REKLAMA
  1. bizblog
  2. Społeczeństwo

Premier Morawiecki chce dać Polakom po 20 tys. zł. Ale boi się powiedzieć na co

Właściwie jeszcze nie do końca wiadomo, czy to będzie 10 tys. czy 20 tys. zł, ale wiadomo, pod jaką nazwą te pieniędzy miałyby być rozdawane - to Bon Rodzicielski. A zatem nie dostanie go każdy, tylko rodzice, a właściwie ci, co rodzicami chcą zostać, ale nie mogą. Wiadomo więc na co te pieniądze, ale premier boi się wypowiedzieć to trudne słowo na „i”.

24.11.2023
13:55
hotele-stoki-nowe-obostrzenia
REKLAMA

Chodzi oczywiście o in vitro. Wiedzieliście, że aż 60 proc. Czeszek po 35. roku życia zachodzi w ciążę właśnie dzięki in vitro? Rząd wiedział, bo sukcesowi demograficznemu Czech zaledwie rok temu przyglądał się państwowy Instytut Pokolenia. Instytut, który powstał jako think tank właśnie po to, żeby podpowiadać rządowi, jak wspomóc demografię.

REKLAMA

Więcej na temat naszych problemów demograficznych przeczytacie tu:

Czesi pokazali, jak wypromować in vitro

Dlaczego Instytut Pokolenia skupił się na Czechach? Bo od lat Czesi doskonale radzą sobie z demografią, w trakcie pandemii wskaźnik dzietności wystrzelił tam do najwyższego poziomu od 1992 r. i wyniósł 1,83. W Polsce w tym samym czasie spadł z 1,39 do 1,31.

Czym różni się polityka prorodzinna Polski i Czech? Analizowałam to dla was w ubiegłym roku w tekście Kaczyński brak dzieci zrzuca na wódkę. Morawiecki mu nie powiedział, że to przez studia, ale w skrócie, jednym z głównych powodów jest właśnie stosunek państwa do in vitro.

Czy zatem premier Morawiecki w końcu to zrozumiał, że chce finansować tę procedurę medyczną, oferując Bon Rodzicielski w ramach tzw. Dekalogu Polskich Spraw?

Obawiam się, że nie, bo to tylko gra. Zapytany wprost o to, czy pieniądze z Bonu Rodzicielskiego są po to, żeby móc skorzystać z procedury in vitro, odpowiedział jedynie:

Mamy zwolenników i przeciwników tej metody. Ale jesteśmy tutaj otwarci.

In vitro to tylko kuszenie posłów Razem

A więc to dość proste: bardziej konserwatywna frakcja PiS nie chce przyznać wprost, że mogłaby zgodzić się na finansowanie przez państwo procedury in vitro i jedyne, co premier Morawiecki z nimi wynegocjował, to danie tych pieniędzy Polakom, ale bez przyznawania wprost, na co są, żeby nie było, że partia nagle robi wielki zwrot ku obcym wartościom.

Co więcej, te pieniądze, które chce rozdawać premier rodzicom, wcale nie są dla nich, one są dla posłów Lewicy, a jeszcze bardziej dla posłów Razem, którzy właśnie ze względu na to, że koalicja KO, Trzeciej Drogi i Lewicy nie uwzględniła ich postulatów programowych, postanowili nie współtworzyć przyszłego rządu. A wiadomo, premier Morawiecki ma jeszcze ostatnie chwile, żeby szukać poparcia, gdzie się da, próbując sklecić własny rząd, podkradając posłów to tu, to tam.

Premier Morawiecki mówi o tym zresztą wprost:

Nasz Bon rodzicielski jest pewnego rodzaju otwartą ofertą dla innych partii politycznych. Po to, aby znaleźć wspólny mianownik, te wszystkie metody, które nas połączą.

REKLAMA

Cały ten Dekalog Polskich Spraw to jakby nowy program polityczny PiS, który jest zlepkiem obietnic innych partii. I te obietnice PiS sobie po prostu wziął bez próby udawania, że to ich pomysły. Bo właśnie o to chodzi, żeby powiedzieć posłom z innych obozów: zobaczcie, jak do nas dołączycie, to będziemy realizować wasz program.

Szanse na skuszenie wystarczającej liczby posłów są marne, a więc i Dekalog Polskich Spraw wyląduje w szufladzie. O tych 10-20 tys. zł nie myślcie więc na poważnie - nie dostaniecie ich nigdy. A na pewno nie tak po prostu do ręki.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA