Na rynkach nuda i marazm, bo Amerykanie szaleją na zakupach, ale nie na foreksie i giełdach, a łowiąc czarnopiątkowe promocje. Obym się mylił, ale gdy wrócą w nasze andrzejki, złoty może dostać nieźle w kość.

Złoty nie wygląda w piątek za dobrze, zwłaszcza do euro. Przed 10. rano dolar kosztował 3,7571, frank – 4,1448, a EUR – 4,4812. Około południa europejska waluta mocno szarpnęła w górę. Jej kurs wzrósł niemal 0,5 proc. do 4,49357.

Potem PLN zaczął odrabiać straty, ale że podobny ruch pojawił się jeszcze tylko na forincie, w świat poszła informacja, że waluty obu bratanków płacą za próbę zablokowania unijnego budżetu.

Złoty i forint w dół, czeska korona nie reaguje
Półprocentowy spadek PLN do EUR to żaden wielki dramat, ale jak uwagę zwraca w piątkowym komentarzu dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB, w wielu przypadkach waluty rynków wschodzących radzą sobie znakomicie, ale nie złoty.
Weto zaczyna psuć klimat dokoła złotego
Maciej Przygórzewski, główny analityk Currency One, już otwartym tekstem pisze, że utratę wartości PLN można łączyć z ryzykiem zawetowania budżetu przez Polskę i Węgry.
I dodaje, że dopóki groźby odcięcia pieniędzy nie staną się realne, zmiany na złotym nie powinny być zbyt silne.
No właśnie.
Na EURPLN zaczyna się dziać
W piątek pojawiły się dwie ważne informacje, które mogły uderzyć w złotego. W pierwszej media podały, że premier Morawiecki odpowiedział na list szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen ws. powiązania budżetu z praworządnością, podtrzymując gotowość zablokowania prac nad ramami finansowymi dla całej wspólnoty. W drugiej serwisy cytowały premiera Morawieckiego, który zrelacjonował swoją rozmowę z Angelą Merkel.
Potwierdziłem kanclerz Niemiec naszą gotowość do zawetowania nowego budżetu, jeżeli nie znajdziemy rozwiązania, które jest dobre dla całej UE, a nie tylko dla niektórych jej członków – oświadczył szef rządu.
Trudno się dziwić, że na złotym zaczyna się dziać, prawda?