Rząd miesza w programie Czyste Powietrze, wywoła falę bankructw. Przedsiębiorca: czekam na 2 mln zł
Zawieszenie programu Czyste Powietrze okazało się dramatem nie tylko dla wielu beneficjentów, którym przyznano dofinansowanie, a wciąż go nie dostali. W podobnej sytuacji jest wiele mniejszych firm, które do tej pory nie mogą dostać kasy za zrealizowane inwestycje. Starają się jeszcze ratować środkami własnymi i różnymi pożyczkami. Ale w niektórych przypadkach nie ma możliwego innego scenariusza, jak tylko bankructwo. Przedstawiamy historię jednej z firm z Torunia, która cały czas stara się uchronić przed najgorszym.

Rząd mocno namieszał w programie Czyste Powietrze. Nie dość, że zakręcił kurek z pieniędzmi na wymianę węglowych kopciuchów na ponad cztery miesiące, to w dodatku tak namieszał z nowymi zasadami, ze ostatecznie o dofinansowanie w niektórych przypadkach może być trudniej niż do tej pory. Ale najgorsze, że zawieszając ten system dopłat na 1/3 roku bezlitośnie uderzył również w sektor małych i średnich przedsiębiorstw (MSP) - wykonawców inwestycji w ramach Czystego Powietrza. Wielu z nich do tej pory nie potrafi się po tym podnieść z kolan.
To problem ogólnopolski, który dotyczy setek wykonawców i tysięcy pracowników, którzy na skutek nieodpowiedzialnych działań funduszy narodowych i wojewódzkich zostali pozbawieni podstawowych środków do życia. Wstrzymanie wypłat, pustki na kontach funduszy i brak jakiejkolwiek reakcji – to wszystko prowadzi do upadku całych branż budowlanych, zagrożenia miejsc pracy i kolejnych dramatów finansowych, które dotkną nie tylko nas, ale przede wszystkim zwykłych obywateli, którzy zaufali państwowemu wsparciu - twierdzi Jędrzej Hartka, prezes spółki Gottersfeld z Torunia.
Czyste Powietrze, czyli czekają na ponad 2 mln zł
Firmy czekające cały czas na zaległe pieniądze z programu Czyste Powietrze nie mają wątpliwości: wstrzymanie naboru wniosków, pozornie pod pretekstem weryfikacji wypłat zaległych środków i zmian mających chronić przed nadużyciami, jest niczym innym jak przykrywką dla rzeczywistego braku pieniędzy na kontach funduszy wojewódzkich.
Mimo zapewnień o rzekomej „normalizacji” sytuacji, wykonawcy tacy jak my od miesięcy borykają się z opóźnieniami, które doprowadzają nas na skraj bankructwa. Nasza firma, jak i setki innych, nie otrzymały zapłaty za usługi wykonane latem ubiegłego roku. Czekamy na ponad 2 mln zł, które należą się nam za wykonaną pracę, a jesteśmy niewielką, rodzinną firmą. Jednak to tylko kropla w morzu. Łączna suma zaległości, która dotyczy wykonawców, może wynosić w całym kraju nawet miliardy złotych - wylicza Jędrzej Hartka.
Jednym z problemów jest rozdział kompetencji. Za realizację programu Czyste Powietrze odpowiada Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), ale realizacja wypłat przyznanych pieniędzy jest już po stronie Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Więcej o Czystym Powietrzu przeczytasz na Spider’s Web:
Tylko że one nie podlegają wcale NFOŚiGW. Nadzór nad działalnością NFOŚiGW i WFOŚiGW sprawuje minister właściwy do spraw klimatu, w odniesieniu do wojewódzkich funduszy czynności organu nadzoru wykonują ponadto w określonym zakresie wojewodowie - zwraca uwagę szef spółki Gottersfeld.
Kontakt jest dodatkowo bardzo utrudniony. Jędrzej Hartka twierdzi, że w WFOŚiGW w Warszawie albo w Kielcach chyba nikt nie pracuje. Nikt tam nie odbiera telefonów, nie opisuje na maile. W końcu trafili też do WFOŚiGW w Toruniu i powiedzieli, że nie wyjdą póki z nimi ktoś konkretnie nie porozmawia.
