Wraca stary patent na otwarte sklepy w niedziele. Biedronka się wycofała, inna sieć poszła na całość
To nieprawda, że Polacy nie lubią czytać. Lubią, tylko muszą mieć na to czas i miejsce. Przedstawiciele Grupy Eurocash przekonują, że nasi rodacy najbardziej lubią oddawać się lekturom w sklepach spożywczych, najlepiej w ostatni dzień tygodnia. A skoro tak, to grzechem byłoby zamknąć przed nimi drzwi.
Wygląda na to, że statystyki dotyczące czytelnictwa w Polsce zbierane przez Bibliotekę Narodową są mocno niedoszacowane. Wynika z nich, że od kilku lat dwie trzecie Polaków nie czyta książek w ogóle. To kompletnie niewiarygodne dane biorąc pod uwagę, że beletrystyka staje się właśnie kołem zamachowym polskiego handlu.
O co chodzi? Jeden z franczyzobiorców Delikatesów Centrum (marka należy do Grupy Eurocash wraz z m.in. Lewiatanem, 1minute i abc) zaczął otwierać sklepy w niedziele niehandlowe. "Wiadomości Handlowe" piszą, że część placówek za pośrednictwem mediów społecznościowych zapraszało klientów do swoich czytelni.
Spółka Rogala ma pod sobą około 100 sklepów
Wszystkie obrandowane logo Delikatesów Centrum. Firma zdecydowała się więc na zabieg, o którym jej branżowi konkurenci tylko przebąkiwali.
Przypomnę tylko, że największą awanturę wywołała Biedronka, próbując w sierpniu ubiegłego roku otworzyć swoje sklepy właśnie za pomocą metody na czytelnię. Ostatecznie sieć wycofała się z tego pomysłu dosłownie za pięć dwunasta i mimo rozstawienia standów z książkami nigdy już do niego nie powróciła.
Franczyzobiorca Delikatesów Centrum takich rozterek nie ma
Spółka skorzystała z wyjątku, który pozwala na handel w niedziele, jeżeli placówka prowadzi w tym czasie działalność kulturalno-oświatową. Ale czy postawienie kilku stolików i położenie na nim książek spełnia te wymagania? WH zapytały Grupę Eurocash o stanowisko w tej sprawie i okazało się, że nikt nie widzi problemu.
Ba, rzecznik grupy mówi nawet, że utworzenie czytelni odpowiada "na potrzeby kulturalno-społeczne jej lokalnych klientów, którzy odwiedzają placówki tej firmy od lat". Jak widać wielu rzeczy nie wiemy jeszcze o klientach sklepów spożywczych, którzy latami musieli wyczekiwać na upragnioną czytelnię, w której będzie można się rozsiąść akurat w niedzielę. Oblegane przez Polaków miejskie biblioteki są wtedy zamknięte, a ulubiony sklep wyciąga pomocną dłoń. Jak miło.
Ze słów rzecznika Grupy Eurocash wynika zresztą, że tworzy nam się nowy trend. W odpowiedzi padają bowiem zdania o wychodzeniu naprzeciw zmieniającym się potrzebom lokalnych społeczności, co ma zapewniać sklepom konkurencyjność. Szkoda, że to stwierdzenie nie zostało doprecyzowane. Jak myślicie, co miał na myśli mówiąc o konkurencyjności? Chodzi o bitwę na tytuły i dostęp do popularnych dzienników, czy raczej o fakt otwarcia obok czytelni hali z szerokim asortymentem warzyw i mięs na niedzielny obiad?