REKLAMA

Rewolucja w L4. Ta zmiana sprawi, że miliony Polaków oszaleją ze szczęścia

Zwolnienia lekarskie L4 płatne przez ZUS od pierwszego dnia zwolnienia, do tego cały czas przewija się propozycja Lewicy, by zasiłek wynosił 100 proc. wynagrodzenia. Takie propozycje stawiają obowiązujący system na głowie, ponieważ znaczenie podnoszą atrakcyjność tego typu świadczeń. I w oczach pracowników, ponieważ dostaną 100 proc. pensji, ale także pracodawców, bo w wypłacaniu wynagrodzenia chorym wyręczy ich ZUS.

zwolnienie-lekarskie-zmiany
REKLAMA

Zwolnienia lekarskie L4 do zmiany. Już zaczęły się płacze i niepokoje, że rząd tyle się nagadał, ale po cichu odłożył do szuflady pomysł, że to Zakład Ubezpieczeń Społecznych zapłaci za L4 pracownika już od pierwszego dnia zwolnienia, tymczasem rząd wcale niczego nie odłożył, tylko liczy pieniądze, bo nie może być tak, że ZUS po prostu wyda dodatkową kasę i powiększy dziurę w swojej kieszeni. Skądś te pieniądze musi wziąć - skąd? Z waszych kieszeni.

REKLAMA

Ta obietnica padła już w listopadzie 2023 r., bo została zawarta w umowie koalicyjnej. Rząd zobowiązał się wówczas, że zmieni zasady gry i wynagrodzenie chorobowe pracownika już od pierwszego dnia L4 będzie wypłacał ZUS a nie pracodawca. Dziś zasada jest taka, że za pierwsze 33 dni w roku płaci pracodawca, a dopiero powyżej tego okresu chorobowe przejmuje ZUS. To byłaby wielka zmiana i rząd w ten sposób chciał uśmiechnąć się szczególnie do małych pracodawców. W styczniu przetoczyła się spora debata publiczna na temat tej reformy, a potem zaległa cisza.

Zmiany w L4. Ich koszt będzie gigantyczny

Z początkiem kwietnia przedsiębiorcy i organizacje ich reprezentujące jak Związek Przedsiębiorców i Pracodawców czy Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców zaczęły z nerwów popłakiwać, że ktoś tu wystrychnął ich na dudka, bo minęły miesiące i nic w sprawie reformy L4 nie słychać. Czyżby rząd się jednak wystraszył konsekwencji?

Nie byłoby to wcale takie dziwne, bo koszt tej zmiany byłby ogromny. Z danych Biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców wynika, że tylko w pierwszej połowie 2023 r. przedsiębiorcy wypłacili pracownikom wynagrodzenia chorobowe w wysokości 6,2 mld zł. W całym 2022 r. było to 10,9 mld zł i to są dokładnie te pieniądze, które dzięki reformie L4 zaoszczędziłyby firmy, ale z drugiej strony taka kwota obciążyłaby rachunek ZUS, a konkretnie Funduszu Chorobowego ZUS, który i bez tego jest dziś deficytowy.

Czyli co, pieniądze na spełnienie tej obietnicy wyparowały i tylko się niepotrzebnie przez kilka miesięcy nagadaliśmy? Ależ nie! Pieniędzy może i nie ma, ale reforma będzie. Rzecz w tym, ze skoro pieniędzy nie ma, to trzeba to dobrze policzyć i gdzieś je znaleźć. No i ministerstwo od miesięcy dokładnie liczy i analizuje. Co dokładnie analizuje? „Przepisy regulujących działalność orzecznictwa lekarskiego w ZUS i kontroli prawidłowości wykorzystywania zwolnień lekarskich”.

Więcej o zwolnieniach lekarskich przeczytasz na Bizblog.pl:

Mówiąc w uproszczeniu, szykuje nie tylko przejęcie chorobowego od przedsiębiorców przez ZUS, ale także uszczelnienie systemu, żeby tych L4 po prostu było mniej, za to więcej i to skutecznych kontroli, które wyłapią naciągaczy.

Tak na marginesie, ministerstwo z pewnością zdaje sobie sprawę, że taka zmiana zasad gry rodzi dodatkowe ryzyko - już nie tylko pracownicy mogą nadużywać L4, ale i pracodawcy, skoro za nie nie płacą, bo wysłanie pracownika na L4 może stać się dla niektórych nieuczciwą metodą optymalizacji kosztów działalności, kiedy akurat mają przestoje w interesie.

Kontrole L4 sprawią, że to nie będzie urlop

Zostańmy jednak przy pracownikach, bo tu jest co kontrolować. Liczba kontroli zwolnień lekarskich rośnie nam w Polsce tak czy inaczej. Wystarczy wspomnieć, że tylko w I kwartale 2024 r. ZUS cofnął albo obniżył świadczenia chorobowe na kwotę 58 mln zł. A zaledwie kwartał wcześniej było to 48 mln zł.

Przypomnę, że Monika Szafrańska niedawno pisała w Bizblog, że Polacy biorą L4 jak cukierki, a wykorzystywanie zwolnień lekarskich do innych celów niż chorobowych jeszcze kilka lat temu wynosiło w Polsce 30 proc., teraz jest to 35 proc.

REKLAMA

No i jest jeszcze jedno ryzyko. Co szykuje resort pracy, jeszcze niewiele na ten temat wiadomo, ale w debacie publicznej przewijają się różne pomysły dotyczące zmiany wysokości chorobowego.

Dziś pracownik na L4 otrzymuje 80 proc. pensji. Przypomnę, że Lewica szła do wyborów z hasłem, by podnieść ten poziom do 100 proc. pensji, ale z kolei eksperci mają raczej pomysł, by obniżyć go do 50 proc., bo to w końcu jednak zasiłek. Albo chociaż podnosząc do 100 proc., zastrzec, że pierwsze kilka dni to 50 proc. wynagrodzenia. Żeby się nie skończyło na tym, że L4 będzie jak płatny urlop - na wakacje w tym czasie nie pojedziesz, bo ściślejsze kontrole ZUS od razu cię złapią, ale poleżeć na kanapie z książką zawsze można.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA