REKLAMA
  1. bizblog
  2. Podróże

Wenecja za 5 euro, a turystów jeszcze więcej. To nie tak miało być

Turyści szturmują Wenecję i to pomimo wprowadzenia opłat, które miały ograniczyć nadmierną turystykę. Mimo że efektów płatnego wstępu do miasta jeszcze nie widać, wprowadzenie podobnego rozwiązania rozważa dziś urokliwe szwajcarskie miasteczko Lauterbrunnen.

23.05.2024
6:27
Wenecja za 5 euro, a turystów jeszcze więcej. To nie tak miało być
REKLAMA

Opłaty dla jednodniowych turystów obowiązują w Wenecji od 25 kwietnia.  W ten sposób miasto chce walczyć z nadmierną turystyką. Na razie to pilotaż: za bilety turyści płacą w wybrane 29 dni w roku (wyznaczone od 25 kwietnia do 14 lipca), gdy spodziewany jest największy ruch turystyczny. Za wstęp do miasta trzeba zapłacić 5 euro, a wcześniej zarejestrować się na specjalnej stronie. Wśród osób zwolnionych z opłat są m.in. dzieci poniżej 14 lat, mieszkańcy regionu Wenecja Euganejska, osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunowie. Ale i oni muszą zarejestrować swój pobyt przez internet.

REKLAMA

Mniej turystów? Przeciwnie

Choć rozwiązanie ma wielu zwolenników, krytykujący podnoszą, że opłaty nie będą miały większego wpływu na zatrzymanie napływu turystów i wyprowadzkę stałych mieszkańców. Krytykują też to, że zwolnieni z zakupu biletów i tak muszą dopełnić formalności i zarejestrować swój pobyt. W dodatku pomysłowi wczasowicze szukają sposobów, jak mogą obejść płatność. A że z opłat zwolnieni są ci turyści, którzy od mieszkańców Wenecji otrzymają specjalny kod, w internecie już kwitnie wymiana tego typu zaproszeń.

W dodatku, jak podaje Euronews, w ciągu pierwszych 11 dni obowiązywania opłaty za wstęp od 25 kwietnia do 5 maja miasto sprzedało 195 tys. biletów o łącznej wartości 977,4 tys. euro. Kwota ta znacznie przewyższyła oczekiwania urzędników, co oznacza, że bilety wcale nie zniechęciły turystów do odwiedzenia Wenecji.

Wprowadzenie biletów wstępu żałośnie się nie sprawdziło, ponieważ liczą się liczby, a bilet w żaden sposób nie zmniejszył napływu turystów. A wręcz przeciwnie, liczba przyjazdów jest większa w porównaniu z poprzednimi latami – powiedział podczas konferencji Giovanni Andrea Martini, radny opozycji.

Jako przykład podał, że 2 czerwca ubiegłego roku Wenecję odwiedziło 65 tys. osób, a 19 maja, czyli gdy obowiązywały już bilety, ponad 70 tys.

To rażąca porażka, która zmieniła otwarte miasto w zamknięte – grzmiał Giovanni Andrea Martini.

Choć na wnioski z Wenecji lepiej poczekać przynajmniej do momentu zakończenia pilotażu, o podobnym rozwiązaniu już dziś myśli kolejne miasteczko, które jest magnesem na turystów. Mimo trwającej we Włoszech burzliwej dyskusji wokół wprowadzenia opłat, w ślad Wenecji chce pójść popularne Lauterbrunnen. To położone w Alpach Szwajcarskich miasteczko słynie z tego, że wygląda jak z obrazka: idylliczny górski krajobraz, urokliwe domy, liczne wodospady.

Więcej o podróżach przeczytasz na Bizblog.pl:

Szwajcarskie miasteczko spogląda na Wenecję

Jak podaje Swiss Info lokalne władze Lauterbrunnen powołały grupę roboczą, która ma znaleźć rozwiązania ograniczające nadmierną turystyki. Powód? Liczącej 2,4 tys. mieszkańców wiosce obleganej przez turystów doskwierają zakorkowane i zaśmiecone przez odwiedzających gości ulice i galopujące stawki czynszów.

Według „Berner Zeitung” rozważana jest opłata w wysokości od 5 do 10 franków szwajcarskich, czyli od ok. 21,5 do 43 zł. Z tym że miałaby objąć tylko tych, którzy do szwajcarskiego miasteczka przyjeżdżają samochodem.

REKLAMA

Wyjątkiem będą goście, którzy zarezerwowali hotel lub wycieczkę, czy którzy przybędą środkami transportu publicznego – zaznaczył cytowany przez Swiss Info burmistrz Lauterbrunnen Karl Näpflin.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA