REKLAMA

Tak pękają bańki mieszkaniowe w Europie. U nas też ceny runą

My tu sobie gadu gadu o szalejących cenach mieszkań, lobbyści rynku deweloperskiego opowiadają, że ceny zaraz skoczą o kolejne 20 proc., a tymczasem w połowie Europy właśnie pęka bańka mieszkaniowa. Załamanie przerabiają już nie tylko Niemcy, ale i Szwecja, Dania, a poza Europą to już w ogóle jest niewesoło.

Tak pękają bańki mieszkaniowe w Europie. U nas też ceny runą
REKLAMA

Ostatnie dane Eurostatu o cenach mieszkań, które opisała Ewa Karendys, w pierwszej chwili przyciągają spektakularnymi liczbami w długim horyzoncie, bo pokazują, że od 2010 r. ceny mieszkań w Polsce wzrosły o 70 proc., a jak spojrzeć na inne kraje, to robi się jeszcze goręcej, bo w takie Estonii wzrost sięgnął 211 proc., a i u naszych sąsiadów z podobną przeszłością, było znacznie grubiej: na Węgrzech ceny poszły w górę o 180 proc., a w Czechach o 122 proc.

REKLAMA

I jak patrzycie na te analizy, to już zakładacie buty, żeby wybiec z domu i kupić jeszcze jakieś mieszkanie. Szczególnie, że wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa właśnie na łamach „Rzeczpospolitej” straszy, że w przyszłym roku będzie jeszcze gorzej, bo roczne tempo wzrostu cen mieszkań może sięgnąć nawet i 20 proc.!

Na ochłodę dodam, że analitycy PKO BP niedawno mówili raczej o 10 proc. I tak dobrze, zakładacie więc już drugiego buta, jeszcze tylko płaszcz i już was nie ma.

Więcej na temat cen mieszkań przeczytasz tu:

Zobaczcie, co się dzieje na Zachodzie

Ale ja w tym miejscu schłodzę trochę głowę, przynajmniej na chwilę. Bo jak spojrzeć na te dane Eurostatu w krótszej perspektywie, okaże się, że ostatni czas na rynku mieszkań jest fatalny już w bardzo wielu krajach, w których najwyraźniej właśnie pęka już bańka mieszkaniowa.

Pisałam niedawno o tym, co dzieje się w Niemczech. Nie przesadzę wcale zbyt wiele, jeśli nazwę to krachem na rynku mieszkań. Powód? Było już tak horrendalnie drogo, że nikogo już nie stać, by kupować. Ale Niemcy nie są wcale wyjątkiem.

Jak uśrednić wyniki dla wszystkich krajów i spojrzeć na Unię Europejską jako całość, okaże się, że ceny mieszkań w Europie spadają! W II kwartale 2023 r. ceny spadły w porównaniu do I kwartału 2023 o 1,7 proc. Niby niedużo, ale po pierwsze, to jednak kierunek w dół, a po drugie, te spadki zdarzyły się po raz pierwszy od początku 2014 r., czyli niemal od dekady.

Ceny spadają też w ujęciu rok do roku - tu o 1,1 proc. Gdzie najbardziej? W Niemczech o 9,9 proc. r/r (i to już jest czwarty kwartał z rzędu, kiedy ceny u naszych zachodnich sąsiadów spadają), ale również w Danii o 7,6 proc. oraz Szwecji o 6,8 proc.

Ceny spadły tam, gdzie po prostu jest już najdrożej. Zgodnie z analizą Eurostatu w Niemczech ceny mieszkań stanowią już 138 proc. średniej unijnej, i to nie nominalnie, ale według parytetu siły nabywczej. W Szwecji aż 142 proc., a w Danii 118 proc. Jest jeszcze kilka krajów horrendalnie drogich w tym ujęciu - w Norwegii ceny stanowią 138 proc. średniej unijnej, w Szwajcarii 155 proc., a w Holandii 115 proc. Te kraje pewnie zaraz będą gonić peleton spadkowiczów.

Bańka już oficjalnie pękła

Te dane Eurostatu potwierdza coroczny raport UBS Global Real Estate Bubble Index, który analizuje pojedyncze miasta, nie państwa. Autorzy piszą, że ceny nieruchomości mieszkaniowych w wielkich miastach spadły średnio o 5 proc. od połowy 2022 r. do połowy 2023 r. I prawdopodobnie dalej będą spadać.

Do silnych spadków cen doszło w siedmiu z 25 analizowanych miast. Już tylko Zurych i Tokio pozostają w kategorii ryzyka bańki cenowej, a rok temu w tej kategorii było dziewięć miast. W Toronto, Frankfurcie, Monachium, Hongkongu, Vancouver, Amsterdamie i Tel Awiwie bańki już po prostu pękły, dlatego spadły one do kategorii jedynie „przeszacowanych”.

A Warszawa? Według UBS nie jest nawet przeszacowana, jest w kategorii odpowiednio szacowanych cen, ale…

REKLAMA

Analitycy piszą, że między 2012 a 2022 r. ceny mieszkań wzrosły w naszej stolicy o 40 proc., ale wszystko jest git, bo rosną płace, zatrudnienie, buduje się metro i w ogóle miasto fajnie się rozwija. Co prawda ta inflacja i wysokie stopy procentowe doprowadziły do korekty cen mieszkań w Warszawie o ok. 10 proc. od połowy 2022 r., ale sytuację uratował Bezpieczny kredyt 2 proc., który znów podkręcił popyt, więc wszystko się znowu zgadza.

Ale jednocześnie to oznacza, że jak Bezpieczny kredyt 2 proc. zniknie, to ceny wrócą do spadków. I wtedy zaklinanie rzeczywistości, że trzeba biec kupować, bo ceny za rok będą wyższe o jedną piątą, nie pomogą.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA