REKLAMA

Wiatraki zastąpią rosyjską energię. Niestety nie Polsce, jeśli nie będzie liberalizacji zasady 10H

Rystad Energy szacuje, że w tym roku morska energetyka wiatrowa w Europie pobije dotychczasowe rekordy mocy. Tymczasem w Polsce wreszcie budzi się rząd i jeszcze w tym półroczu zapowiada nowelizację zasady 10H, która od lat bardzo skutecznie hamuje rozwój energetyki wiatrowej na lądzie. Ale eksperci jeszcze nie wiwatują. Wszak wcześniej takich zapowiedzi już kilka było.

energia-z-wiatru-raport-Ember
REKLAMA

Polski Bałtyk zmienia się powoli w wielki plac budowy, po tym jak rok temu zaczęła obowiązywać ustawa offshorowa otwierająca szeroko drzwi morskim farmom wiatrowym. Swoje turbiny chcą tu stawiać m.in. Orlen i PGE. Chętni są też zagraniczni inwestorzy. Pierwsze wiatraki na Bałtyku mają stanąć w 2024 r. Eksperci szacują na podstawie wydanych zezwoleń, że do 2030 r. na polskim morzu będzie 6 GW mocy, czyli więcej niż moc największej w naszym kraju Elektrowni Bełchatów (ok. 5,3 GW).

REKLAMA

Morska energetyka wiatrowa ma przyspieszyć w całej Europie. Rystad Energy wskazuje, że może osiągnąć w tym roku rekordowy poziom nawet 4,2 GW, bijąc dotychczasowe najlepsze osiągnięcie z 2019 r. (3,8 GW). W 2023 r. moc morskiej energetyki ma wzrosnąć do 7,3 GW, a w 2025 r. - do 8,6 GW. Eksperci wskazują, że tym samym zbliżamy się do końca chińskiej dominacji w morskich wiatrakach. W ubiegłym roku stanowiły one 85 proc. wszystkich światowych przyrostów mocy, a udział Europy wynosił jedynie 10 proc.

Wiatraki będą droższe. Przez pandemię i wojnę

Inwestorzy muszą jednak brać pod uwagę, że stawianie morskich turbin będzie teraz znacznie droższe niż jeszcze kilka lat temu. Przyczyny są dwie. Pierwsza to pandemia, która skutecznie przerwała łańcuchy dostaw. Wpłynęło to także na wzrost cen materiałów budowlanych. A rosyjska agresja na Ukrainie, czyli przyczyna nr 2, tylko ten trend wyraźnie wzmocniła. Polski Związek Pracodawców Budownictwa już w lutym br. alarmował o wzroście kosztów budowlanych o 30 proc. 

Teraz mowa jest również o odpływie pracowników z Ukrainy, co też może spowolnić budowlane (w tym te związane z wiatrakami) inwestycje. Do największych zagrożeń dołączyć ma też dynamika wynagrodzeń w budownictwie, które do połowy 2021 r. bardzo wyraźnie rosną, a także z miesiąca na miesiąc większy odsetek firm, które uznają niedobór materiałów za barierę działalności. Znacząco drożeją także wyroby stalowe w Polsce, m.in. blacha gorącowalcowana i pręt żebrowany. 

Rząd znowu zapowiada nowelizację zasady 10H

Te wszystkie problemy dotyczą też energetyki wiatrowej na lądzie. Ta polska boryka się dodatkowo jeszcze z fatalnymi regulacjami, czego świetnym przykładem jest zasada 10H (ustawa odległościowa), która obowiązuje od 2016 r. Zgodnie z nią nowe turbiny na lądzie muszą być oddalone od zabudowań mieszkalnych o dystans odpowiadający co najmniej 10-krotnej wysokości wiatraka wraz z łopatami. Zdaniem think-tanku Ember takie hamowanie energetyki wiatrowej koniec końców może uniemożliwić Polsce realizację unijnych celów klimatycznych do 2030 r.

REKLAMA

Podejść do nowelizacji przepisów, dzięki której samorządy terytorialne zyskują w tym zakresie większą autonomię (w zagospodarowaniach przestrzennych można byłoby brać pod uwagę mniejszą odległości od wiatraków, ale nie mniej niż 500 metrów) było już kilka. Rząd najpierw zapowiadał modyfikacje tych przepisów, a potem nic się nie działo. I właśnie jesteśmy świadkami kolejnej tego typu obietnicy. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA