REKLAMA

Życie medyka w Polsce. Rząd dał dodatek, to szpitale oferują krajowe minimum

Tymczasowy szpital w Białymstoku kończy przygotowania do przyjęcia pierwszych pacjentów i intensywnie rozgląda się za personelem. Na oferty prezentowane na stronie z politowaniem spojrzałaby jednak nawet przeciętna kasjerka.

Życie medyka w Polsce. Rząd dał dodatek, to szpitale oferują krajowe minimum
REKLAMA

Od 2255 zł do 2360 zł brutto – na takie miesięczne wynagrodzenie brutto mogą liczyć ratownicy medyczni, którzy zatrudnią się w szpitalu tymczasowym powstającym właśnie przy oddziale zakaźnym Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Placówka ma zostać oddana do użytku w pierwszej połowie grudnia i zwiększy liczbę łóżek covidowych o 90 miejsc.

REKLAMA

Szpital oferuje czasowy system wynagradzania ze stawką miesięczną. Ponieważ wspomniana kwota nie sięga nawet do progu płacy minimalnej, ratownicy dostaną wyrównanie do 2600 zł brutto. To stawka nie tylko niższa od zarobków przeciętnego kasjera w Polsce (a ta grupa zawodowa od lat uchodzi za pewnego rodzaju miernik, do którego odnoszą się przedstawiciele innych profesji), który zarabia już w granicach 3,5-4 tys. zł brutto, ale także od średniego wynagrodzenia ratowników medycznych w Polsce.

Według serwisu wynagrodzenia.pl mediana rynkowa dla ratowników wynosi 3610 zł brutto. Poniżej 2900 zł brutto ma zarabiać tylko co czwarty przedstawiciel tego zawodu. Oznaczałoby to, że w środku pandemii, w sytuacji w której polskie szpitale cierpią na chroniczny niedobór rąk do pracy, nowi pracownicy mogą liczyć na jedne z niższych stawek na rynku. Jednocześnie ratownicy wraz z diagnostami i lekarzami stali się dzisiaj zdecydowanie najważniejszymi pracownikami służby medycznej w Polsce.

Co więcej, podstawowa pensja nie jest wzbogacona o żadne benefity. Zatrudniony nie może liczyć na zwrot kosztu przejazdu do Polski, wyżywienie czy zakwaterowanie. To sprawia, że oferta staje się akceptowalna wyłącznie dla osób mieszkających w samym Białymstoku lub okolicach.

Wśród aktualnych ofert szpitala klinicznego, stanowisko ratownika jest też jednym z najgorzej opłacanych. Na wyższe wynagrodzenie (według ogłoszenia od 2600 zł brutto wzwyż) mogą liczyć portierzy, sekretarki, pracownicy działu kadr i salowe.

Podobnie kwestia wynagrodzeń ma się w wielu placówkach medycznych w Polsce. Za minimum krajowe chętnie zatrudnia również m.in. Szpital Wojewódzki w Bełchatowie, Zdecydowanie lepiej można za to zarobić w prywatnych lecznicach, które na start oferują między 3 tys. a 4 tys. zł brutto miesięcznie.

Sytuacje ratuje rządowy dodatek

Od 1 listopada pracownikom medycznym zajmującym się pacjentami z koronawirusem przysługuje dodatek w wysokości 100 proc. nominalnego wynagrodzenia. Ministerstwo Zdrowia potwierdziło, że nowe świadczenia poza lekarzami, obejmują również m.in. ratowników medycznych i diagnostów laboratoriów szpitalnych.

REKLAMA

Jak widać, szpitale już znalazły sposób, by to wykorzystać. Skoro ratownik medyczny dostanie od NFZ kolejne 2600 zł, to łącznie wpadnie mu 5200 zł brutto. Czyli zdecydowanie więcej niż zarabiał czy mógł zarobić do tej pory. W teorii nie ma więc żadnego problemu.

I tylko statystyki dotyczące stosunku pracowników medycznych do pracy nad Wisłą dziwią coraz mniej. Według Uniwersytetu Ekonomicznego co ósmy lekarz chce odejść z zawodu lub wyjechać z kraju. Trudno by było inaczej, skoro nawet w trakcie pandemii polscy medycy są robieni w konia na każdym kroku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA