Koniec ery pomp ciepła. Polacy stawiają na coś innego
Głównie przez polityczną bierność użytkownicy pomp ciepła dalej mają pod górkę. Może udało się wyeliminować z rynku nieuczciwych sprzedawców i dystrybutorów, ale specjalnej taryfy energetycznej - o co branża apelu bezskutecznie od wielu miesięcy - jak nie było, tak nie ma. Efekt? Popularność pomp ciepła leci na łeb i szyję, co doskonale widać w statystykach programu Czyste Powietrze.
Co z tego, że większość symulacji wskazuje, że pompy ciepła - zwłaszcza w połączeniu z fotowoltaiką - to zdecydowanie najtańszy sposób ogrzewania domu? Wystarczy w tym celu sięgnąć po najnowszy kalkulator Porozumienia Branżowego Na Rzecz Efektywności Energetycznej. Żadnego wrażenia na rządze nie robi też wpisanie pomp ciepła na listę 10 najbardziej przełomowych technologii 2024 r. magazynu MIT Technology Review. Bo dalej nie ma jasnego przekazu w sprawie taryf energetycznych. Owszem, Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiedziało w drugiej połowie roku nową taryfę, która ma zrównoważyć przyszły wzrost cen. Ale o użytkownikach pomp ciepła w tym kontekście nikt za bardzo nie wspomina, więc trudno się dziwić, że ci dalej nie wiedzą, na czym stoją. Z kolei planujący tego typu inwestycję już nie dwa, a trzy, a może cztery razy podrapią się po głowie, zanim zdecydują się wydać swoje pieniądze.
Pompy ciepła są najlepszą dostępną technologią, jaką mamy do ogrzewania i chłodzenia pomieszczeń. Potrzebna jest jasna polityka rządu dotycząca przyszłych cen nośników energii i zmiany legislacyjne. Potrzeba dedykowanych taryf elektrycznych dla pomp ciepła i samochodów elektrycznych - przekonuje Małgorzata Smuczyńska, wiceprezes Stowarzyszenia Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC).
Czyste Powietrze, czyli kotły na biomasę detronizują pompy ciepła
Takie apele w sprawie specjalnej taryfy powtarzane są od miesięcy. W międzyczasie zmienił się rząd, ale nic w tym względzie się nie zmieniło. W konsekwencji pompy ciepła już nie są najczęściej wybieranym urządzeniem grzewczym w programie Czyste Powietrze. Właśnie zdetronizowały je kotły na biomasę, a po piętach depczą kotły gazowe kondensacyjne. W lutym 2024 r. udział piece na biomasę wyniósł 40 proc., pomp ciepła 32 proc., a kotłów gazowych 27 proc.
Tym samym mamy do czynienia z powtórką sprzed dwóch lat. Wtedy, w lutym 2022 r., stawce przewodziły kotły gazowe (34 proc.), które wyprzedzały pompy ciepła (33 proc.) i kotły na biomasę (31 proc.). Od tego czasu rozpoczął się jednak marsz w górę pomp ciepła, które w kolejnych miesiącach tylko powiększały przewagę na pozostałymi urządzeniami grzewczymi, na które można było otrzymać dotację w ramach programu Czyste Powietrze. Nic więc dziwnego, że w styczniu 2023 r. pompy ciepła miały udział na poziomie 64 proc., kotły gazowe 24 proc., a kotły na biomasę tylko 10 proc.
Nie będzie większej kasy na wymianę kopciucha?
Osobną sprawą jest kondycja samego programu Czyste Powietrze, którym często lubią się chwalić rządzący, tylko szkopuł w tym, że nie do końca jest czym. Przecież ta inicjatywa koncentrująca się na wymianie węglowych kopciuchów wystartowała w wrześniu 2018 r. Wtedy rozpisano budżet na 10 lat w wysokości 103 mld zł. Do tej pory, czyli przez 5,5 lat, wypłacono raptem 9,5 mld zł dofinansowania (ponad 9 proc.). Warto też przypominać, że Bank Światowy i Komisja Europejska od początku podkreślały, że ten program tylko wtedy zrobi różnicę, jak co roku będzie podpisywanych ok. 400 tys. umów. Tymczasem po 5,5 latach w sumie jest ich łącznie mniej niż 680 tys.
Więcej o programie Czyste Powietrze przeczytasz na Spider’s Web:
Za chwilę do rządu ma trafić opracowanie Fundacji Instrat i Instytutu Ekonomii Środowiska, którzy przygotowali plan finansowania programu Czyste Powietrze na lata 2024–2027. Ten ma przeciwdziałać sytuacjom, jak na początku roku, kiedy okazało się, że kasa programu świeci pustkami.
Działania nowego kierownictwa Ministerstwa Klimatu pozwoliły na tymczasowe zażegnanie kryzysu finansowania programu, ale w obecnie przedstawianych planach KPO nie przewidziano zwiększenia środków na program Czyste Powietrze. To duży błąd, niebezpiecznie podobny do tego popełnionego przez poprzedników - przestrzega Michał Hetmański, prezes Fundacji Instrat.
Trzeba wydawać unijne pieniądze w dobrej kolejności
Eksperci są przekonani, że bez planowania finansowego taki kryzys powtórzy się w niedalekiej przyszłości. Stąd propozycja scenariusza, który ma zagwarantować finansowanie programu Czyste Powietrze do 2028 r.
Apelujemy o przeznaczenie dodatkowych 5 mld zł na program z KPO, któremu grozi niewykorzystanie środków ze względu na krótki czas. Obecna rewizja KPO to najlepszy moment, by zadbać o konieczne finansowanie tego programu - uważa Andrzej Guła z IEŚ.
Analitycy przekonują, że tylko zapewnienie średnioterminowego finansowania, pełne wykorzystanie jego źródeł oraz znalezienie nowych będzie podstawą stabilnego działania programu w dalszych latach. Jeżeli będą pieniądze, to realna jest wymiana nawet miliona kopciuchów do 2027 r. A skąd wziąć na to pieniądze? Najpierw trzeba sięgnąć po 3 mld euro z KPO, wszak te środki trzeba wydać do sierpnia 2026 r., a potem po 8,1 mld euro z Funduszy Europejskich na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko (FEnIKS), które powinny być wykorzystane do 2029 r.
Wyzwaniem jest wydatkowanie tych środków w odpowiedniej sekwencji, tak aby nie stracić części z nich z powodu ograniczeń czasowych. Ponadto, wykorzystanie środków z KPO w pierwszej kolejności jest ważne z jeszcze jednego powodu - jeśli środki z innych programów zawartych w KPO nie wyczerpią się w ramach tych programów, będzie można je przenieść do finansowania Programu Czyste Powietrze - tłumaczy Michał Kulbacki, współautor opracowania.
Z kolei już po wyczerpaniu innych środków, eksperci zalecają skupienie się na trzech kolejnych źródłach, do których zaliczają krajowe dochody z uprawnień do emisji CO2 (obecnie to ponad 20 mld zł rocznie) i ETS2, Społeczny Fundusz Klimatyczny, Fundusz Modernizacyjny oraz zielone obligacje dedykowane do programu Czyste Powietrze.