REKLAMA

Z pozoru wielki boom na hipoteki, a pod kołderką wielki strach banków

Myślicie, że właśnie wraca stary świat? Że zaraz w kolejce po swój własny kredyt na własne mieszkanie stanie każdy, kto na dwie ręce i dwie nogi? Patrząc na doniesienia, co stało się z popytem na hipoteki w lipcu, można odnieść takie właśnie wrażenie, ale jak spojrzycie pod kołderkę, okaże się, że być może przechodzimy wielką zmianę — banki już nigdy nie będą rozdawać kredytów na mieszkania na prawo i lewo, bo zorientowały się, co znaczy robić biznes w Polsce.

Z pozoru boom na hipoteki, a naprawdę strach banków
REKLAMA

Doniesienia o wielkim sukcesie, a więc wielkim popycie na Bezpieczny kredyt 2 proc., czyli kredyt hipoteczny z rządowymi dopłatami, mogą was trochę zmylić. Minister Buda chwali się, że dotąd Polacy złożyli już ponad 29 tys. wniosków o ten kredyt, a ponad 2 tys. umów już nawet zawarto na łączną kwotę prawie 730 mln zł. To dużo.

REKLAMA

A to sprowokowało również tych, którzy nie spełniają warunków programu, żeby ruszyć do banku po kredyt, bo przecież ci od dwóch procent podbijają już ceny mieszkań, trzeba się więc spieszyć i będzie tylko drożej.

Efekt jest taki, że w II kwartale tego roku udzielono mniej więcej o 100 proc. więcej kredytów hipotecznych niż jeszcze w I kwartale. I nie wlicza się w to przecież jeszcze rządowy kredyt 2 proc., bo ten ruszył dopiero 3 lipca, czyli w III kwartale.

Jednym słowem, zaczął się wyścig. Ludzie są w totalnym amoku, bo zdążyli się już nakręcić. I nie liczy się to, że stopy procentowe nadal są wysokie, nie liczy się spokój i opanowanie, to już wygląda jak owczy pęd.

A tu minister Buda opowiada, dorzucając do pieca, jaki jest dumny, że Bezpiecznego kredytu 2 proc. udziela już dziewięć banków, pięć kolejnych przystąpi do programu pewnie na przełomie III i IV kwartału, a na koniec roku będzie ich łącznie 16-17.

No i amok trwa w najlepsze.

Ochłońmy

Ale spójrzmy, kto dołącza do rządowego programu, żeby oferować ten tak pożądany dziś produkt. To: Alior Bank, Bank BPS i Banki Spółdzielcze Zrzeszenia BPS, Bank Pekao, Bank Spółdzielczy Rzemiosła w Krakowie, Bank Spółdzielczy w Brodnicy, Krakowski Bank Spółdzielczy w Krakowie, PKO Bank Polski, SGB-Bank i Banki Spółdzielcze Zrzeszone z SGB-Bankiem oraz VeloBank.

Inaczej mówiąc, trzy duże państwowe banki i drobnica, która rynkiem nie zatrzęsie.

A pozostali? Prywatne banki, które są w czołówce największych podmiotów w Polsce? No i tu właśnie zaglądamy pod kołderkę i widzimy, że Millennium Bank powiedział, że w ogóle nie zamierza dołączać, ING Bank Śląski się zastanawia i jeszcze nie podjął decyzji, a Santander i mBank się ociągają i może dołączą we wrześniu, ale to się jeszcze okaże.

Ale to jeszcze nic. Zostawmy rządowy program i zobaczmy, co dzieje się z normalną ofertą kredytów. Niby hipoteki są dostępne w większości banków, ale wcale nie we wszystkich i wcale nie łatwo, a to bardzo znamienna zmiana.

BNP Paribas już w ubiegłym roku ogłosił, że nie będzie udzielał w ogóle kredytów hipotecznych klientom, którzy przyjdą z zewnątrz, najwyżej tym, którzy mają u niego inne produkty, więc obie strony dobrze się już znają.

To zakasująca decyzja. Skończyła się tak, że jak pisze „Rzeczpospolita”, bank w I kwartale tego roku nie udzielił prawie żadnych kredytów hipotecznych. No dobra, udzielił w sumie na 46 mln zł, podczas kiedy o tej samej porze rok wcześniej było to 1740 mln zł - 38-krotnie więcej. Można więc uznać, że BNP Paribas de facto wycofał się z udzielania kredytów hipotecznych.

A to nie wyjątek. W czasie, kiedy całemu sektorowi bankowego sprzedaż kredytów hipotecznych wzrosła o 100 proc., w Millennium Bank wzrosła zaledwie o 7 proc. Czy nikt nie puka do Millennium? To raczej świadoma decyzja zarządzających, że wcale nie chcą się znów masowo pakować z długoterminowe zobowiązania z klientami. Z klientami, którzy już dali bankowi mocno popalić, podważając umowy kredytowe we frankach.

Jest się czego bać

No właśnie. Bo tu o te franki chodzi. Decyzja TSUE o tym, że frankowicz po unieważnieniu umowy ma prawo do darmowego kapitału, będzie kosztowała polskie banki ok. 100 mld zł.

Dodajcie jeszcze do tego pozwy złotówkowiczów o WIBOR - na razie pojedyncze, ale frankowicze też jakoś zaczynali swoją wojnę.

Dodajcie do tego wakacje kredytowe, za które płacą banki, żeby politycy mogli zrobić przyjemność wyborcom.

REKLAMA

Kto powiedział, że to koniec podobnych pomysłów? Długo to trwało, ale bankowcy zaczynają się uczyć, że przestali rozdawać karty i zostali chłopcem do bicia. I coraz więcej z nich nie ma ochoty nadstawiać drugiego policzka, woli odwrócić się na pięcie i pójść do innej piaskownicy, w której obowiązują jaśniejsze, niepodważalne zasady gry.

Do czego zmierzam? Kiedy stopy procentowe za kilka lat spadną do rozsądnego pozoru, choć z pewnością nie do niemal zera, nie wróci już to, co było — kredyt hipoteczny wcale nie będzie prawem człowieka.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA