Czesi byli wzorem dla świata, jak rodzić dzieci. Teraz są gorsi nawet od Polski
Czyżby Czeszki nagle zaczęły „dawać w szyję” - jak zapewne zdiagnozowałby tę sytuację Jarosław Kaczyński? Nie. Ale fakt, że Polska traci teraz mniej dzieci, wcale nie oznacza, że przestaliśmy bić niechlubne rekordy.

Pamiętacie, jak Jarosław Kaczyński wywołał burzę, mówiąc o młodych kobietach do 25. roku życia, co „dają w szyję”?
A pamiętacie, jak premier Mateusz Morawiecki powołał do życia Instytut Pokolenia? To było zaraz po tym, jak chciał powołać inny twór - Polski Instytut Rodziny Demografii, ale podniósł się krzyk, że będzie to zideologizowana instytucja. I przez to, że pojawiło się ryzyko, że ustawa może przepaść w Sejmie, Morawiecki zrobił wszystkich w konia i zarządzeniem stworzył jednak Instytut Pokolenia.
Po co to przywołuje? Bo obie te historie wywołały debatę na temat problemu demografii i zaprowadziły nas do Czech. To Czesi bowiem są od lat wzorem dla Europy, a może i nawet świata, jak walczyć z problemem demograficznym. Jak? Więcej przeczytacie tu, a jest tam słów kilka i o legalnej aborcji i o in vitro i o tym, że edukacja odciąga kobiety od rodzenia.
A tymczasem skupmy się na liczbach.
Niesamowity skok
Jeszcze w 1999 r. to właśnie Czechy miały najniższą dzietność na świecie na poziomie 1,13. Minęły 22 lata, kraj zrobił czary-mary, o którym poczytać możecie w linku powyżej, i nagle w środku pandemii w 2021 r. wskaźnik dzietności wystrzelił do najwyższego poziomu od 1992 r. i wyniósł 1,83.
Żeby nie było - nie skoczył w trakcie jednego roku, to był sukces, na który Czesi pracowali latami. Jak duży, należy dodać, że z takim wskaźnikiem Czechy stały się unijnym liderem. W 11-milionowym kraju w jednym roku urodziło się 111,8 tys. dzieci - o 1,6 tys. więcej niż rok wcześniej.
To prawda, że w czasie pandemii wskaźnik dzietności rósł również w innych krajach, ale w Polsce spadał. W 2021 r. spadł z 1,39 do 1,31, a liczba urodzeń spadła do ok. 330 tys., co było najgorszym wynikiem od II wojny światowej.
I tak my spadaliśmy w przepaść, a Czesi szli na szczyty. Aż coś się u nich poważnie zepsuło.
Czas pogodzić się z porażką
W 2022 r. w Czechach urodziło się tylko 101,3 tys. dzieci, a wskaźnik dzietności spadł z 1,83 do 1,62. A to nie koniec. Radosław Ditrich pisze w forsal.pl, że można już szacować, że w całym 2023 r. wskaźnik dzietności zanurkował jeszcze głębiej, do ok. 1,42-1,45.
To oznacza, że zaledwie w ciągu dwóch lat Czesi obniżyli wskaźnik dzietności o 0,4, czyli stracili ponad połowę tego, co wypracowali wcześniej przez ponad 20 lat.
Więcej na temat demografii przeczytacie tu:
Patrząc z innej perspektywy, w ciągu ostatnich dwóch lat liczba urodzeń w Czechach spadła o 21 proc. - to ostatnie pełne dane za III kwartał 2023 r. W Polsce „tylko” o 17 proc., czyli jesteśmy lepsi od południowych sąsiadów.
Tylko nie za bardzo jest się z czego cieszyć, bo może i spadamy trochę wolniej, ale nasz wskaźnik dzietności jest już i tak niżej - ok. 1,2.
Wnioski? Jeśli nawet Czesi, którzy przecież byli mistrzami świata, nie radzą sobie już z demografią (i nowe żłobki niewiele pomogą, bo za tymi problemami stoi struktura wieku i fakt, że w okres płodności wchodzą kobiety z niżu demograficznego), należy może raczej dostosowywać gospodarkę do demografii, a nie demografię do gospodarki, bo walka o wyższą dzietność to walka z wiatrakami.