I prysł mit prymusa NATO. Zobaczcie, na co idą pieniądze przeznaczone na polską armię
Polska chlubi się, że wydaje 2 proc. PKB na zbrojenia, tak jak wymaga od swoich członków NATO. Tylko ta polska duma trochę pęka, jak się zajrzy do środka, bo na szkolenia to my wydawaliśmy grosze, na modernizację zdecydowanie za mało, za to prawie jedna piąta całego budżetu na armie szło na świadczenia dla emerytów. A teraz Jarosław Kaczyński skokowo chce podnieść wydatki na armię do 3 proc. PKB. Skąd on na to weźmie pieniądze?
Członkowie NATO są zobowiązani wydawać 2 proc. PKB na armię. Ale przez lata wiele krajów miało to w nosie, co zresztą – tu akurat słusznie – wypominał im niegdyś prezydent USA Donald Trump, bo to głównie jego kraj brał na siebie ciężar finansowy utrzymania NATO.
USA wydają na ten cel znacznie więcej niż wymagane 2 proc. - 3,7 proc., tymczasem Niemcy zaledwie 1,4 proc., Włosi 1,6 proc., a w gronie dużych europejskich krajów jedynie Francja się nie kompromitowała, wywiązując się ze swoich zobowiązań wobec NATO i wydając 2,1 proc. PKB.
No i Polska. Lubiliśmy się tym chwalić, że wydajemy na zbrojenia 2,2 proc. PKB w przeciwieństwie do naszych sąsiadów.
Tylko to wcale nie jest równoznaczne z tym, że nasza armia jest nowoczesna i odpowiednio dofinansowana. Wystarczy spojrzeć, na co dokładnie szły te pieniądze. A jak zauważa Polski Instytut Ekonomiczny, mała część tych środków jest przeznaczana na modernizację wojska.
Wydatki majątkowe w 2020 r. stanowiły ok. 30 proc. nakładów w łącznym budżecie Ministerstwa Obrony Narodowej, a wydatki szkoleniowe kolejne 15,1 proc. Duży udział w budżecie MON stanowią wydatki na świadczenia pieniężne, tj. emerytury dla żołnierzy (18,2 proc.), które nie przekładają się bezpośrednio na potencjał militarny
– wskazuje PIE.
A więc niemal jedna piąta budżetu jest przeznaczana na emerytury tych, którzy już nas nie bronią i to nawet mniej niż pieniądze wydane na szkolenia tych, na których obecnie opiera się nasze bezpieczeństwo.
Kaczyński niespodziewanie ogłasza wielkie dofinansowanie armii
Po ataku Rosji na Ukrainę cała Europa się obudziła i zacznie się zbroić, bo zrozumiała, że Rosja w ostatnich latach nie spała i wydawał na zbrojenia 4,3 proc. swojego PKB. Na szczęście nie spała też Ukraina, która na zbrojenia przeznaczała niewiele mniej - 4,1 proc. - choć to w liczbach bezwzględnych ciągle 10-krotnie mniej niż Rosja.
Gonić te wydatki chce również Polska, która od jesieni pracuje nad ustawą o obronie ojczyzny, która zakłada, że polska armia miałaby się podwoić liczebnie do 300 tys. żołnierzy. Prace nad projektem po ataku Rosji przyspieszyły, a w czwartek nabrały nawet rumieńców.
Polska będzie wydawać na wojsko 3 proc. PKB już 2023 roku
– zapowiedział w Sejmie Jarosław Kaczyński, prezes PiS i wicepremier ds. bezpieczeństwa.
Dlaczego mówię o rumieńcach? Bo jeszcze trzy dni temu ów projekt ustawy zakładał, że Polska będzie zwiększać wydatki na armię wolniej. Plan był taki: 2,3 proc. PKB w 2023 r. i 2,5 proc. w 2024 r.
3 proc. i to już w przyszłym roku to duży skok. Skąd wziąć na to pieniądze?
Projekt ustawy zakłada, że przy Banku Gospodarstwa Krajowego powstanie Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, który będzie zasilany m.in. wpływami ze skarbowych papierów wartościowych, obligacji BGK czy wpłat z budżetu państwa.
Tyle teoria - bardzo enigmatyczna. Bo właśnie nie jest jasne, czy rząd raczej zamierza się bardziej zadłużać, czy przemeblować budżet i wyskrobać trochę pieniędzy z innych miejsc.
A jeśli trzeba będzie jednak zabrać skądś, żeby dać wojsku?
Wyższe podatki, cięcia w 500+ czy w budżecie NFZ?
Jeśli chodzi o zakupy w armii, to dotąd nie bardzo nam to wychodziło. Mamy spore zapóźnienia. By móc to nadrobić, musimy podnieść podatki i zmienić strukturę wydatków. Potrzebujemy zatem zmian w naszej polityce makroekonomicznej. Mamy trudne czasy i trzeba się przygotować na jeszcze gorsze. Należy cofnąć obniżki oferowane w różnych tarczach, ujednolicić VAT
- mówi jeszcze niedawno dr Maciej Bukowski, ekonomista i prezes think tanku WISE Europa w wywiadzie dla portalu 300gspodarka.pl.
Podkreślał, że to trzeba robić jeszcze w tym roku.
Ale czy tylko tarcze antyinflacyjne i niższy VAT mogłyby zostać poświęcone na budżet obronny kraju? Zapytałam o to niedawno przy innej okazji Mateusza Urbana, makroekonomistę z Oxford Economics we Frankfurcie. I nie mam od niego dobrych wiadomości.
Jak tylko słyszę o podniesieniu wydatków na zbrojenia, to jestem prawie przekonany, że stanie się to kosztem planowanego wzrostu wydatków na zdrowie z 5 na 7 proc. PKB. Stracić kosztem zbrojeń może też edukacja i transformacja energetyczna
- mówił mi Urban.
Oberwać może się też programom socjalnym PiS.
Nie można ciąć ostro programów społecznych jak 500+, ale można go zmodyfikować, bo większość korzyści z rozszerzenia programu na 500+ trafiła głównie do 10 proc. najbogatszych Polaków i tu można szukać racjonalizacji wydatków. Można jej też szukać w system emerytalnym, bo pieniądze z 13. i 14. emerytury można wydać znacznie efektywniej
– wskazuje ekonomista.
A rozmawialiśmy tuż przed tym, jak Jarosław Kaczyński ogłosił, że na wojsko ma zamiar uzbierać 3 zamiast 2,3 proc. PKB.