Zazwyczaj cisza wita i cisza też żegna ratowników górniczych. Za każdym razem powtarzają, że idą po żywych. Dawniej byli legendą, której każdy schodził z drogi. Ale okazuje się, że jesteśmy już w zgoła odmiennych czasach. Nie dość, że młodych ratowników jest z roku na rok coraz mniej, to w dodatku spółki górnicze traktują ich coraz bardziej per noga. Dobrze to widać przy okazji podpisywania porozumień płacowych i porównywania ich pensji do zarobków górników. Za każdym razem, z dużą dozą prawdopodobieństwa, ratowników górniczych najlepiej szukać na dole tych zestawień, z najmniejszą podwyżką. O ile takie porozumienia podpisali, z czym różnie bywa.
Ratownicy górniczy z PGG nie podpisali porozumienia płacowego. Wszystko przez to, w jaki sposób potraktowała ich przy tej okazji spółka. Wyższe zarobki górników miały dotyczyć całej załogi, ale jak się potem okazało wcale nie po równo. Górnikom przodowym i strzałowym podwyższono dodatek o 100 proc., ale na przykład ratownikom górniczym tylko o 30 proc., czyli z 300 do 400 zł. Co gorsza: inne dodatki, w tym za udział w akcji ratowniczej, pozostały w niezmienionej kwocie od 14 lat.
Dlatego nasza organizacja nie podpisała tego porozumienia, gdyż uważamy, że jest rażąco niesprawiedliwe. Pytam zatem, kim dla pracodawców są ratownicy górniczy? Czy takie traktowanie nas ma coś wspólnego z szacunkiem i uznaniem naszej pracy, o której tak często się wypowiadają? - zastanawia się w rozmowie z serwisem netTG.pl Paweł Wyciślok, przewodniczący Związku Zawodowego Ratowników Górniczych w Polsce.
Zarobki górników: ratowników chyba mają za gorszy sort
Ratownicy wykazują, że wartości ich dodatków z 2009 r. mają się obecnie do rzeczywistości jak pięść do nosa. Chodzi o dodatek ratowniczy w kwocie 300 zł i godzinową stawkę za udział w akcji ratowniczej na poziomie 24 zł.
Tych dodatków ratowniczych tak właściwie już nie ma, gdyż zostały przez te 14 lat pożarte przez inflację - mówi wprost Paweł Wyciślok.
W Tauron Wydobycie niedawno doszli do porozumienia z ratownikami, którym dodatek wzrósł o całe 40 zł, a stawka za udział w akcji spuchła o raptem 6 zł. W JSW trwają właśnie w tej sprawie negocjacje, ale ciągle brak rozstrzygnięć. Nie wiadomo też co z ratownikami z Węglokoksu Kraj, którzy również czekają na waloryzację od 2009 r.
Kruszą się szeregi, brakuje nowych chętnych, a pracy nie ubywa
Ale zamrożone od 14 lat dodatki to niejedyne zmartwienie ratowników górniczych. Okazuje się też, że jest ich coraz mniej, a nowi chętni wcale nie ustawiają się w kolejce.
W niektórych kopalniach, nie tylko w Polskiej Grupie Górniczej, ale również w pozostałych spółkach węglowych, brakuje chętnych kandydatów do ratownictwa górniczego. Pracodawcy wiedzą o tym zjawisku, gdyż problem był wielokrotnie zgłaszany przez naszą organizację podczas posiedzeń Zespołu ds. Ratownictwa Górniczego przy Wyższym Urzędzie Górniczym w Katowicach - przekonuje szef Związku Zawodowego Ratowników Górniczych w Polsce.
Zdaniem związkowca przyczyna takiego zjawiska jest tylko jedna: młodzi do ratownictwa się nie garną, bo żenująco niskie są dodatki ratownicze, które przecież od zawsze przyznawane były z szacunku dla wykonywanej pracy, ale również jako motywacja do wstępowania do drużyn ratowniczych. I przez te wakaty inni muszą też pracować ponad miarę.
Aby zapewnić pracującej załodze kopalni wymagane bezpieczeństwo, ratownicy górniczy pełnią dyżur w pogotowiu ratowniczym przez 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. W kopalnianych stacjach ratownictwa górniczego, w których stan osobowy jest niski, ratownicy górniczy, aby zapewnić codzienne obłożenie zastępów ratowniczych, częstokroć pracują niemalże przez cały miesiąc. To nie powinno mieć miejsca - nie ma cienia wątpliwości Paweł Wyciślok.