Już nie każdy będzie mógł w przyszłym roku zawiesić cztery raty kredytu rocznie, jeśli pomysł Trzeciej Drogi wejdzie w życie. Według danych KNF będzie to tylko 35 proc. kredytobiorców, ale tak naprawdę będzie ich znacznie mniej, bo przecież raty już i tak spadły w ciągu ostatniego roku, a wy zarabiacie więcej.
Ostatni pomysł na wakacje kredytowe w 2024 r. był taki: każdy z kredytem do 400 tys. zł będzie mógł z nich skorzystać jak dotąd, a ci, którzy mają kredyt w wysokości 400-800 tys. będą mieli do nich prawo tylko wtedy, gdy rata kredytowa przekracza 50 proc. dochodów gospodarstwa domowego. Tak chciał rząd. Poprzedni rząd.
Jasne było, że przyszły rząd wcale nie ma ochoty na wakacje kredytowe w takiej formie, a poseł KO Andrzej Domański typowany na przyszłego ministra finansów, mówił niedawno wprost, że tak dalej być nie może.
No i w końcu wiadomo, jak może być z tymi wakacjami.
Rata zjada 40 proc. dochodów? Wtedy dostaniesz ratunek
Swój własny, zupełnie nowy projekt ustawy dotyczący wakacji kredytowych przedstawiła właśnie Trzecia Droga. Mały kredyt czy duży - nie ma znaczenia, wakacje kredytowe dostaniesz tylko, jeśli rata twojego kredytu pożera ponad 40 proc. dochodów gospodarstwa domowego.
W sumie to nawet szczodrze. Zakładałam, że ten próg dochodowy zostanie ustawiony nawet na poziomie 50 proc., czyli dokładnie takim samym, jaki uprawnia ze skorzystania z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców, z którego korzysta niewielu Polaków. Z ostatnich danych wynika, że ostatnio gwałtownie spada liczba Polaków, którzy korzystają z FWK i jest ich nawet dziewięciokrotnie mniej niż w szczycie jego popularności, w wakacje 2022 r.
Więcej o Funduszu Wsparcia Kredytobiorców przeczytasz tu:
Łącznie w okresie od stycznia 2022 r. do października 2023 r. z FWK skorzystało niespełna 14 tys. osób - wynika z danych Banku Gospodarstwa Krajowego. Czy to znaczy, że skala wakacji kredytowych na kształt, jakiego chciałaby Trzecia Droga, byłaby niewiele większa?
Nie, to wcale nie będzie dziurka od klucza. Jak podaje Business Insider, z nowych wakacji kredytowych mogłoby w przyszłym roku skorzystać 650-700 tys. kredytobiorców, a właściwie tyle umów kredytowych mogłoby zostać nimi objętych, a to ok. 35 proc. czynnych hipotek złotowych. To szacunki na podstawie danych Komisji Nadzoru Finansowego i Związku Banków Polskich na koniec 2022 r.
Z tych samych danych wynika, że wskaźnik DSTI, który pokazuje relację miesięcznej wartości wszystkich spłacanych rat do miesięcznego dochodu netto gospodarstwa domowego, wynosił na koniec ubiegłego roku średnio 35,3 proc. Ale nie o średnią tu przecież chodzi. Ważniejsze, jaka część kredytów ma DST powyżej owych 40 proc. i jest właśnie owe 35 proc.
Tak czy inaczej, mówimy oczywiście o uprawnionych, a nie tych, którzy na pewno z tego rozwiązania skorzystają. Przypomnę, że w poprzedniej edycji wakacji uprawnieni do skorzystania byli wszyscy kredytobiorcy, ale tylko w odniesieniu do jednego kredytu, nie więcej, a z rozwiązania tego skorzystało niewiele ponad 50 proc. osób i to przede wszystkim ci, którzy wcale nie musieli, bo mają wysokie dochody i stać ich było na ratę. Ci, którzy naprawdę potrzebowali pomocy, bali się po nią sięgać.
Z kolei HRE Investment Trust szacuje liczbę hipotek objętych nowymi wakacjami na 250 tys., czyli około cztery razy mniej niż w wariancie forsowanym dotąd na przyszły rok przez PiS. Dlaczego te dane się różnią od tych KNF? Po pierwsze te KNF dotyczą sytuacji niemal sprzed roku.
Teraz sytuacja jest znacznie lepsza, bo w ciągu roku raty tych hipotek spadły o około 10 proc., a o około 12 proc. wzrosły średnioroczne wynagrodzenia - pisze HRE.
Po drugie, HRE nakłada już poprawkę, że nie każdy uprawniony z tego rozwiązania korzysta.
Komu ulży: inflacji czy bankom?
A więc teraz, kiedy to właśnie ci mniej zarabiający mieliby tylko prawo do wakacji, rzeczywiście liczba realnie korzystających z tego rozwiązania może mocno spaść.
Jak mocno? W latach 2022-2023 banki musiały wyłożyć na wakacje kredytowe ok. 15 mld zł, rozwiązanie, jakie proponuje Trzecia Droga według szacunków ZBP może kosztować je już tylko 1 mld zł i to pod warunkiem, że wszyscy z tych 35 proc. skorzystają z programu.
Co to mogłoby oznaczać? Na zakupy w sklepach i na usługi Polacy dzięki temu nie wydadzą tych dodatkowych 14 mld zł jak poprzednio, czyli nie będzie to podsycać inflacji. Ale to tylko teoretyczny wniosek.
Bo Polacy tych pieniędzy zaoszczędzonych na czterech ratach w roku wcale nie przejedli. Oni zrobili nimi bankom „kuku”, nadpłacając kapitał swoich kredytów hipotecznych. Z danych Centrum Informacyjnego Rządu wynika, że nadpłaty wyniosły 19,1 mld zł, a więc stanowiły aż 130 proc. tego, co zostało w waszych kieszeniach dzięki wakacjom.
Dalej się dziwicie, że wakacje kredytowe mają zostać solidnie ograniczone jako program wsparcia przypartych do muru kredytobiorców?