Utopili 60 tys. zł na remont i zmianę pieca. Dotacji z Czystego Powietrza już nie dostaną
Mam niesmak po ostatniej konferencji Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), na której ogłoszono to, o czym mówiło się w kuluarach od tygodni, czyli o zawieszeniu programu Czyste Powietrze. Nie tylko dlatego, że nie lubię być robiony w konia. Rozumiem, że urzędnicy państwowi niekiedy muszą minąć się z prawdą albo coś przemilczeć. Ale niech się do tego jakoś przygotują, na litość boską…
Program Czyste Powietrze ruszył we wrześniu 2018 r. z ambitnym planem zlikwidowania 3 mln węglowych kopciuchów do 2029 r. Często tę inicjatywę krytykowałem, ale nie za sam pomysł, a bardziej wykonanie. Na przykład nie mam pojęcia, dlaczego tak długo czekaliśmy z wprowadzeniem w życie rekomendacji ze strony Banku Światowego i Komisji Europejskiej w sprawie włączenia w dystrybucję środków banków państwowych i komercyjnych. Reklama tego systemu dopłat też wygląda standardowo: czyli trzeba wydać kasę na promocję i tyle.
Nikt nie pochyla się nad efektywnością poszczególnych rozwiązań. W efekcie do 22 listopada br. wypłacono lekko ponad 13,5 mld zł dofinansowania. Całkiem sporo, co nie? Tylko że na starcie mówiono o budżecie w wysokości 103 mld zł. Przez ponad sześć lat wydano więc raptem 13 proc. założonego budżetu. To tragiczne dane. Ale i tak czwartkowe, jednak nagłe, bez jakiegokolwiek uprzedzenia beneficjentów, zawieszenie programu Czyste Powietrze przebiło wszystko, co wcześniej mogli krytykować tacy nawet malkontenci jak ja.
Nagłe zawieszenie uderza w beneficjentów i firmy
Jak już myślałem, że moje negatywne nastawienie do tego, co usłyszałem na zawieszającej program konferencji prasowej, jest powoli chorobliwe, poprosiłem o opinię Andrzeja Gułę, współzałożyciela i jednego z liderów Polskiego Alarmu Smogowego (PAS), który o nieprawidłowościach w Czystym Powietrzu mówił już naprawdę od dawna (teraz PAS apeluje do premiera Tuska w sprawie zawieszenia programu). I wtedy okazało się, że wcale nie jestem wyjątkowy i nie tylko ja fatalnie oceniam, to co usłyszeliśmy od szefostwa NFOŚiGW.
NFOŚiGW wyłączył dziś system informatyczny do składania wniosków bez ostrzeżenia. Osoby, które wykonały remont, zapłaciły za niego i miały prawo otrzymać dotację z programu, straciły taką możliwość. Prezes Gajda (wiceprezes NFOŚiGW - przyp. red.) pytany o te osoby, odpowiedział, że każda sprawa będzie traktowana indywidualnie. To oznacza, że pan Gajda odebrał wielu osobom nabyte prawo do dotacji, czyli wyjął im z kieszeni nawet 60 tysięcy złotych - przekonuje Andrzej Guła.
Przy okazji dostało się też pewnie polskiej branży remontowo-budowlanej, a szczególnie małym firmom, które mocno to odczują.
Oczywistym skutkiem takiego działania jest to, że ludzie planujący remonty wstrzymają się do czasu ogłoszenia nowego otwarcia programu. Zatrzymają się więc nowe inwestycje. Przykładów, że tak to działa, jest dużo - nie ma wątpliwości jeden z liderów PAS.
A może Czyste Powietrze nie będzie już uruchomione?
Inna sprawa, że nie do końca wiadomo konkretnie, ile to zawieszenie ma trwać? Na konferencji usłyszeliśmy bardzo ogólne stwierdzenie: do przyszłorocznej wiosny. Ale kiedy dziennikarze starali się dowiedzieć szczegółów, czy to potrwa do marca, kwietnia, a może maja, nie otrzymali żadnej odpowiedzi. To kolejny dowód, że reforma programu Czyste Powietrze wcale nie była planowana od miesięcy. Wtedy dokładny harmonogram byłby chyba wszystkim znany.
Słuchając konferencji, można było odnieść wrażenie, że owo zawieszenie potrwa co najmniej do czerwca przyszłego roku, kiedy ma się pojawić finansowanie. Mówiono także o pół roku. A na koniec wyszło, że mają to być cztery miesiące. Wniosek: nikt nie wie - twierdzi Guła.
A może nigdy do tego nie dojdzie? Kto może dać teraz gwarancję? NFOŚiGW? Niestety, wiarygodność Funduszu, operatora programu Czyste Powietrze, po tym nagłym zawieszeniu poleciała na łeb, na szyję.
Bo cały czas nie ma kasy, taka prawda, nawet ukrywana
Podczas tej nieszczęsnej konferencji NFOŚiGW uderzyło mnie jeszcze jedno: uparte zawracanie Wisły kijem i przekonywanie, że owszem, program Czyste Powietrze ma kłopoty, ale z pewnością nie są one związane z brakiem pieniędzy. Szkoda tylko, że ta narracja w żaden sposób się nie klei.
Na początku mówiono o budżecie w wysokości 103 mld zł, tylko że tych pieniędzy nigdy nie było - przyznał Robert Gajda, myśląc, że znowu celnie trafił poprzedników.
A jakie pieniądze w takim razie są w kasie programu? Wiadomo, że jest tam 300 mln zł, które w grudniu br. mają trafić do potrzebujących z czterech województw, które nawiedziła we wrześniu br. powódź. A co z resztą kasy?
Na początku roku złożymy wniosek do Funduszu Modernizacyjnego na kolejne 10 mld zł - przyznała Dorota Zawadzka-Stępniak, szefowa NFOŚiGW.
Więcej o programie Czyste Powietrze przeczytasz na Spider’s Web:
Wypadnie to akurat w czasie zawieszenia programu, na początku tego okresu. Ale to pewnie przypadek, a ja się czepiam jak zwykle. Tylko że zaraz potem wiceszef NFOŚiGW przyznał, że pracują pilnie nad długofalowym finansowaniem Czystego Powietrza, którego po prostu nie ma i nigdy nie było. Pomocny będzie być może Społeczny Fundusz Klimatyczny, a może jeszcze inne źródła.
Wniosek jest tylko jeden: NFOŚiGW ukrywa prawdziwy powód zawieszenia programu. Owszem, są kłopoty z obsługą beneficjentów, z systemem informatycznym, z zawyżonymi cenami poszczególnych materiałów i z oszustami wyciągającymi kasę w ramach dotacji dla najuboższych. Ale w pierwszej kolejności nie ma w kasie programu pieniędzy. Może wystarczą na parę miesięcy i to tyle.
To już przez gardło państwowym urzędnikom nie przeszło. I nawet wiem dlaczego. Musieliby zaraz potem przyznać, że kłamali też wcześniej. Kiedy na początku roku okazało się, że rząd Mateusza Morawieckiego, tak bardzo zajęty walką o reelekcję, nie zostawił dla Czystego Powietrza złamanego grosza, Ministerstwo Klimatu i Środowiska pod nowymi sterami przyznało, że musi ratować się unijnymi funduszami. A jak już ten pierwszy pożar ugaszono i opadł kurz, to zarówno resort klimatu i środowiska, jak i NFOŚiGW przekonywali uparcie, że żadnych kłopotów z pieniędzmi już nie ma. Niestety, okazuje się, że jest całkiem inaczej. Ale polityczny przekaz dnia starał się to przykryć. Szkoda tylko, że nie wyszło.