Tocząca się od wielu tygodni zażarta rywalizacja Biedronki i Lidla o to, która sieć ma niższe ceny, stała się już zjawiskiem popkulturowym, ale nie można zapominać o prawnym wymiarze działań obu sieci. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów poinformował właśnie, że interweniował w sprawie nieczytelnych zasad i braku odpowiednich informacji o cenach w akcjach promocyjnych Lidla i Biedronki. Jeśli sieciom zostaną postawione zarzuty, będą im grozić wielomilionowe kary finansowe.
Prezes UOKiK-u Tomasz Chróstny przekazał za pośrednictwem PAP-u, że jego urząd przygląda się działaniom sieci sklepów Lidl i Biedronka pod kątem ewentualnego naruszania zbiorowych interesów konsumentów. Analizowane mają być także skargi konsumentów.
SMS-y Biedronki pod lupą UOKiK-u
Jeszcze w zeszłym roku UOKiK wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie rozsyłanych przez Biedronkę SMS-ów informujących klientów o promocjach. Badana jest nie tylko treść tych wiadomości, ale także kwestia udzielania zgód na kontakt w celach marketingowych.
To jeszcze nie wszystko, bo do prokuratury skierowano zawiadomienie dotyczące promocji alkoholu przez Biedronkę i Lidla, a także przez należącą do tego samego właściciela sieć Kaufland. Przypomnijmy, że sieci handlowe wprowadziły do sprzedaży półlitrową wódkę po 9,99 zł, co oznaczało cenę niższą niż sama kwota akcyzy za taką ilość alkoholu.
UOKiK prowadzi też działanie w sprawie nieczytelnych cen. Pod lupą urzędu są Lidl, Kaufland, Żabka, Dino, Netto, Carrefour i Auchan. Urząd wyjaśnia, że postępowanie w sprawie nieczytelnych cen ma na razie na celu sprawdzenie, czy są podstawy do postawienia tym sieciom zarzutów. Pracownicy UOKiK-u sprawdzają, czy sklepy eksponowały ceny produktów objętych promocjami z ostatnich 30 dni, a także ceny produktów sprzedawanych w wielopakach.
Więcej o sieciach handlowych w Polsce przeczytacie w tych tekstach:
Skierowaliśmy też do sieci handlowych wystąpienia miękkie. Najnowsze wobec sieci Biedronka dotyczy braku możliwości sprawdzenia, czy został naliczony rabat na produkty objęte promocją. Rabaty widoczne są dopiero na paragonie już po zapłacie. Wskazaliśmy również, że sposób prezentacji cen produktów na paragonie, na ekranach kas samoobsługowych i na ekranach przy standardowych kasach w sytuacji udzielenia kilku rabatów z różnych promocji, nie pozwala na ustalenie, czy rabat został prawidłowo naliczony. Otrzymywaliśmy w tej sprawie skargi konsumentów. Czekamy na wyjaśnienia od Jeronimo Martins Polska – mówi Tomasz Chróstny.
Prawo do rzetelnej informacji o cenie
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przypomina, że każdy konsument ma prawo do pełnej, rzetelnej informacji o cenie produktu czy warunkach promocji, a hasła reklamowe nie mogą wprowadzać w błąd. Cena produktu musi też być czytelna. UOKiK podkreśla, że konsument musi wiedzieć co i za ile kupuje.
Na zakupach warto porównywać ceny podobnych produktów. Ułatwia to podanie ceny jednostkowej (za litr, kilogram, 100 g). Wszelkie nieprawidłowości co do oznakowania ceny można zgłaszać do Inspekcji Handlowej lub UOKiK — radzi urząd.
Reklama porównawcza nie jest w Polsce zabroniona, ale firmy decydujące się na taką strategię komunikacyjną muszą uważać, by podawane przez nie informacje były prawdziwe, ponieważ w przeciwnym razie ryzykują złamanie zapisów ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Jak tłumaczył nam adwokat Krzysztof Witek z kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy, specjalizujący się w prawie ochrony konkurencji i zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, przedsiębiorcy pokrzywdzeni czynami nieuczciwej konkurencji mogą dochodzić swoich praw przed sądem.
Moim zdaniem zwykłe neutralne zestawienie ze sobą produktów dwóch konkurencyjnych przedsiębiorców nie narusza prawa. Dodanie jednak do takiego przekazu dodatkowych treści w rodzaju np. zwrotów deprecjonujących konkurenta może już wejść w sferę naruszenia prawa. W praktyce jednak każdy taki przypadek powinien być oceniany indywidualnie – podsumowuje mec. Krzysztof Witek.