REKLAMA

Zostanie nam tylko szeptucha. To nie ZUS padnie, tylko NFZ

ZUS to nie żadna czarna dziura, w której giną pieniądze i państwo musi ciągle dosypywać miliardy, żeby cały system nie runął. Budżet ZUS aż w 85 proc. finansuje się ze składek. Tymczasem okazuje się, że budżet NFZ zaraz będzie zapełniany przez składki tylko w 67 proc., resztę muszą dołożyć politycy z budżetu, żeby się wszystko nie zawaliło. I co, dalej chcecie obniżki składki zdrowotnej?

Zostanie nam tylko szeptucha. To nie ZUS padnie, tylko NFZ
REKLAMA

Wyliczenia pokazujące, jak ogromną mamy dziurę w systemie ochrony zdrowia pochodzą z raportu przygotowanego przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – PZH, Instytut Finansów Publicznych i Federację Przedsiębiorców Polskich raportu „Luka finansowa systemu ochrony zdrowia w Polsce – perspektywa 2025–2027”. I dotyczą one przyszłości, ale tej najbliższej. 

REKLAMA

NFZ zjadł już wszystkie oszczędności i idzie w przepaść 

Bo dziś jeszcze niewprawne oko może nie zauważyć, że coś jest nie tak. To dlatego, że w trakcie pandemii, czyli w latach 2020-2022 NFZ wydawał mniej pieniędzy niż miał do dyspozycji i dzięki temu tworzyły mu się jakieś rezerwy.

Tylko że w 2023 r. niemal całość tych rezerw została przepalona. Mówiąc, wprost, to oznacza, że NFZ wykorzystywał wszystkie pieniądze, które na bieżąco zbierał, ale to było za mało, więc zjadł też poduszkę finansową, która kumulowała się przez dwa lata. 

Proces ten przyspieszyła nie tylko inflacja, bo podmiotom leczniczym też rosną ceny wszystkiego, ale też politycy, którzy w ostatnim czasie sporo namieszali w systemie finansowania. Podwyżki dla  pracowników systemu ochrony zdrowia to jedno, ale do tego doszły też zmiany polegające na przerzuceniu ciężaru finansowania niektórych zadań z budżetu na NFZ właśnie.

No i NFZ przestaje ten ciężar finansowy unosić.

Autorzy wspomnianego raportu wskazują, że jak tak dalej pójdzie, w najbliższych trzech latach w NFZ powstanie dziura wielkości 160 mld zł. Żeby uzmysłowić wam, ile to pieniędzy, to jest to cały tegoroczny budżet Polski na obronność, albo 2,5-krotność tego, co w tym roku wydamy na 800+.

Albo jeszcze inne porównanie: według wyliczeń ekspertów do 2027 r. ta dziura w ZUS stanowić będzie 1,5 proc. PKB, a poziom deficytu w finansach publicznych, do którego musimy zejść jako kraj objęty przez Komisję Europejską procedurą nadmiernego deficytu, to 3 proc. PKB. Robi wrażenie?

ZUS to przy NFZ bogata instytucja

Sławomir Dudek, prezes zarządu i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych, współautor raportu podkreśla w „Rzeczpospolitej”, że dotąd system ochrony zdrowia się bilansował, czyli wpływy ze składek wystarczały na pokrycie kosztów finansowania systemu i nagle wszystko się rozjechało.

I jeśli rzeczywiście dojdzie do tego najgorszego scenariusza i dziury wielkości 160 mld zł, rząd będzie musiał z budżetu dopytywać aż ponad jedną trzecią budżetu NFZ, bo ze składki zdrowotnej pokrywane będzie tylko 67 proc. potrzeb systemu ochrony zdrowia.

67 proc.! Jak bardzo to mało, widać, kiedy porównamy sytuację do tej w ZUS, tam składki finansują 85 proc. wydatków! I kto tu może prędzej zbankrutować?

Więcej o składkach ZUS przeczytasz na Bizblog.pl:

No to teraz możemy wrócić do pomysłu forsowanego przez Ryszarda Petru - ekonomicznej twarzy Polski 2050. Bo oto ekonomista od tygodni promuje pomysł, by składkę zdrowotną obniżyć i to nie tylko przedsiębiorcom, ale i pracownikom etatowym. Na dniach złoży nawet projekt ustawy w tej sprawie.

Pozostaje już tylko dodać dwa do dwóch: państwo nie może zwiększać dotacji dla NFZ, bo nadmierny deficyt, składki przedsiębiorców i pracowników miałby zostać jeszcze zmniejszone, choć już dziś nie wystarczają na finansowanie systemu ochrony zdrowia. To jak myślicie, co stanie  się z dostępem do lekarza? Zostanie tylko szeptucha.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA