A w efekcie na wszelki wypadek wolą nie odkładać na emeryturę samodzielnie w funduszach emerytalnych. Skutek będzie opłakany, bo dzisiejsi emeryci to krezusi w porównaniu do tego, co czeka na starość dzisiejszych 30-to i 40-to latków.
Nie ma znaczenia, czy zarabiasz dziś 1700 zł czy 6400 zł. Jeśli masz 30-40 lat, na starość emerytury i tak dostaniemy takie same: minimalne. To powinniście już doskonale wiedzieć, a jeśli nie, zapraszam do nadrobienia zaległości:
Wnioski są proste: możecie albo liczyć na to, że politycy nagle staną się odpowiedzialni i w porę naprawią system emerytalny, albo zacząć samodzielnie dbać o świadczenia na starość. W zasadzie, to żeby nie jeść gruzu, dobrze byłoby, żeby obie te rzeczy wydarzyły się jednocześnie.
Lepiej przejeść pieniądze teraz, bo później zabiorą
Problem w tym, że Polacy wcale nie palą się do uczestnictwa w długoterminowych planach emerytalnego oszczędzania. I wiemy to od lat. Od lat też wiemy, dlaczego tak się dzieje: dyplomatyczne wyjaśnienie brzmi „nie mają zaufania do państwa”. Bardziej wprost: rząd Donalda Tuska źle komunikował reformę OFE i mimo, że umarzając w 2014 r. obligacje z OFE, czyli mniej więcej połowę zgromadzonych w OFE środków, nic nikomu nie zabrał, Polacy są ciągle przekonani, że rząd ich okradł.
Dla jasności po raz setny na tych łamach przypominam: pieniądze, które zniknęły z kont OFE zostały zaksięgowane na waszych kontakt w ZUS, więc bilans się zgadza. Ale to ciągle do Polaków nie dociera i okazuje się, że 2014 r. był dla nich masową traumą. Jak dużą? Pokazują to badania Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.
„Nie jestem pewny, że nikt mi nie zabierze pieniędzy gromadzonych w emerytalnych instrumentach finansowych” - mówi aż 67 proc. Polaków, w tym 70,5 proc. kobiet i 64 proc. mężczyzn. Przecież to jest jakiś strasznie zbiorowy lęk!
Podobnie ten odsetek wygląda, jak zapyta się Polaków bardziej precyzyjnie, czy mają poczucie, że ich pieniądze w produktach emerytalnych są bezpieczne, bo politycy nie zmienią reguł gry. 67 proc. Obawia się, że jednak znowu zmienią, a wtedy oni stracą. Tylko 16 proc. Polaków nie obawia się, że politycy znów coś zachachmęcą, co doprowadzi do tego, że stracą oszczędności.
Dowiedz się więcej o PPK:
Ale ten lęk jest jeszcze szerszy, bo Polaków zapytano już nie tylko o władze, ale też o to, czy mają pewność, że instytucje finansowe dobrze zainwestują ich pieniądze na starość. No i tutaj też jest naprawdę źle: prawie 66 proc. Polaków nie jest pewna, czy ich środki są bezpieczne, bo mogą zostać źle zainwestowane.
Banki i fundusze nie powinny z nas zdzierać kasy
Ha! I tu warto, by instytucje finansowe same uderzyły się w pierś. Trauma Tuska tramą Tuska, ale czy wcześniej nie przerabialiśmy też czasem takiej historii, w której OFE pobierały tyle prowizji za zarządzanie naszymi pieniędzmi, ile im się zamarzyło i dopiero w 2004 r. rząd ograniczył ją do maksymalnie 7 proc.? A żeby było, jasne, 7 proc. fundusz zabierał niezależnie, czy zarabiał dla klienta, czy tracił. Jeszcze śmieszniej, że kilka lat później wszyscy zrozumieli, że to nadal grabież i maksymalne prowizje zostały ścięte do 3,5 proc. Czyli dało się.
Czy wówczas klienci oszczędzający na starość nie miel powodu poczuć się „krojeni”?
Instytucje finansowe chętnie zrzucają całą winę za niechęć Polaków do oszczędzania na starość na polityków PO, ale same też maja niemało za uszami.