Polscy producenci jaj pod ścianą. Całkowity zakazu chowu klatkowego będzie ich słono kosztować
Po wakacjach Komisja Europejska chce przedstawić projekt regulacji, który ma zabronić chowu klatkowego w Unii Europejskiej. A ponieważ polskie stado kurek niosek jest drugie co do wielkości po Niemczech, to Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi dwoi się i troi, żeby wejście w życie tych przepisów maksymalnie opóźnić. Resort uważa, że okres przejściowy powinien wynieść co najmniej 15 lat. Lepiej jednak przygotować się na to, że zakaz dla chowu klatkowego zacznie obowiązywać zgodnie z planem, czyli już od 2027 r. Polscy hodowcy muszą do tego czasu zdążyć ze zmianami.
Chyba będziemy mieć kolejną awanturę na linii Warszawa - Bruksela. Tym razem chodzi o zakaz dla stosowania klatek, praktyk okaleczania i ograniczania paszy w celu zapewnienia dobrostanu hodowanych kurcząt brojlerów i kur niosek. A Polska jest na tym rynku całkiem poważnym graczem. Nasze stado kur niosek liczone jest na ok. 51 mln ptaków, z czego aż więcej niż 76 proc. hoduje się w klatkach. Przedsiębiorcy z branży hodowlanej przekonują, że taka zmiana prawa w pierwszej kolejności będzie oznaczać dla nich wzrost kosztów. To z kolei uderzyłoby w ich konkurencyjność. Nic więc dziwnego, że resort rolnictwa trzyma cały czas rękę na pulsie.
Polska z uwagą obserwuje aktualne tendencje w zakresie utrzymywania zwierząt gospodarskich w warunkach podwyższonego dobrostanu w krajach UE i analizuje możliwości wdrożenia tych metod w warunkach polskich - twierdzi MRiRW.
Zakaz chowu klatkowego: okres przejściowy to 15 lat?
Zgodnie z jedną ze zleconych przez resort ekspertyz, budowa systemu wolnowybiegowego dla kur niosek w stadzie liczącym co najmniej 3000 sztuk, to kwota ponad 765 tys. zł netto. Z kolei przejście z systemu klatkowego na chów ściółkowy będzie oznaczać wzrost kosztów bezpośrednich o 11 proc., a na system wolnowybiegowy - o 23 proc. Dlatego Polska chce, żeby obowiązywał dosyć długi okres przejściowy między nowelizacją tych przepisów.
Zgodnie z ekspertyzą okres przejściowy na dostosowanie produkcji jaj do zakazu utrzymywania kur niosek w klatkach powinien wynosić minimum 15 lat - informuje MRiRW.
Wcześniej eksperci z Credit Agricole w najnowszym kwartalniku Agromapa policzyli, że szacowany koszt transformacji polskiego sektora produkcji jaj stanowi ok. 28 proc. wartości rocznej krajowej produkcji jaj. Po wprowadzeniu już w życie tego klatkowego zakazu, producenci jaj będą mogli zdecydować się na trzy alternatywne systemy chowu: system ściółkowy, chów na wolnym wybiegu oraz chów ekologiczny.
Uważamy, że podejmując decyzje dotyczące zmiany systemu chowu z uwagi na konieczność likwidacji chowu klatkowego producenci będą decydować się przede wszystkim na kolejny najtańszy system chowu, jakim jest system ściółkowy - przekonują analitycy Credit Agricole.
Całkowity koszt transformacji polskiego sektora jaj z systemu klatkowego do systemu ściółkowego wyniesie, zdaniem ekspertów Credit Agricole, ok. 1,7 mld zł, czyli ok. 550 mln zł co roku w latach 2024–2026.
Zdrowe zwierzęta to lepszy produkt i też lepszy dochód
Ale wcale też nie jest tak, że zakaz chowu klatkowego to tylko i wyłącznie lista strat i dodatkowych kosztów. Akcentuje to raport Odejście od chowu klatkowego zwierząt gospodarskich w Polsce. Koszty i korzyści. Analiza społeczno-ekonomiczna autorstwa Jarosława Urbańskiego z Zachodniego Ośrodka Badań Społecznych i Ekonomicznych (ZOBSiE). W opracowaniu czytamy, że hodowla klatkowa na dotychczasowych zasadach powoduje m.in. przenawożenie wód, w tym Morza Bałtyckiego; emisję gazów cieplarnianych; emisję wielu szkodliwych substancji do wód, gleby i powietrza; emisję odorową, oddziałującą na otoczenie mieszkalne terenów wiejskich o dużej koncentracji hodowli, powodując m.in. obniżenie wartości nieruchomości mieszkalnych o minimum 30–50 proc.; powoduje też zagrożenie epidemiczne i epizootyczne jak afrykański pomór świń (ASF) oraz ptasia grypa (HAIP). Natomiast brak systemu klatkowego to też szansa na wyższy dochód.
Większy komfort bytowy zwierząt na fermach to często: redukcja upadków, ograniczenie występowania chorób – obniżenie ilości stosowanych leków i w generalnej perspektywie uzyskiwanie produktów o wyższej jakości - wskazuje ekspertyza MRiRW.