REKLAMA
  1. bizblog
  2. Nieruchomości

Czytajcie, do cholery, te certyfikaty! Za chwilę się zapłaczecie

Kupujesz mieszkanie lub dom na całe życie, bierzesz kredyt na 30 lat i ani spojrzysz na certyfikat charakterystyki energetycznej, a nawet jak spojrzysz, to niewiele z niego wyczytasz, bo rząd dopiero w 2026 r. podzieli budynki na klasy energetyczne od A do G jak lodówki i powie wam, co to znaczy. I dopiero wtedy możesz zorientować się, że masz potężny problem, a za kilka kolejnych lat kolejny rząd powie, że mieszkania w twojej klasie energetycznej nie możesz wynająć. Albo sam będzie wyznaczał cenę najmu. To nie political fiction, Francja już dokładnie to przerabia, my też będziemy, ale Polacy na razie powtarzają: „don’t look up”.

27.04.2024
16:12
Czytajcie, do cholery, te certyfikaty! Za chwilę się zapłaczecie
REKLAMA

Zacznijmy od końca i najpierw szybki rzut oka na Francję. Od 1 stycznia 2023 r. 200 tys. mieszkań wypadło z rynku najmu, bo miały klasę energetyczną G+, a rząd zakazał wynajmowania takich budynków jako największych pożeraczy energii.

REKLAMA

A to dopiero początek, bo od 2025 r. takim zakazem zostaną objęte również mieszkania o klasie energetycznej G, od 2028 r. o klasie F, a od 2034 r. o klasie E. I jeśli właściciele tych mieszkań nie zrobią nic, by podnieść ich efektywność energetyczną, w 2034 r. z francuskiego rynku wypadnie łącznie 11 mln mieszkań, jak wskazują szacunki.

11 milionów!

I to nadal nie koniec, bo te same przepisy, które już zakazują najmu wampirów energetycznych, od 2023 r. zabraniają również podwyżki czynszów za mieszkania klasy F i G.

Nie myślcie, że to fake news z portalu X, sprawdziłam.

To wracamy do Polski.

Ale to znaczy tylko tyle, że Unia nie narzuca takich przepisów poszczególnym krajom, a daje wolną rękę, jak dojść do wyższej efektywności energetycznej budynków. Ale jakoś będzie trzeba to zrobić, więc sorry, ale obstawiam, że prędzej czy później scenariusz francuski jest możliwy i w Polsce.

Tylko że na razie jesteśmy na etapie takim oto, że wprowadzono obowiązek posiadania certyfikatu energetycznego przy zakupie lub wynajmie mieszkania, a w kolejnym kroku rząd musi ustalić podział na wspomniane klasy energetyczne od A go G. I dalszego planu, co w związku z wpadnięciem do tych najgorszych klas właścicieli nieruchomości czeka, nie ma.

Jest za to przed nami kolejna fala wzmożonych zakupów mieszkań w związku z uruchomieniem prawdopodobnie jesienią nowego programu dopłat do kredytów #naStart. I Polacy będą kupować kota w worku.

Don’t look up!

Dlaczego w worku, skoro kupowane mieszkanie musi mieć certyfikat energetyczny? Bo nikt tego dokumentu nie czyta i się nim nie przejmuje. Nikt!

Nawet, jak nabywca czyta, to i tak jest nadal słabo, bo to sprzedający ma obowiązek taki certyfikat wyrobić i nie ma interesu, by został zrobiony rzetelnie. A bardzo często nie jest i już wiele mediów rozpisywało się o tym, jak takie certyfikaty powstają - ekspert ani nie zajrzy do mieszkania, którego efektywność energetyczną ocenia, nie weryfikuje prawdziwości podanych danych, a ten, co je podaje, może podać cokolwiek, bo skąd ma wiedzieć, jakiej grubości budynek jest ocieplony na zewnątrz i wewnątrz. Wystarczy, że był ocieplany dawno, a w międzyczasie zmieniła się firma administrująca budynkiem i pani Jadzia z nowej administracji mówi, że nie wie i kropka.

Nieważne. Ważne, że jakiś papierek powstanie i kara za brak certyfikatu (którego nikt nie czyta) nie grozi.

Ok. To idźmy krok dalej i załóżmy, że kupujący certyfikat energetyczny jednak czyta. Ale czy wie, co ma z niego wyczytać? Brakuje nam potężnej akcji informacyjnej, bo to nie jest dokument dla zwykłego człowieka. Ok, jest w nim jakaś kolorowa skala wiodąca od koloru zielonego przez żółty do czerwonego. Łatwo domyślić się, że zielony to dobrze, czerwony źle.

Więcej o dwutlenku węgla przeczytasz na Spider’s Web:

Ale jak jesteś gdzieś po środku i wiesz już, co stało się we Francji, to pytanie brzmi, czy moje powiedzmy 147 kWh na mkw. rocznie (to wskaźnik EP, czyli rocznego zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną) wpycha mnie w klasę energetyczną, z którą w przyszłości mogę mieć problemy, jeśli pójdziemy w ślady Francji?

Ha! I najlepsze jest to, że tego nie wiesz i się nie dowiesz, albowiem Polska nie dokonała jeszcze podziału budynków na klasy energetyczne. Miało to nastąpić w 2024 r., ale w marcu dowiedzieliśmy się, że termin został przesunięty na I kw. 2026 r., jak pisał „Dziennik Gazeta Prawna”.

Czyli tak: zaraz kolejna fala Polaków będzie kupować masowo mieszkania, ale nie będą mogli zweryfikować precyzyjnie, co dokładnie kupują.

Mam ratunek

Mam jednak małą podpowiedź, żebyście nie byli zupełnie jak dzieci we mgle. Otóż już jakiś czas temu Polska Agencja Poszanowania Energi zaproponowała podział na poszczególne klasy, a Ministerstwo Rozwoju i Technologii przychyliło się do jej propozycji i właśnie takie wartości wpisało do projektu rozporządzenia, który ciągle jest konsultowany. Jak nie ma czego, to tego warto się dziś trzymać:

Budynki jednorodzinne:

  • klasa A: od 0 do 63 kWh/m2/rok,
  • klasa B: od 63 do 157 kWh/m2/rok,
  • klasa C: od 157 do 250 kWh/m2/rok,
  • klasa D: od 250 do 344 kWh/m2/rok,
  • klasa E: od 344 do 438 kWh/m2/rok,
  • klasa F: od 438 do 531 kWh/m2/rok,
  • klasa G: więcej niż 531 kWh/m2/rok.

Budynki wielorodzinne (bloki, kamienice):

  • klasa A: od 0 do 59 kWh/m2/rok,
  • klasa B: od 59 do 141 kWh/m2/rok,
  • klasa C: od 141 do 223 kWh/m2/rok,
  • klasa D: od 223 do 305 kWh/m2/rok,
  • klasa E: od 305 do 387 kWh/m2/rok,
  • klasa F: od 387 do 469 kWh/m2/rok,
  • klasa G: więcej niż 469 kWh/m2/rok.

Pamiętajcie, że projekt rozporządzenia, w którym zawarte są powyższe propozycje, przygotowywał poprzedni skład MRiT. Obecny rząd może mieć inny pomysł - być bardziej radykalny albo bardziej liberalny. Ale zawsze to jakiś punkt orientacyjny.

REKLAMA

Tylko czytajcie do cholery te certyfikaty energetyczne, jak wam ktoś podsuwa je pod nos!

Btw. Niemcy już zaczęli czytać i efekt jest taki, że silne spadki cen mieszkań, o których czytacie od miesięcy, są tylko częściową prawdą, bo średnia cen nie pokazuje tego, że rynek mocno się podzielił - naprawdę ostro tanieją stare, mniej efektywne energetycznie mieszkania, te nowe o wysokiej klasie to już niekoniecznie. Weźcie sobie to do serca.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA