REKLAMA

Co teraz z emeryturami górniczymi? Na Śląsk padł strach

Pamiętacie umowę społeczną rządu z górnikami? Ten dokument miał być fundamentem naszej transformacji energetycznej i po trudnych negocjacjach podpisano go w maju 2021 r. Jest w nim też mowa o dopłatach z budżetu, na co musi zgodzić się Komisja Europejska, która musi umowę notyfikować. Ale do teraz to się nie stało i coraz bardziej wątpliwe jest, czy w tym roku cokolwiek się w tej kwestii zmieni.

Co z emeryturami górniczymi? Na Śląsk padł strach
REKLAMA

Gwarancja zatrudnienia, inflacyjny skok zarobków, harmonogram zamykania kopalni a także jednorazowe odprawy, osłony socjalne i dopłaty z budżetu kraju - to najważniejsze zapisy umowy społecznej rządu z górnikami, dzięki któremu zatrudnieni w kopalniach mogą jakoś planować swoją najbliższą przyszłość. Od początku było wiadomo, że dokument musi być notyfikowany przez KE, na co zresztą przystały obie strony umowy. Niestety, i w tym przypadku rząd przyjął strategię faktów dokonanych. Najpierw słyszeliśmy, że wszystko z Brukselą jest dogadane i klepnięcie umowy społecznej to tylko kwestia czasu. Potem politycy przekonywali, że jest w tej sprawie w stałym kontakcie z KE i wszystko idzie zgodnie z planem. Teraz okazuje się, że nie do końca. I na akceptację Brukseli przyjdzie nam poczekać.

REKLAMA

Bardzo bym chciał, żeby to było jeszcze w tym roku, ale po ostatnim spotkaniu wydaje się to zagrożone - stwierdził odpowiedzialny w rządzie za górnictwo i transformację energetyczną wiceminister aktywów państwowych Marek Wesoły, w rozmowie z portalem netTG.pl.

Rząd nie informuje górników o negocjacjach z KE

Marek Wesoły jednoznacznie przyznaje, że nie są to wcale łatwe negocjacje. Zwłaszcza że wojna w Ukrainie wpłynęła mocno na politykę klimatyczną UE, jeszcze bardziej zniechęcając do paliw kopalnych. 

Mam nadzieję, że osoby odpowiedzialne w Unii Europejskiej za tę umowę dadzą się przekonać do nowych rozwiązań, które zaproponowaliśmy. Tam nie ma żadnych rewelacji. To jest po prostu odpowiedź na kryzys wywołany wojną, czyli na inflację i brak surowca na rynku europejskim i w Polsce - przekonuje Wesoły.

Takie odpowiedzi nie satysfakcjonują jednak górników, którzy chcą jak najszybciej wiedzieć, czy mają się w kolejnych latach martwić o swoje miejsca pracy. Zamiast tego na razie nie mają zielonego pojęcia, na czym stoją. 

Podobno strona polska nie dokonała stuprocentowych uzgodnień z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Prawdopodobnie ten proces nie został zaakceptowany albo do końca zweryfikowany. Szczerze powiedziawszy, to te informacje nie są dla nas w pełni jawne, więc nie mogę nawet powiedzieć, na jakim etapie znajduje się obecnie sprawa tej notyfikacji - twierdzi Jarosław Grzesik, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność.

Umowa społeczna: im większy poślizg, tym większy strach

Górnicy przez brak notyfikacji umowy społecznej po ponad dwóch latach od jej podpisania coraz bardziej boją się o przyszłość. I chcą, żeby w rozmowy z KE tej sprawie zaangażował się cały rząd. 

Bo może się to skończyć tak, że odsuwany w nieskończoność temat nie zostanie „dopięty” przed wyborami. Kto wtedy da pracownikom kopalń gwarancję pracy do emerytury? Kto zapewni realizację inwestycji, bez których górnictwo nie będzie mogło funkcjonować do ustalonego w umowie roku 2049? - pyta Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności, który sugeruje, że najbliższe wybory parlamentarne w Polsce mogą sporo w tej kwestii zmienić.

REKLAMA

Jego zdaniem nie można pozwolić na wyrzucenie do kosza obowiązującej wersji umowy społecznej. Przekonuje, że w dobie przyspieszenia odchodzenia UE od paliw kopalnych po prostu nie ma inne alternatywy.

Dzięki umowie społecznej proces transformacji będzie stopniowy, a nie gwałtowny - każdy górnik dopracuje do emerytury i nie będzie się musiał martwić, co go spotka za lat 5 lub 10. Lepszej opcji na stole nie ma. Pamiętajmy o tym - przekonuje Hutek.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA