Bitcoin zbliża się do granicy 70 tys. dol., ale wciąż nie może jej pokonać. Atak na rekord nie następuje nawet pomimo sukcesu funduszy śledzących ruch bitcoina. Dla kontekstu - złoto nigdy nie było tak drogie.
Przed siedmioma miesiącami bitcoin osiągnął swoje maksimum. Kurs zameldował się w okolicy 73,7 tys. dol. Teraz jest 8 proc. niżej - w poniedziałek spadł w okolice 67 tys. dol.
Od marca kurs bitcoina porusza się po torze wyznaczonym przez dwie granice (55 tys. dol. - 70 tys. dol.) i nie może na dłużej zameldować się w okolicach dawnego rekordu. Dzieje się to pomimo świetnego startu bitcoinowych ETF-ów.
W ciągu 10 miesięcy fundusze śledzące kurs bitcoina zanotowały rekordowe wpływy.
20 mld dol. w bitcoinowych ETF-ach
Rekordowy okazał się zwłaszcza ubiegły tydzień, kiedy fundusze wzbogaciły się o 2 mld dol. Dlatego środowisko kryptowalut przez weekend żyło nadzieją, że bitcoinowi uda się wyznaczyć nowe rekordy. Niestety, nic takiego się nie wydarzyło. Jednym z powodów jest niepewność związana z amerykańskimi wyborami.
„Jeśli Trump wygra, to kurs powędruje powyżej 100 tys. dol.”
Takiego zdania jest Erik Finman, bitcoinowy milioner. Polityka Trumpa ma być bardziej pro-inflacyjna i przyjazna kryptowalutom. 45. prezydent USA już wcześniej wypowiadał się przychylnie o bitcoinie:
Posiadacze kryptowalut hojnie wspierają jednak obu kandydatów. Tylko w tym cyklu wyborczym wydali ponad 200 mln dol.
Czytaj więcej o bitcoinie:
Cyfrowe złoto przegrywa z prawdziwym
Bitcoin często bywa nazywany cyfrowym zlotem, ale to prawdziwe właśnie bije rekordy, na co wpływ ma niestabilność geopolityczna. Za uncję trzeba już płacić powyżej 2,7 tys. dol.
Podobnie zachowuje się srebro, które notowane jest najwyżej od 2012 roku.