Jeszcze w 2021 r. mieliśmy najwyższą inflację w Europie. W 2023 r. Było trochę lepiej, ale ciągle źle - Polska była na czwartym miejscu. Aż tu się okazuje, że właśnie ostro spadliśmy w tym bolesnym rankingu i to do drugiej dziesiątki krajów Unii Europejskiej.
GUS ostatnio zweryfikował, że w inflacja CPI w Polsce w marcu spadła do 2 proc. z 2,8 proc. w lutym. I trochę się z tego cieszymy, ale od razu się straszymy, że to tylko na chwilę, że zaraz nam znów urośnie.
Ale póki co, jest czas na oddech i jeszcze drugi powód do radości. Otóż Eurostat podał właśnie poziom inflacji w poszczególnych krajach europejskich i okazało się, że w Polsce inflacja HICP w marcu wyniosła 2,7 proc.
Więcej, owszem, ale to bardzo dobre wiadomości. To nie tak, że Eurostat mierzy inflację jakoś lepiej, ale po prostu trochę inaczej, bo inny jest skład koszyka inflacyjnego. Ale za to koszyk Eurostatu jest taki sam we wszystkich krajach, dzięki czemu możemy się porównywać.
Jest najlepiej od pięciu lat
Do rzeczy: chodzi o to, że polskie 2,7 proc. to jest doskonały wynik na tle innych krajów. Unijna średnia to 2,6 proc. Wyższą inflację niż Polska w marcu miało aż 12 krajów, co oznacza, że zajmując dopiero trzynastą pozycję staliśmy się unijnym średniakiem, spadliśmy do drugiej dwudziestki w rankingu, w którym im jesteś niżej, tym lepiej.
Owe trzynaste miejsce w rankingu inflacji to nasz najlepszy wynik od marca 2019 r., a więc od pięciu lat! I zwróćcie uwagę, że nie schodziliśmy w tym rankingu odrobinę, ale wykonaliśmy olbrzymi skok, bo przecież niedawno byliśmy niechlubnymi liderami z inflacją na poziomie najwyższym w Europie.
Więcej wiadomości Bizblog.pl na temat inflacji
Dane Eurostatu pokazują, że jeszcze w całym 2023 r. Polska miała czwartą najwyższą inflację w Europie. Wyprzedzały nas tylko Węgry, Czechy i Słowacja.
Najgorzej jednak było w 2020 i 2021 r. Na przykład w marcu 2021 r. Polska miała najwyższą inflację w Europie - 4,4 proc., podczas gdy średnia unijna to 1,7 proc. Za nami były Węgry (3,9 proc.) i Rumunia (2,5 proc.). I marzec wcale nie był pierwszym miesiącem, kiedy byliśmy na pierwszym miejscu, był już którymś z kolei i dopiero w kwietniu oddaliśmy koszulkę lidera Węgrom. Nie na długo zresztą, bo już w sierpniu znów wróciliśmy na pierwsze miejsce.
W tym kontekście zejście do drugiej dziesiątki rankingu naprawdę robi wrażenie.
To jeszcze, żeby sprawiedliwości stało się za dość, dziś liderami inflacji w Europie są Rumunia (6,7 proc.), Chorwacja (4,9 proc.) oraz Austria i Estonia (po 4,1 proc.).
Czy znów wrócimy na szczyty?
Przy okazji warto wrócić do zimowej projekcji Komisji Europejskiej, która przewiduje, że w całym 2024 r. średnioroczna inflacja w Polsce wyniesie 5,2 proc., a to by oznaczało, że znów będzie prawie najgorsi w Europie, bo wyższy wynik KE przewiduje tylko dla Rumunii. Czyli znów skok na drugie miejsce?
Ba! Prognozy KE na 2025 r. zakładają, że wskoczymy wręcz na pierwsze miejsce. Czy naprawdę będzie tak źle? Będzie źle, bo to jasne, że w drugiej połowie roku inflacja znowu przyspieszy, ale jednak w pierwszej połowie roku tempo dezinflacji mamy szybsze niż ktokolwiek się spodziewał. Więc może przynajmniej wylądujemy ostatecznie poza „pudłem”, zaskakując wszystkich dokoła.
I jest jeszcze druga nie najlepsza wiadomość - inflacja bazowa. O ile w zakresie HIPC Eurostat ulokował nas na 13. miejscu, o tyle pod względem tej ważniejszej miary, bo nie uwzględniającej cen żywności i energii, Polska w marcu była nadal w pierwszej dziesiątce w UE - dokładnie na siódmym miejscu.