Po dwumiesięcznych zjazdach złoty znów zaczął robić furorę na rynku walutowym, zdobywając uznanie jako najmocniej zyskująca waluta. Czy utrzyma się w formie do końca roku i czy wreszcie strąci dolara poniżej 4 zł?
Złoty w minionych dwóch miesiącach był skrajnie rozchwiany. Do dużej zmienności notowań wszyscy zdążyliśmy się przyzwyczaić, ale tym razem wiodącym źródłem wahań stały się czynniki krajowe. We wrześniu polska waluta gwałtownie traciła po niespodziewanie ostrym rozpoczęciu cyklu obniżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej - przypomina Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
W październiku było odrobinę lepiej, bo złoty zaczął odrabiać straty, gdy kolejny ruch RPP okazał się bardziej ostrożny. Natomiast do boju ruszył w reakcji na wynik wyborów parlamentarnych. Wówczas nastąpiło prawdziwe tąpnięcie i w efekcie euro i dolar w październiku tanieją o 4-5 proc. Z kolei złoty błyszczy na arenie międzynarodowej jako najmocniej zyskująca waluta na świecie.
Polityka wstrząsnęła nieco rynkiem walut
Kurs euro, który kilka tygodni wcześniej zbliżał się do 4,70 zł, runął w kierunku letniego, wieloletniego dna usytuowanego w okolicy 4,40 zł. W ten sposób inwestorzy zareagowali na perspektywę szybkiego odblokowania finansowania dla Krajowego Planu Odbudowy po uformowaniu rządu przez proeuropejską opozycję - komentuje Sawicki.
I wskazuje, że rynek zaczął obstawiać na dość mglistą perspektywę mniej łagodnej polityki fiskalnej i pieniężnej, a na razie nawet nie wiemy, kto zostanie powołany przez prezydenta na stanowisko premiera.
Polityczna niepewność może utrzymywać się niemal do końca roku. Jednocześnie spodziewamy się, że w listopadzie Rada Polityki Pieniężnej dokona redukcji stopy referencyjnej NBP na trzecim posiedzeniu z rzędu i zetnie ją do 5,50 proc. - stwierdza ekspert.
Złoty nadal będzie się umacniał?
Bartosz Sawicki zwraca również uwagę, że konflikt na Bliskim Wschodzie i rozchwiane światowe rynki, prawdopodobnie ograniczą umacnianie się złotego względem euro w końcówce roku.
Spodziewamy się, że EUR/PLN zamknie rok w okolicy 4,50, czyli minimalnie powyżej obecnie notowanych poziomów - prognozuje ekspert.
Natomiast dobre wieści są takie, że może potanieć za to amerykańska waluta. Jednak o dolarze poniżej 4 zł jeszcze sobie pomarzymy.
Na papierze wszystko sprzyja dolarowi. Gospodarka pędzi. Wciąż tli się szansa, że Fed nie zakończył cyklu podwyżek, a wojna na Bliskim Wschodzie popycha inwestorów w kierunku defensywnych walut. Mimo to dolar ewidentnie stracił ostatnio rozpęd. USD nie był w stanie nabrać impetu ani po wyższych od prognoz odczytach inflacji, ani świetnych danych o sprzedaży detalicznej. Może to pokazywać, że amerykańska waluta w krótkim terminie stała się przewartościowana i wyczerpała przestrzeń do zwyżki. Rozpoczęte w połowie lipca ok. 7-proc. umocnienie dolara w relacji do koszyka głównych walut mogło być zbyt silne i gwałtowne - wyjaśnia analityk Cinkciarz.pl.
I wskazuje, że zmianie trendu mogą sprzyjać lepsze informacje z gospodarek Chin i Eurolandu.
Prognozy Cinkciarz.pl zakładają, że na koniec roku główna para walutowa EUR/USD znajdzie się w okolicy 1,09, dzięki czemu USD/PLN osunie się w kierunku 4,10 - mówi Bartosz Sawicki.
Więcej o kursach walut przeczytasz na Bizblog.pl:
Co z kursem franka szwajcarskiego?
Ekspert zwraca uwagę, że frank szwajcarski wyraźnie wyróżnia się na tle pozostałych głównych walut.
Szwajcarska waluta potaniała ostatnio znacznie mniej niż euro, dolar i funt i wysunęła się na pozycję tegorocznego lidera w gronie walut gospodarek rozwiniętych. EUR/CHF znacznie bliżej ma do ubiegłorocznych, rekordowo niskich poziomów, aniżeli do parytetu czyli bariery 1,0. Kurs CHF/PLN co prawda zanurkował w kierunku 4,60, ale szybko powrócił w okolice 4,70 - wyjaśnia.
Jego zdaniem w szerszym horyzoncie szwajcarskiej walucie niełatwo przyjdzie utrzymanie ostatniej zwyżki.
Inflacja została szybciej opanowana niż w strefie euro, Wielkiej Brytanii czy USA. Szwajcarski Bank Narodowy już we wrześniu zaskoczył, rezygnując z podwyżki stóp procentowych z 1,75 do 2 proc., a utrwalenie się dynamiki CPI poniżej 2 proc. r/r będzie sprzyjać łagodzeniu nastawienia i odchodzeniu od preferencji, by silny frank pomagał w walce z presją cenową - zauważa Sawicki.
I twierdzi, że póki co ku szwajcarskiej walucie popycha inwestorów geopolityczna niepewność.
Tak długo, jak nie dojdzie do deeskalacji napięcia na Bliskim Wschodzie, frank będzie uparcie pozostawać drogi. Choć uważamy, że w horyzoncie kilku miesięcy kurs CHF powinien być spychany poniżej 4,50 zł, a szwajcarska waluta kosztować mniej niż euro, to w końcówce roku może być trudno o mocniejszy spadek jej notowań aniżeli do 4,65 zł - prognozuje Bartosz Sawicki.