coraz lepiej radzą sobie z uelastycznianiem form współpracy”, a także że „rynek staje się bardziej otwarty na elastyczność, choć nie brakuje wyzwań”. Jakie trudności się z tym wiążą? W dokumencie podkreślono, że dotyczą one „nie tylko kwestii regulacyjnych, ale także aspektów typowo ludzkich”, takich jak zarządzanie relacjami, budowanie motywacji i zaangażowania oraz „integrowanie GIGerów z istniejącymi zespołami i strukturami organizacyjnymi”.

A co z takimi „wyzwaniami” wynikającymi z elastycznych form zatrudnienia, jak brak stabilności, brak prawa do urlopu czy nieregulowany czas pracy? Te aspekty w ogóle nie zostały uwzględnione w raporcie. Zamiast tego głównym problemem, na który zwrócono uwagę, nie jest poprawa warunków pracy dla samozatrudnionych, lecz... wywieranie presji na władze, by złagodziły przepisy regulujące rynek pracy.

REKLAMA

Nadal brakuje jednak wystarczających uregulowań prawnych dotyczących elastycznych form współpracy i uwzględniających zmieniające się realia rynku pracy. Mimo to zarówno firmy, jak i pracownicy dostrzegają i starają się wykorzystać ten potencjał – napisała w raporcie Agata Wójcik-Ryszawa, dyrektor personalna InPost Polska.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-02-20T09:08:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-20T05:12:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-19T22:22:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-19T20:11:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-19T11:44:04+01:00
Aktualizacja: 2025-02-18T20:23:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-18T15:12:52+01:00
Aktualizacja: 2025-02-18T11:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-18T05:18:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-17T20:19:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-17T17:07:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-17T15:24:00+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA