Narobiliśmy sobie grochu z kapustą w Polsce, bo wymyśliliśmy kiedyś, że wystarczy odprowadzić przez całe życie jedną składkę emerytalną, żeby zyskać status emeryta. Efekt? ZUS musi wypłacać kobiecie z Biłgoraja co miesiąc 2 grosze emerytury, a obsługa tego świadczenia kosztuje 100-150 zł. I nie można tych 2 groszy kobiecie odmówić, bo wywołałoby to serię katastrofalnych konsekwencji. To nie jest odosobniony przypadek, a najgorsze, że takich świadczeń z roku na rok jest coraz więcej.

Z emeryturami groszowymi mamy problem od lat i od lat politycy nic z tym nie robią. A w międzyczasie skala zjawiska rośnie w zastraszającym tempie. Jeszcze na koniec 2015 r. liczba emerytów, którzy otrzymywali z ZUS emeryturę niższą niż minimalna sięgała zaledwie 76 tys. osób, w 2024 r. już 456 tys., czyli w ciągu dekady ta armia urosła sześciokrotnie.
System ma lukę. Robienie jaj z ZUS
Ale nie, to jeszcze nie są wszystko ludzie z klasycznymi emeryturami groszowymi. Za groszowe uznajmy nie wszystkie te, które są niższe niż ustawowe emerytalne świadczenie, ale te, które nominalnie są niższe niż nawet koszt ich obsłużenia przez ZUS. A przypomnę, że poprzednia prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska, która walczyła publicznie, żeby coś z tym zrobić, ale politycy jej najwyraźniej nie słuchali, mówiła, że obsługa comiesięcznej wypłaty takiej groszowej emerytury kosztuje od 100 do 150 zł.
No to zerkam na ostatni dostępny raport ZUS i dowiaduję się, że aktualnie ZUS wypłaca 6,9 tys. świadczeń o wartości mniejszej niż 100 zł. W 2022 r. było ich 5,5 tys., a w 2018 r ok. 2 tys.
Przy okazji podrzucę, że świadczeń poniżej 500 zł jest 25,4 tys.
Czyż to nie jest robienie sobie jaj z systemu, zmuszając go do wypłaty 2 groszy co miesiąc? Te dwa grosze nie są przysłowiowe - tyle dostaje mieszkanka Biłgoraja, bijąc rekord najniższej emerytury wypłacanej przez ZUS. Drugie miejsce zajmuje kobieta z woj. kujawsko-pomorskiego ze świadczeniem w wysokości 6 groszy, a trzecie mieszkanka Torunia ze świadczeniem opiewającym na 26 groszy.
Te niskie świadczenia są konsekwencją niskiego stażu pracy na umowach, od których opłacane były składki emerytalne. 26 groszy jest konsekwencją 17 dni pracy przez całe życie, 2 grosze to konsekwencja jednego dnia pracy.
Więcej o emeryturach przeczytasz na w tych tekstach:
A wiecie, że jakoś na świecie wymyślili niegłupią zasadę, żeby ustalić minimalny próg przepracowanego czasu w życiu, żeby w ogóle nabrać uprawnień emerytalnych? Zwykle to 10-15 lat. W Polsce tę ideę lansowała prof. Uścińska, proponując choćby i pięć lat, bylebyśmy cokolwiek z tym zrobili. I nie zrobiliśmy. I nadal nie zrobimy.
Groszowe emerytury. Nikt nie będzie płakał po 2 groszach
Właśnie wiceminister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Sebastian Gajewski wyjaśnia w wywiadzie dla money.pl, że rząd nawet nie myśli o wprowadzeniu minimalnego okresu składkowego, żeby zyskać emeryturę, co wycięłoby emerytury groszowe. I wcale nie dlatego, że kilkudziesięciu tysiącom ludziom byłoby jakoś specjalnie smutno z powodu braku śmiesznych przelewów.
Sprawa jest dużo poważniejsza. Taki minimalny staż spowodowałby nie tylko brak żenującego przelewu co miesiąc, ale brak statusu emeryta dla tysięcy Polaków, a sam status jest bardzo cenny. Jak bardzo? Jest wart tyle co trzynastka i czternastka łącznie, czyli 1780,96 zł brutto razy dwa. Bo każdy, również ten, kto pracował w życiu jeden dzień i ma emeryturę w wysokości 2 groszy, ma prawo do pełnej trzynastki i czternastki raz w roku.
Ale to nie koniec, bo utrata prawa do jakiejkolwiek emerytury, choćby i najniżej, to również utrata prawa do świadczeń zdrowotnych czy do zasiłku pogrzebowego dla rodziny po śmierci seniora. Gdyby na przykład 25 tys. seniorów, których świadczenie dziś jest poniżej 500 zł, straciło te prawa, zrobiłaby się dzika awantura.
No więc tego już nie cofniemy. Jedyne, co w tej sprawie obiecuje wiceminister Gajewski, to zmiana formuły wypłat z comiesięcznych na cokwartalne albo jeszcze rzadsze. Tylko że słyszymy o takim rozwiązaniu od lat i też nikt palcem nie kiwnął.
Swoją drogą, nie rozumiem, dlaczego nie można napisać ustawy tak, żeby każdy senior po 60/65 roku życia miał prawo do świadczeń zdrowotnych, do zasiłku pogrzebowego, ale nie koniecznie do groszowej emerytury i tym samym do emerytalnej trzynastki i czternastki?
Przecież to tak, jakbym ja domagała się wypłaty trzynastej pensji, którą dostaje budżetówka, bo raz byłam w urzędzie, spędziłam tam osiem godzin, bo była straszna kolejka i sama sobie zrobiłam ksero dokumentów, choć powinien to zrobić urzędnik, ale miał akurat zepsutą firmową kserokopiarkę, więc wykonałam za niego jakąś urzędniczą pracę.