Przed nami klimatyczny armagedon. Rekordowo upalny czerwiec to małe miki w porównaniu z tym, co nas czeka
Bezsprzecznym tematem numer jeden w ubiegłym miesiącu był tropikalny żar lejący się z nieba i iście afrykańskie temperatury. Ale najgorsze, że takich miesięcy ma być jeszcze więcej.
38,2 st. Celsjusza - to absolutny rekord ciepła w czerwcu w Polsce od początku pomiarów meteorologicznych. Pobity 26 czerwca 2019 r. Poprzedni, sprzed 19 lat, był o cały stopień chłodniejszy. W Niemczech odnotowano 38,6 a w Czechach - 38,9 st. Celsjusza. 28 czerwca we francuskim Gallargues-le-Montueux maksymalna temperatura wywindowała słupek rtęci do poziomu 45,9 st. C. Poprzedni rekord, z 2003 r., tym samym pobito o 1,8 stopnia.
Zobacz także
W tym, że nawet Polacy teraz pół żartem pół serio na wojaże po ciepłych krajach mogą z otwartymi ramionami zapraszać do siebie - nic zabawnego nie ma. Za to całkiem na serio jest się czego bać. Upalne temperatury mogą być bardzo niebezpieczne. Akcentują to ustalenia międzynarodowego zespołu badaczy - World Weather Attribution (WWA). To bardzo istotne uzupełnienie wcześniejszych danych ze Światowej Organizacji Meteorologicznej, która wyliczyła, że tylko w latach 2010–2016 liczba osób narażona na niebezpieczne fale upałów wrosła aż o 126 mln ludzi.
Upalne temperatury: co najmniej pięć razy większe ryzyko.
Tropikalne upały, które w czerwcu zawitały na Stary Kontynent, to nic innego jak kolejne pokłosie zmian klimatycznych. Większość naukowców przekonuje, że to nie kwestia krótszego lub dłuższego czasu. To się już dzieje, tu i teraz.
Dla potwierdzenia tego czerwcowe temperatury na celownik wzięli specjaliści z WWA. Zainteresowało ich, jakby zachowywał się słupek rtęci w czerwcu jeszcze 100 lat temu. Wyszło im, że wtedy temperatura byłaby niższa o 4 stopnie.
Teraz prawdopodobieństwo upałów - według specjalistów z WWA - jest co najmniej pięć razy wyższe niż gdybyśmy nie mieli do czynienia z żadnymi zmianami klimatycznymi.
Lepiej przyzwyczaić się do takiej aury. Ma być normą.
Wszyscy ci, którzy uparcie wierzą, że upalne temperatury w czerwcu to taki pogodowy incydent i w ogóle z całym tym zmieniającym się klimatem nie ma co przesadzać - chyba będą musieli zrewidować swoje poglądy. Eksperci i badacze klimatu bowiem zdecydowanie bliżsi są innej hipotezie: że będzie z pogodą tylko coraz gorzej.
Dr Robert Vautard, pracujący we francuskim instytucie CNRS, przekonuje, że takie intensywne fale upałów staną się normą już w 2050 r. W podobnym tonie wypowiadają się polscy naukowcy.
Gospodarka aż takich tropików nie lubi.
Upalne temperatury wpływają na ludzi, ale nie tylko. To, że w naszym kraju obecnie mamy nawet 4 razy więcej ciepłych dni z temperaturą powyżej 30 stopni ma też wpływ na kondycję polskiej gospodarki. Coraz dotkliwsze susze mają wpływ na plony, a co za tym idzie na późniejsze ceny w sklepach. Odczuwają to również nasze elektrownie, zwłaszcza, jak dla większość z nas najefektywniejszym sposobem na ochłodę jest włącznik na klimatyzatorze. To ma swoje konsekwencje.
Jak podaje serwis wysokienapiecie.pl 12 czerwca zapotrzebowanie na moc elektryczną w Polsce latem po raz pierwszy w historii przekroczyło 24 GW. Z czego aż 19 GW pochodziło z elektrowni węglowych i gazowych. Czyli rośnie emisja dwutlenku węgla, co ma z kolei wpływ na ceny energii.
Do tego dochodzi ograniczenie w dostępie do wody. Na taki drastyczny krok zdecydowano się w czerwcu np. w Dobroszycach k. Oleśnicy i w gminie Chojnów w okolicach Legnicy, gdzie wprowadzono ograniczone użycie wody w godz. od 6 do 22. Podobne rozwiązanie podjęto w niemieckich miastach Loehne i Bad Oeynhausen. Tam za pominięcie ograniczenia wody pitnej groził mandat 1000 euro.
Naukowe modele nie dają wytchnienia.
Niestety, nie ma nawet słowa pocieszenia dla gospodarek w znacznym stopniu - jak w przypadku Polski - uzależnionych od węgla. Upalne temperatury będą dla nich coraz twardszym orzechem do zgryzienia. Nie ma co wypatrywać, że zmiany klimatyczne nagle znikną albo przestaną tak doskwierać.
Jeszcze ponad ćwierć wieku temu, w 1992 r. było ok. 14 dni w roku, kiedy temperatura windowała na poziom co najmniej 32 st. Celsjusza. Dzisiaj takich dni mamy mieć już 23. Jak pokazują naukowe modele w Warszawie, za ponad 50 lat, w 2072 r., dni z temperaturą nie mniejszą niż 32 st. Celsjusza może być nawet 48, ponad dwa razy więcej niż dzisiaj.