Kiedy zwracamy się z pytaniami o zaległe wypłaty, jedni urzędnicy przerzucają odpowiedzialność na innych – wojewódzkie fundusze twierdzą, że to problem NFOŚiGW, a narodowy fundusz obarcza winą fundusze wojewódzkie. Wszyscy twierdzą, że problem nie leży po ich stronie, ale nikt nie ponosi odpowiedzialności za dramatyczną sytuację wykonawców. Kompletna dezorganizacja w strukturach administracyjnych sprawia, że wykonawcy, którzy w dobrej wierze przystąpili do realizacji programu, zostali pozostawieni na pastwę losu - uważa Jędrzej Hartka.
Dajcie zaległe pieniądze a nie elektryczne rowery
Jędrzej Hartka jest przedsiębiorcą rodzinnym. Jak sam mówi: nie ma zaplecza finansowego dużych korporacji, by przeżyć tak długotrwały kryzys. Pieniędzy nie ma nawet na pensję pracowników.
Z każdym dniem tracimy pracowników, których musimy zwalniać z powodu braku środków na przyszłe wypłaty. Skala tego problemu jest olbrzymia. W całej branży wstrzymanie wypłat za realizowane projekty prowadzi do zwolnień w tysiącach firm – w sektorze okien, drzwi, dociepleń, elektryki, hydrauliki – wszędzie tam, gdzie współpracujemy z innymi podwykonawcami, którzy także muszą cięć koszty, by przetrwać - twierdzi przedsiębiorca z Torunia.
A jednocześnie NFOŚiGW cały czas pokazuje, że jednak ma jakieś pieniądze. Ale wychodzi na to, ze na innych cele, a nie na spłacanie zaległości wykonawcom, którzy mają czekać na swoje w nieskończoność.
Zamiast skupić się na wypłacie zaległych płatności dla wykonawców, Fundusz organizuje akcje rozdawania elektrycznych rowerów. Dodatkowo, mimo że nie rozliczono program z poprzedniego roku, Fundusz ogłasza, że rozpocznie kolejny nabór wniosków od 31 marca 2025 r., nie rozwiązując problemów związanych z poprzednimi aplikacjam - przekonuje Hartka.
Szef toruńskiej spółki twierdzi, że wykonawcy nie pozostają bezczynni. Rozmawiają z mediami, odwiedzają biura poselskie, ale zainteresowanie ze strony polityków jest minimalne. Jakby tego problemu w ogóle nie było. A niestety, z dnia na dzień jest tylko gorzej.
Nasze firmy, które codziennie walczą o przetrwanie, proszą o pilne rozwiązanie problemu z wypłatami i zapewnienie, że fundusze wojewódzkie zostaną zasilone, by zrealizować zaległe płatności. Nie tylko my, ale przede wszystkim polskie rodziny i przyszłość programu Czyste Powietrze leżą w rękach tych, którzy mają możliwość podjęcia działań teraz, a nie za kilka miesięcy - nie ma żadnych wątpliwości Jędrzej Hartka.
Beneficjenci też dostaną rykoszetem
Tak fatalna sytuacja finansowa wielu wykonawców inwestycji programu Czyste Powietrze odbije się też czkawką samym beneficjentom przyznanych dotacji. Liczba firm wykonujących dane instalacje w oczywisty sposób zmaleje, a mniejsza konkurencja oznacza z kolei wyższe ceny. Przez to też możliwe, że ostatecznie mniej osób zdecyduje się na wymianę kopciucha, bo jednak obciążenie własne okaże się dla nich zbyt wysokie. Ale jak mówią mi sami wykonawcy: niebezpieczeństwo jest jeszcze jedno. Jeżeli upadnie firma, która otrzymała wcześniej zaliczkę na daną inwestycję, to wtedy to beneficjent końcowy musi ją oddać wraz z odsetkami. Wtedy zaufanie do programu Czyste Powietrze szybko stanie się wspomnieniem.
Co zrobi z tym fantem rząd? Na razie to zagadka. Resort klimatu i środowiska, jak i NFOŚiGW milczą, podobnie jak ma to miejsce przy okazji sporu o raporty urządzeń grzewczych na liście ZUM.