Przez przymrozki i bardzo zimny maj niektóre warzywa i owoce są na razie bardzo drogie. I w najbliższych tygodniach niewiele może się zmienić. Dlatego wizytując targowiska, lepiej dobrze zwrócić uwagę na tabliczki z cenami.

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z najchłodniejszym majem od wielu lat. Zdarzało się, że temperatura w ciągu dnia nie przekraczała 10 st. C, a opady deszczu – a nawet deszczu ze śniegiem – stały się codziennością. Do tego doszły kolejne przymrozki, przez które przyparci do ściany sadownicy wciąż liczą straty. Tylko na Mazowszu mają one sięgać nawet 90 procent upraw – zarówno warzyw, jak i owoców.
To już jest sezon w plecy. Pozostaje nam tylko dbać o to, aby utrzymać drzewa i krzewy na przyszłą wiosnę tak, żeby nie padły pod wpływem choroby, czy infestacji szkodników - przekonuje w rozmowie z TVP3 Warszawa Andrzej Kazulo, właściciel gospodarstwa sadowniczego w gminie Przesmyki.
Największy pech polegał na tym, że kwiecień był bardzo ciepły. To był piąty najcieplejszy kwiecień, licząc od 1951 r. Średnia temperatura była o 1,9 st. C wyższa od średniej wieloletniej dla tego miesiąca. A potem przyszedł zimny maj, jakiego - co podkreślają meteorolodzy - jeszcze w XXI wieku nie widzieliśmy. Efekt?
U mnie też wszystko czarne: czereśnie, wiśnie, śliwki nawet te dzikie. Morele duże też 4 cm, winogron, orzechy włoskie, kiwi i morwy. Bo za szybko wyrosły, bo było tak gorąco i słonecznie. Brzoskwinie chyba też, bo robią się czarne końce - żali się na Facebooku pani Magdalena.
Warszawa i owoce pod presją zimnej pogody
Zimna pogoda demoluje nie tylko uprawy owoców, dotyczy to też warzyw. W social mediach jest sporo podgrup zrozpaczonych sadowników i rolników, którzy dzielą się swoim doświadczeniem w tym trudnym dla nich czasie. Pani Małgorzata na Facebooku pisze o zniszczonych przez przymrozki orzechach, morelach i morwach. Ale to nie wszystko.
Od dziś będą znicze w pomidorkach - zapowiada.
Najgorsze wieści nadchodzą jednak od właścicieli sadów wiśniowych. Jest już raczej pewne, że plonowanie tych owoców będzie mniejsze niż w ubiegłym roku.
Wiśni zdecydowanie będzie mniej niż w ubiegłym sezonie, a pamiętajmy, że i wtedy plonowanie było bardzo niskie. Nastroje producentów są bardzo złe, czemu wcale się nie dziwię. Niektórzy nie chcą na razie rozmawiać. Uszkodzeń, które powstały, nie da się zregenerować - mówi w rozmowie z serwisem sad24.pl Piotr Pasik, prezes Krajowego Stowarzyszenia Producentów Wiśni.
Ceny na targowiskach potrafią przyprawić o ból głowy
Wnioski są oczywiste: w tym roku będzie mniej krajowych warzyw i owoców, nie tylko wiśni. A skoro tak, to musimy przygotować się na ich wyższe ceny, co już dobrze widać na targowiskach. Na początku sezonu dla truskawek kilogram tych owoców potrafił kosztować nawet 40–50 zł. Teraz to od 20 do 30 zł. I mimo że za chwilę startuje sezon truskawek gruntowych, to i tak eksperci mówią, że cena za kilo raczej w tym roku nie spadnie poniżej 15 zł.
Więcej o warzywach i owocach przeczytasz na Spider’s Web:
Jeszcze droższe są czereśnie. W pierwszej połowie maja za kilogram tych owoców z importu trzeba było płacić nawet 100 zł. Obecnie na rynku hurtowym w podwarszawskich Broniszach maksymalna cena wynosi 50 zł. Z kolei importowana borówka amerykańska wyceniana jest nawet na 45 zł za kilo. Zdecydowanie najdroższą pozycją są maliny. Za kilogram krajowych zapłacimy teraz nawet 100 zł. Te mrożone, z zagranicy też są na razie drogie: do 5 euro za kilo.
Z kolei wśród warzyw cenowym liderem jest teraz fasolka szparagowa, za którą trzeba płacić ponad 40 zł. Drogie też na razie są szparagi wyceniane nawet na 26 zł. Pojawiły się także pierwsze młode ziemniaki. Za kilo tych krajowych trzeba zapłacić nawet 8 zł. Importowane kosztują o połowę mniej. Dostępne są też młode pory. Za krajowe nie powinniśmy płacić powyżej 5 zł za kilo. Więcej, bo ok. 6 zł, zapłacimy za te importowane z Belgii.